4 miesiące później...
Nessie leniwie podpierała głowę na dłoni, pusto wpatrując się w jeden punkt na ścianie przed sobą. Historia zdecydowanie nudziła ją najbardziej. Mała i strachliwa nauczycielka, która ciągle tylko gadała. Nie wymagała zbyt dużo więc Nessie nie odczuwała potrzeby robienia notatek zresztą tak jak reszta klasy. W pewnej chwili poczuła ogromny ścisk w brzuchu. Odruchowo złapała się za podbrzusze ręką a drugą podparła się o ławkę. Miała wrażenie, że zaraz upadnie. Jej twarz skrzywiła się z bólu. Zagryzła policzek od środka starając się opanować krzyk, który w tamtej chwili wręcz pragnął wydobyć się z jej ust. Powoli wypuściła powietrze z płuc i przymknęła oczy. Skurcz minął ale w zamian pojawiła się cheć wymiotowania.
- Wszystko okej? -zapytała Suzie, której uwagę przykuło dziwne zachowanie koleżanki z ławki- jakaś taka blada jesteś- stwierdziła.
- Wszystko okej, tylko trochę źle się czuję-odpowiedziała Nessie nie chąc martwić przyjaciółki.
Miała nadzieję, że wytrzyma do końca lekcji ale gdy spojrzała na zegarek i zrozumiała, że zostało jeszcze około dwudziestu minut poddała się.
- Proszę pani mogłabym wyjść na korytarz, źle się czuję -zapytała nauczycielkę, przerywając jej historyczny monolog.
- Oczywiśie, idź -zgodziła się kobieta.
Nessie zacisnęła wargi starając się wytrzymać. Prędko niemal biegiem wyszła z sali na pusty korytarz. Rozejrzała się a wtedy śniadanie niemal podeszło jej do gardła. Złapała się jedną ręką za brzuch natomiast drugą przycisnęła usta i szybko pobiegła do łazienki. Była na skraju wytrzymania. Miała wrażenie, że jej brzuch wariuje. Weszła do jednej z kabin i zwymiotowała. Gdy było już po wszystkim zauważyła, że jej ręce okropnie się trzęsą a nogi przypominają watę. Powoli oparła się o ścianę kabiny i zsunęła na dól siadając na kafelkach. Co prawda jej wnętrze się uspakajało a dziwne uczucie w brzuchu zniknęło, jednak nadeszła fala słabości. Oddychała głęboko ale nawet jej powieki ledwo utrzymywały się otwarte.Przez chwilę siedziała w takiej samej pozycji mając nadzieję, że nagłe osłabienie przejdzie. Mijały kolejne minuty a Nessie czuła się coraz gorzej. Dopiero wtedy postanowiła wyjąć telefon z kieszeni. Gdy po niego sięgała jej ręka odmówiła posłuszeństwa i bezwładnie opadła na kafelki tak samo jak powieki, które powoli zamknęły się odsyłając Nessie do krainy morfeusza.
3 godziny później...
Nessie otworzyła oczy dostrzegajłc nieskazitelnie białe pomieszczenie. Wokoło znajodwało się wiele maszyn pokaujących jakieś dziwne i niezrozumiałe wykresy. Popatrzyła na siebie. Leżała w swoich ubraniach na łóżku. Po chwili poczuła ciepą dłoń na swojej. Spojrzała w prawo dostrzegając zmartwionego Josepha siedzącego obok.- Jezu nareszcie... -westchnął głęboko jakby kamień spadł mu z serca- już się bałem...
- Czemu tu jestem? -zapytała przecierając oczy. Kompletnie straciła świadomość.- Zemdlałaś w szkole -powiedział smutno. Dopiero wtedy dziewczyna skojarzyła fakty i przypomniała sobie wszystko.
- Nie ważne opowiesz mi w domu, zawołaj lekarza okej? -poprosił a chłopak pokiwał głową i udał się do pokoiku lekarzy.
Po chwili wyszedł razem z jakimś starszym mężczyzną w kitlu, który uśmiechnął się na widok Nessie.
- Dobrze, że już się obudziłaś. To nie było nic groźnego, zwykłe osłabienie dostałaś leki na odporność. Musisz więcej jeść wiesz? -zaśmiał się- straszna z ciebie chudzinka. Mamy podejrzenia co do przyczyny zaistniałej sytuacji ale musimy się upewnię jeszcze jednymi badaniami -stwierdził.
CZYTASZ
Zostaliśmy uratowani
Short Story"... - Muszę coś zrobić -powiedziała odrywając się od niego ale łapiąc go za rękę i ciągnąc. Podniosła z ziemi pamiętnik i stanęła razem z Josephem na brzegu, tuż pod mostem gdzie płynęła malutka rzeczka. Dziewczyna najpierw spojrzała w oczy ch...