Rozdział 7.

12.1K 929 303
                                    

- Dla mnie? -parsknęła jakby jego słowa wydawały się jej absurdem- dla mojego dobra postanowiłeś mnie okłamać? -zmarszczyła brwi i bezsilnie pokiwała głową.

- Tak. Właśnie dla twojego dobra postanowiłem to ukryć. Myślę, że obecność Violet na tej cholernej imprezie nie ma żadnego pieprzonego znaczenia. Nie powiedziałem ci tego żeby cię nie martwić, żebyś nie musiała zawracać sobie głowy tą psychopatką -Joseph lekko uniósł głos.

Powoli sam zaczynał tracić nadzieję, że Nessie mu uwierzy.

- Nie możesz tak kłamać Joseph! Jesteśmy razem i nie możesz mnie okłamywać! Chcę wiedzieć wszystko a nie być okłamywana! -odwarknęła ponownie tracąc nad sobą kontrolę.

- Nie chciałem tego robić, ale myślałem, że to będzie lepsze rozwiązanie. Zrozum to, że chciałem wyłącznie twojego dobra. Tak samo jak ty chciałaś mojego gdy postanowiłaś zdradzić mnie z Matthew -powiedział.

- Masz zamiar teraz wypominać mi błędy przeszłości? Chcesz to tego wracać? Tak bardzo chcesz abym przypomniała sobie jak bardzo się nienawidziłam!? -wrzasnęła a dwie łzy równocześnie spłynęły po obu jej policzkach skapując na koszulkę.

- Nie Nessie, próbuję cię uświadomić, że jestem w takiej samej sytuacji jak byłaś ty. Może nie zrobiłem dobrze, bo cię oszukałem ale chciałem jedynie twojego dobra. Każdy popełnia błędy ale może czasami podczas ich popełniania myślimy o osobie która kochamy i robimy to dla niej... -westchnął bezradny.

- Jja... -mruknęła zdezorientowana- ja muszę to przemyśleć Joseph -powiedziała w końcu i podeszła do komody.

Nessie chwyciła swoją torebkę i bluzę po czym szybko wcisnęła buty na swoje stopy. Wszystkie czynności utrudniały jej trzęsące się z emocji ręce. W końcu gotowa odwróciła się, ale jego już nie było w korytarzu. Zacsinęła powieki po chwili otwierając je, w tym samym casie wypuszczając słoną łzę. Wyszła z mieszkania cicho zamykając drzwi.

Dziewczyna wyszła na zewnątrz. Jak się okazało deszcz ciągle padał a do tego nad miastem pojawiły się bardzo ciemne chmury zapowiadające burzę. Westchnęła ciężko i nałożyła bluzę na ramiona i schowała pod nią torebkę po czym najszybszym marszem skierowała się na chodnik a potem w stronę centrum. Krople deszczu spadały na jej ciało i okrycie. Po kilku minutach w takiej ulewnie czuła jak wszystko staje się mokre. Do tego wiał zimny wiatr, który po dotknięciu jej mokrego ciała powodował drgawki. W pewnej chwili usłyszała grzmienie a następnie biały przebłysk rozjaśnił ciemne niebo. Strach ogarnął jej ciało a trzęsące się nogi przyspieszyły. Powoli zbliżała się do celu. Gdy tylko schroniła się pod daszkiem na ganku odetchnęła z ulgą. Wyciągnęła mokrą i zmarzniętą rękę i nacisnęła przycisk koło drzwi. Głośny dzwonek rozniósł się po domu. Po chwili można było usłyszeć głośne kroki aż w końcu drzwi zostały otwarte.

- O mój boże! -pisnęła Suzie- jest aż tak źle? -zapytała natychmiastowo wpuszczając ją do środka. Nessie ledwo pokiwała głową.

Suzie jeszcze kilka godzin temu odwoziła autem do domu wręcz rozjuszoną Nessie. Wiedziała, że przyjaciółka zapewne pokłóci się z chłopakiem, ale żeby aż tak?

Zdjęła z dziewczyny mokrą bluzę a torebkę odłożyła na stolik.

- Wszystko jest mokre -stwierdziła patrząc na koszulkę, z której kapała woda- chodź dam ci moje suche ubrania -powiedziała Su po czym zaprowadziła dziewczynę do swojego pokoju.

Zostaliśmy uratowaniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz