Następnego dnia Nessie czuła się trochę lepiej. Mdłości nie były aż tak silne a nawet prawie znikome. Ten fakt bardzo ją cieszył. Cały dzień w szkole nie mogła skupić się na tym, co mówili nauczyciele. Myślała jedynie o tym co czeka ją po lekcjach. Rozmowa z Matthew. Chciała już to załatwić. Nie musieć się borykać z jego groźbami. Długo myślała co zrobi potem. Stwierdziła, że gdy pozbędzie się Matthew powie o wszystkim Josephowi. Zrobi to sama, na spokojnie.
Cokolwiek by się nie stało, i tak kocha go całym sercem i zawsze będzie.
W końcu zadzwonił dzwonek a jej serce zabiło dwa razy szybciej. Zobaczyła jak wszyscy pakują się i wychodzą z sali. Rozejrzała się i ostatecznie ujrzała roześmianego Matthew.
- Musimy pogadać -powiedziała stając na przeciwko niego i zagradzając mu drogę.
- Uuu, moja księżniczka chce pogadać -mruknął i zagryzł wargę- poczekajcie przed szkołą- powiedział do kilku swoich kolegów, którzy jako ostatni opuścili salę.
- Przestań -powiedziała stanowczo gdy zostali już sami. Jej klatka piersiowa szybko się unosiła a żyłka na szyi pulsowała. Zdenerwowanie rosło.
- Co? -chłopak zmarszczył brwi i oparł się o ławkę.
- Przestań już rujnować moje życie! Wiem, że to ty! -drżącą ręką wyciągnęła z tylnej kieszeni pogiętą karteczkę i cisnęła nią w chłopaka.
Zdezorientowany złapał ją i rozwiną w skupieniu czytając wiadomość. Jego twarz wyrażała co najmniej zdziwienie.
- Czekaj... -podrapał się po głowie- to ty jesteś w ciąży? -spojrzał w jej oczy.
Jej serce znowu przyśpieszyło z kompletnie innego powodu.
- Tak, ale... bo.. ty przecież... ja... kurwa! -krzyknęła i kopnęła z całej siły w ławkę.
W jej oczach powoli gromadziły się łzy a jeden z koszmarów miał miejsce w jej życiu. To nie Matthew napisał ten list. Pomyliła się, cholernie się pomyliła a zarazem wpakowała w jeszcze większe bagno.
- Ej spokojnie -powiedział spokojnie wzruszając ramionami- nie ja to napisałem, ale twoja ciąża to dość ciekawa wiadomość -zaśmiał się.
Stała tyłem do niego biorąc dziesięć głębokich wdechów na uspokojenie.
- Możesz o tym zapomnieć? -zapytała z nadzieją odwracając się.
Matthew parsknął śmiechem i pokiwał głową.
- Chyba żartujesz kochanie -mruknął podchodząc do niej i stając bardzo blisko, tak, że mogła czuć na twarzy jego oddech- myślę, że znajdę ci jakiś sposób dzięki któremu zapomnimy o sprawie. Do zobaczenia -puścił jej oczko i opuścił salę.
Dziewczyna zacisnęła oczy nie wierząc w to co właśnie się stało. Teraz dwie osoby wyłączając z tego lekarza, wie o jej ciąży i są to pieprzeni psychopaci, którzy chcą zniszczyć jej życie.
Czy chociaż raz coś nie może się ułożyć? Czy chociaż raz nie mogę mieć spokoju!? -warknęła do siebie i walnęła pięścią w ławkę na którą następnie usiadła. Schowała twarz w dłonie i zalała się łzami.
Teraz kompletnie nie wiedziała co robić.
Po kilku minutach drzwi lekko uchyliły się. Przestraszona uniosła głowę i ujrzała Suzie.
- Nessie! Po całej szkole cię szukam! Nie zauważyłam, że zostałaś w sali. Cholera co się stało? -zapytała od razu podchodząc bliżej i przyglądając się jej rozczochranym włosom i zapuchniętym oczom.
- Jja -jąknęła przez płacz- rozmawiałam z Matthew...
- I co? Odczepi się? -zapytała z nadzieją przyjaciółka.
- To nie on -odpowiedziała Ness, a brunetka wytrzeszczyła oczy- a teraz już o tym wie, i żąda czegoś w zamian za milczenie -dodała pociągając nosem.
- O cholera... -szepnęła zdezorientowana Su- musimy stąd wyjść. Napisz do Josepha, żeby się nie martwił i pojedziesz do mnie. Pomogę ci się ogarnąć a potem wrócisz do domu, okej?
***
Dziewczyny zrobiły dokładnie to co zaplanowały. Nessie powiadomiła Josepha, że idzie do przyjaciółki i obie faktycznie udały się do domu Suzie. Gdy siedziały w jej pokoju Nessie wręcz wypłakiwała jej się w ramię.
Znowu wszystko się waliło. Teraz kompletnie nie wiedziała co ma robić.
Spędziły razem dwie godziny. W tym czasie jeszcze raz szczerze porozmawiały. Suzie nalegała aby Ness powiedziała o wszystkim Josephowi. Jednak ta była kompletnie zdezorientowana. Jakby przeżywała jeden wielki koszmar.
Nessie wróciła do domu. Zdjęła buty oraz jeansową kurtkę, którą odwiesiła ją na wieszak. Miała zamiar udać się do pokoju kiedy usłyszała rozmowę Josepha, dochodzącą z kuchni. Nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego, ponieważ mogłaby to być jego prywatna rozmowa. Jednak w pewnym stopniu podejrzewała, że chłopak może mówić na przykład o niej. Wychyliła głowę i zauważyła, że Joseph trzyma telefon przy uchu i patrzy w okno. Stanęła za rogiem przysłuchując.
- To bardzo miłe z waszej strony... -powiedział nieśmiało- porozmawiam z nią i dam panu znać... nie mam pojęcia... tak... nie... również życzę miłego wieczoru, do usłyszenia -powiedział po czym odsunął sprzęt od ucha naciskając jeden z przycisków.
Wtedy Nessie, pełna ciekawości wyłoniła się z korytarza udając, że właśnie przyszła. Zaczęła przygotowywać sobie kanapki.
- Cześć -odezwał się pierwszy opierając o blat obok miejsca, w którym stała.- Hej -odmruknęła skupiając się na krojeniu pomidora.
Tak bardzo chciała się wtedy na niego rzucić. Wycałować każdy kawałek jego ciała ciągle powtarzając "kocham cię".
- Dzwonił Thomas -powiedział zmieszany- w związku z tym, że za kilka dni jest wigilia, chciał abyśmy do nich przyszli -dokończył a Nessie zaprzestała swoich ruchów.
Jej matka po wyrzuceniu z domu chce spędzić z nią wigilię? Oh nie... to Thomas chce... -pomyślała i wróciła do poprzedniej czynności.
- Jeżeli będziesz czuł się dziwnie lub niekomfortowo nie musimy tego robić -stwierdziła.
- Tu raczej nie chodzi o mnie tylko o ciebie... po prostu przemyśl to i daj mi znać, bo obiecałem oddzwonić -odpowiedział tak samo chłodno jak robiła to ona.
Nie wiedział, że w myślach wyrywała sobie włosy i krzyczała z chęci pocałowania go. Wziął do płuc sporo powietrza po czym wolnym krokiem ruszył do wyjścia.
Jednak zanim przekroczył próg kuchni coś w nim pękło. Uczucia zapanowały nad jego ciałem. Odwrócił się nagle i stając za jej plecami objął ją w pasie splatając palce na jej brzuchu.
Otworzyła szeroko oczy czując jego ciepłe dłonie na... ich dziecku.Przyciągnął ją do siebie tak, że jej plecy stykały się z jego klatką piersiową. Głęboko oddychając złożył na jej szyi i ramionach jak najwięcej mokrych pocałunków. Po chwili odwrócił ją i posadził na blacie przejeżdżając ręką po udzie. Jęknęła cicho kiedy mocno pocałował ją w usta dołączając do tego swój język. Odwzajemniła czułość. Nie mogła się powstrzymać. On również.
Zgryzła wargę czując wielką ulgę a zarazem dezorientację. Jego dotyk, pocałunki. Tak bardzo jej tego brakowało.
Po chwili odsunął się od niej a Nessie patrzyła mu w oczy.
- Ja, ja... kurwa, przepraszam -wybełkotał nerwowo wtapiając jedną z dłoni w swoje włosy.
- Nie przepraszaj -odpowiedziała pół szeptem nadgryzając policzek od środka.- Kocham cię -powiedział i wyszedł, nie czekając na jej odpowiedź.
- Ja ciebie też... -powiedziała smutno gdy zniknął.
Ale cię do cholery okłamuję, bo nie chcę cię stracić -dopowiedziała w myślach i wzięła talerz z kanapkami do ręki.
// Hejka misie! Jak tam wasze wakacje? U was też tak gorąco? :( Czytam wasze komentarze i jest mi tak milutko, jejku, dziękuję wam wszystkim za miłe słowa, nawet nie wiecie jak bardzo was kocham! Ogólnie jesteście niezłymi detektywami i niektórzy z was są na dobrym tropie. Chciałabym też powiedzieć, że do końca tej części zostało nam 6 rozdziałów. W sumie będzie ich 20. Chciałabym do końca wakacji skończyć to opowiadanie i być może zacząć kolejne. (zdradzę wam w tajemnicy, że już zaczęłam je pisać) + chciałam wam baaaaardzo podziękować za ponad 12 tysięcy odsłon i ponad tysiąc gwiazdek do "Pamiętnika samobójczyni" oraz za 2.7 tysięcy odsłon i ponad 400 gwiazdek przy drugiej części. Jejku kocham was bardzo i dziękuję, że ze mną jesteście. I chciałam jeszcze zapytać co wy na to aby następne opowiadanie było pisane w formie wiadomości? Wiecie o co mi chodzi. Dajcie mi znać. Czytam wszystkie wasze cudowne komentarze! Wasza hieffy! \\
CZYTASZ
Zostaliśmy uratowani
Short Story"... - Muszę coś zrobić -powiedziała odrywając się od niego ale łapiąc go za rękę i ciągnąc. Podniosła z ziemi pamiętnik i stanęła razem z Josephem na brzegu, tuż pod mostem gdzie płynęła malutka rzeczka. Dziewczyna najpierw spojrzała w oczy ch...