Rozdział Pierwszy

8.4K 652 61
                                    



            - Moja droga Xenne! - zawołała z przesadną czułością moja matka, kiedy do posiadłości nareszcie przybyli nasi goście.  

Królewska kareta zatrzymała się idealnie naprzeciwko nas i królowa wysiadła z niej jako pierwsza, ukrywając się pod białym koronkowym parasolem przed niezbyt mocnymi, jesiennymi promieniami słonecznymi.

Wyglądała olśniewająco. Jeśli chodzi o królewską rodzinę, nie żałowało im się niczego. Wszystko co z nimi związane, było wystrojone w każdym calu, oczywiście w celu ukazania jak w dobrym stanie gospodarczym znajduje się nasz kraj i na jak wiele stać naszych władców. Piękne, delikatne kolory szat, ozdobione gustownymi kamieniami, towarzyszyły królowej w każdym kroku, delikatnie migocząc. 

Jej kasztanowe, siwiejące już powoli włosy spięte były w wielkiego, nisko ułożonego koka, opatulonego resztą włosów i kolejnymi ozdobami, takimi jak prześliczne spinki z kwiatami z kryształów czy zwisające drobne łańcuszki. Uczesanie było tak solidne, że nie zepsuło jej się nawet kiedy przechyliła się gwałtownie, przytulając moją matkę.

- Oh, Josephine. Ileż to minęło, nie zliczę! Tęskniłam bowiem za Tobą jak za rodzoną siostrą. - oznajmiła serdecznie, nie zważając na zwyczaje, które kazały witać głowę domu z ciut większym szacunkiem i powściągliwością. 

Zacałowały swoje policzki a zaraz potem ciocia znalazła się już przy mojej małej siostrze. 

- Kolejne niebiańskie dziecię! - schyliła się i uściskała ją aż do braku powietrza. Postanowiła też lekko pociągnąć ją za policzek. - Aleś ty prześliczna. Widać, że jesteś krwi Cornerów.

Aileen wymamrotała jedynie krótkie podziękowanie, lekko przestraszona i wymęczona pieszczotami nowej cioci. O mały włos nie upuściła swojej ulubionej lalki, która towarzyszyła jej przez ten cały czas. 

Królowa wyprostowała się i jej wzrok w końcu spoczął na mnie. Zauważyłem błysk zaskoczenia w jej oczach. Zaraz potem szeroki uśmiech.

- Koda, moja ty słodyczy! Josephine, twoje dzieci to wytwór boskich rąk, aż mi się zakręciło w głowie! Te oczy! - zaczęła zawodzić, nie odrywając spojrzenia od moich niebieskich ślepi. Przybliżyła się do mnie niebezpiecznie, łapiąc za obie dłonie.

 Bojąc się podobnych pieszczot do tych które otrzymała Alieen, odchyliłem się od niej, skłoniłem  i ucałowałem jej dłoń, schowaną w rękawiczkę.

- Dziękuję, ciociu. Miło Cię znów widzieć! - rzuciłem uprzejmie. Opuściłem jej rękę i powolnym ruchem odsunąłem się dla własnego bezpieczeństwa.

- A do tego jaki wychowany. Jesteś jeszcze bardziej uroczy niż kiedy byłeś zaledwie małym chłopcem! - westchnęła zachwycona Xenne, na co zawstydzony spuściłem wzrok. Mama zwykle mi tego zabraniała w towarzystwie, jednak w tej sytuacji chyba postanowiła mi odpuścić, gdyż nie usłyszałem od niej żadnych uwag.

Obie królowa i moja matka zdążyły zamienić jeszcze parę komplementów, zanim kolejna osoba wysiadła z królewskiej karety.

- Dzień Dobry. Wybaczcie mi, musiałem rozmówić się ze sługą.  

Dlaczego boję się podnieść głowę? Czyżbym bał się widoku jaki zobaczę?

- Victorze, nie wierzę własnym oczom! - zakrzyknęła nagle moja matka.  Serce zaczęło mi mocniej bić. W końcu odważyłem się spojrzeć w kierunku pojazdu.

Wyszedł z niego wysoki młodzieniec. 

Jasne włosy, całkiem przydługie. Lekko przymrużone, zielone oczy i czarujący półuśmiech. Ciemny mundur ze zdobieniami opinająca przyzwoicie zbudowane ciało. Prawie, że idealne rysy twarzy. Podkrążone oczy i  ruchy wykonywane z nieprzeciętną gracją książęcą, za to jakieś takie zbyt nagłe.

Do NotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz