Rozdział 14

8.1K 457 85
                                    


       - Aah! - krzyknąłem głośno i zerwałem się do pozycji siedzącej. Świat mi zawirował, a ja pochyliłem się, trzymając za moją głowę i ciężko oddychając.

Co to było?

Szok jaki mi towarzyszył spowodował, że zacząłem się trząść.

- Koda, wszystko w porządku? - Usłyszałem nagle głos wampira i szybko obróciłem się w stronę z której dobiegał. Serce mi stanęło kiedy zobaczyłem Victora, który jeszcze przed chwilą nade mną wisiał i robił mi dobrze, siedzącego na fotelu obok mojego łóżka.

Włosy miał roztrzepane i bacznie mi się przyglądał.

Nie wiedziałem co powiedzieć i znów spojrzałem w dół. Próbowałem się opanować, ale dalej byłem roztrzęsiony; nie mogłem uwierzyć w to co się stało. Zaraz, przecież nie mam pewności. Może to był sen? Tak, to musiał być sen...

- Miałeś koszmar czy coś? - Podskoczyłem na swoim miejscu, kiedy wampir znalazł się tuż obok.

Moja ręka wyrwała się do ruchu i wylądowała na jego policzku. Blondyn złapał się za niego i spojrzał na mnie z wyrzutem.

- Za co to było? - warknął, a ja fuknąłem:

- Domyśl się.

- Nosz kuźwa, czym ja sobie na to zasłużyłem? Czasem wielki ze mnie idiota, no ale..

- Uh - przerwałem mu i, omijając go szerokim łukiem, przeczołgałem się przez łóżko, przy okazji chwiejąc się jak pijak. Jest źle, jest źle.

- Koda, nie uciekaj, tylko powiedz, co śniłeś? Byłem tam? To dlatego dostałem z liścia?- Wampir dotrzymywał mi kroku w czasie, kiedy podszedłem do swojej szafy i szukałem jakiś ubrań.

Dlaczego zachowywał się jakby nic się nie stało? Dobrze pamiętam, że w nocy obudził mnie no i... no i robił to co robił! Obleśne, wciąż pamiętam jak nie mogłem poskromić jęków, które wychodziły mi z ust. Obleśne! I tego cholernego uczucia, jego ręki, z czasem szybciej się poruszającej, i jego pocałunków. Zrobiłem mu nawet ślady na torsie! O... Chryste.

Odruchowo spojrzałem na kawałek odsłoniętej skóry Victora, by przekonać się, że nie ma tam nic a nic. Żadnych oznak pazurów ani innych.

Zdziwiony spojrzałem na twarz wampira, który przez cały ten czas coś mówił.

- Co?

- Jak to co? - oburzył się. - Wcześnie idziesz spać, przez całą noc widzę, z mojego wygodnego fotela, jak śpisz niczym baranek, a tu nagle budzisz się z dziwnym jękiem i mnie bijesz. Zaczynasz mnie przerażać.

- Ja... - szepnąłem i wróciłem wzrokiem na ubrania. - Po prostu miałem chyba... głupi sen. Bardzo, bardzo głupi. Mówisz, że spałem jak baranek, huh?

Było mi głupio osądzać go o taki czyn. Nawet teraz okazało się, że to chyba naprawdę był sen. Tak, teraz już wiem... Tak na 89 procent...

- Widocznie dobrze ci się spało, ale twój sen musiał być naprawdę dziwny.

- Wykąpałeś się już?

- Um, tak. Nie wiem czy widzisz, paraduję w moich szatach i czytam jakieś twoje książki od kilku godzin.

- A więc nie spałeś. - Spojrzałem na niego podejrzliwie.

- Mam wrażenie, że o coś mnie osądzasz, Koda. Miałem jakiś udział w tym śnie? - Wampir założył ręce i oparł się o moją szafę. Teraz to on przypatrywał mi się z wyrzutem.

Do NotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz