Rozdział Drugi.

8.2K 602 65
                                    


      Minęło kilka dni odkąd Victor wraz z matką odwiedził nas i zrobił to co zrobił. Szok pozostał we mnie jeszcze na długo po tym jak oznajmił mi o swojej przemianie i bez żadnych skrupułów mnie pocałował. 

Tak jak wspomniałem wcześniej, moje wargi nie dotknęły nigdy jeszcze niczego innego niż policzka matki czy siostry, dlatego gest ze strony księcia pozostawił we mnie nie lada gorące wspomnienie. Policzki wciąż piekły mnie na samo wspomnienie tamtej sytuacji.

- Cholera - z nerwów uderzyłem głową w regał, próbując jakoś odreagować. Na szczęście nikt tego nie będzie słyszał. Musiałbym się tłumaczyć małym napadem złości co nie jest w moim stylu. 

Moje oczy nagle zaszkliły się a ja usiadłem na moim łóżku, wzdychając ciężko. Prawda jest taka, że wciąż był dla mnie ważny, więc to naturalne że się o niego martwię. Gdy inni dowiedzą się co zrobił, będę musiał niestety pogodzić z faktem, że więcej go już nie zobaczę, ponieważ nic nie byłoby w stanie go uniewinnić w takim przypadku a chłopak zostałby posłany prosto na egzekucję...

Dlaczego jest taki głupi? Dlaczego dał się przemienić jakiemuś wampirowi? Podjął nieodwracalną decyzję, która odebrała mu człowieczeństwo... I wciąż nie wyjaśnił dlaczego.

Tamtego dnia, zaraz po tym jak bezczelnie mnie pocałował, postanowił mi objaśnić tylko to co uznał za stosowne w tamtym momencie. Pocałunkiem naznaczył mnie jako jego "sługę". Według jego opowieści, był to dziwny wampirzy zwyczaj.

Czy jestem za to zły? O dziwo nie. Wyznał, że nie chciał w to mieszać własnej matki. O ojcu nic nie wspominał, chociaż już z plotek wiedziałem, że nie mieli zbyt dobrych relacji. 

Mimo to, nie sądziłem, że o pomoc zwróci się akurat do mnie, przyjaciela z dzieciństwa. Począłem się przez to zastanawiać; Czy naprawdę nie spotkał w ciągu tych 10 lat kogoś kto by zajął moje miejsce? Nigdy nie wierzyłem w spekulacje ludu naszego kraju, które głosiły o dziwnym wychowywaniu księcia i jego samotności w pałacu, a jednak wszystko to układa się w pewną całość sugerującą, że jest taka możliwość.

Jest księciem i dookoła niego wszędzie roi się od różnych ludzi o niezbyt przyjaznych zamiarach, nawet w pałacu. Powiadomił mnie, że to bardzo niebezpieczne środowisko dla księcia jak on, tym bardziej wampira. Potrzebował kogoś komu jest w stanie zaufać. 

Schlebiało mi to. W końcu przecież się nie mylił. Coś w środku nie pozwalało mi go zdradzić innym, coś kazało mi go chronić, mimo iż na początku ze strachu i niepewności prawie to zrobiłem. Czułem teraz jakby moim zadaniem było go teraz pilnować, nie pozwolić żeby go złapano. Oferować schronienie i milczeć na temat jego sekretu. Jego wiara we mnie sprawiła, że byłem gotowy udowodnić moją lojalność. Decyzję o tym mógł też poprzeć fakt, że wciąż wiele dla mnie znaczył. 

Gdy spytałem go, jak doszło do tego wszystkiego, opowiedział mi co do joty.

Podczas jednego z wypadów na łowy, spotkał na wampira. Gdy tylko Victor chciał zawołać straż pozostawioną gdzieś w tyle, nieznajomy wybłagał go o wysłuchanie i zaoferował wymianę. W zamian za milczenie o jego pobycie, wampira, w pobliżu zamku a także i ludzi, ofiarował przemianę w najpotężniejszą istotę na świecie. Zależało mu na tym, aby nikt nie wiedział, że jeden z nich przebywał tak blisko siedlisk ludzi. 

Victor był zagubiony. Wyznał mi, że nie myślał wtedy trzeźwo. Przed wyjazdem, stało się coś co zdruzgotało go do tego stopnia, że w geście złości wykradł kilka butelek alkoholu i po upiciu się, wieczorem zwołał szybkie polowanie. Powołał do tego kilku ludzi, ale nim Ci się przygotowali, ten ruszył jako pierwszy w las i przez dłuższy czas podróżował samotnie na koniu. 

Do NotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz