Rozdział 20.

303 50 2
                                    

Gdy Madison wyszła, jeszcze długo siedziałam w kuchni. W końcu pod wpływem chwili sięgnęłam po telefon. Osoba, do której dzwoniłam, nie odebrała po pierwszym sygnale, co nie było zaskoczeniem. Obawiałam się, że w ogóle nie będzie chciała mieć ze mną kontaktu, aż usłyszałam „Halo".

- Dzień dobry, mecenasie – zaczęłam niepewnie, nie wiedząc, czego mogę się spodziewać. W końcu to przez sprawy sygnowane moim nazwiskiem zaginął na kilka dni.

- Dzień dobry, pani Remington. W czym mogę pomóc? – Jego głos wydawał się opanowany.

- Potrzebuję pana pomocy w kilku kwestiach prawnych. Zależy mi na zaufanej osobie. Zrozumiem, jeżeli pan odmówi.

Zapadła krótka cisza. Gdyby role się odwróciły, nie chciałabym mieć do czynienia z kimś, wokół kogo kręciły się podejrzane osoby, gotowe zrobić wszystko, aby osiągnąć swój cel. Nie wiedziałam, gdzie ukrył go Ars, ale z pewnością nie był to pięciogwiazdkowy hotel, a podbite oko tylko świadczyło, że nie potraktowano go miło.

- Zdaję sobie sprawę, że przykry epizod, którego doświadczyłem, nie był z pani winy.

- Dziękuję za wyrozumiałość. Jeszcze dziś mogę być w Baton Rouge i wyjaśnić, o co mi chodzi.

- W takim razie, zapraszam.

Rozłączyliśmy się.

Pobiegłam do sypialni przebrać się w ubrania bardziej nadające się na spotkanie niż T-shirt z logo The Rolling Stones.

Nadszedł moment, abym zaczęła porządkować swoje sprawy.

Wsiadłam do mercedesa. Gdy zawracałam na podjeździe, dostrzegłam nadciągający w stronę domu motocykl. Nim jeszcze dostrzegłam szczegóły maszyny, wiedziałam, że prowadził ją Ars. Dlatego przyśpieszyłam. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Wykonałam szybki manewr kierownicą i ruszyłam w kierunku bramy. Motocykl nie trzymał się prawej strony, więc musiałam wjechać kołami na trawę, aby go ominąć. Następnie dodałam gazu. W bocznym lusterku dostrzegłam, że Harding zawrócił. Nie zrozumiał mojego komunikatu.

Opuściłam posesję. Dopóki droga była nierówna, oboje mieliśmy szansę. Na asfalcie sportowy motocykl mógł z łatwością mnie wyprzedzić.

Liczyłam, że odpuści, ale on jechał za mną. Wjechałam na dwupasmową drogę, kierując się na szosę. Nie chcąc, zahamować, przejechałam na czerwonym świetle, z czego nie byłam dumna. Przed zwiększeniem prędkości, powstrzymywało mnie ograniczenie, czego Ars nie zamierzał przestrzegać. Tym razem szczęście stanęło po mojej stronie. Podczas gdy ja przemknęłam przez skrzyżowanie, on musiał zatrzymać się z głośnym piskiem opon, gdy drogę zajechała mu ciężarówka.

Wjechałam na szosę, od razu dociskając pedał gazu. Po kilku minutach usłyszałam charakterystyczny dźwięk silnika, co oznaczało, że Ars zamierzał kontynuować ten wyścig. Był blisko. Kilka metrów dzieliło go od mercedesa. Gdy motocykl zrównał się ze mną, jego głowa chroniona przez kask zwróciła się w moją stronę. Pokręciłam przecząco głową, aby wiedział, że się nie zatrzymam. Napędzał mnie gniew. Tym razem jego źródłem nie była zdrada. Ars odebrał mi możliwość podjęcia decyzji. Uznał, że lepiej niż ja sama, wie, co dla mnie dobre.

Motocykl mnie wyprzedził. Nie przewidziałam, że Ars postanowi gwałtownie się zatrzymać. Ustawił maszynę w poprzek drogi. Nie miałam innego wyjścia, jak zacząć hamować. Mocno docisnęłam pedał do podłogi. Nie byłam pewna, czy uda mi się przed nim zatrzymać. On jednak nie zamierzał się ruszyć. Wciągnęłam głośno powietrze, nie wiedząc, czy zdążę wyhamować. Przez kask nie widziałam jego oczu, ale byłam pewna, że ze swoją irytującą pewnością siebie wpatrywał się wprost we mnie.

Niedomknięte rozdziałyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz