Victor
- Koda!
Szok jaki mi towarzyszył, kiedy odwróciłem się ku niemu, sprawił, że jakby na powrót poczułem ten ludzki strach, który przebiega dreszczami całe twoje ciało i emocje. Nawet nie spodziewałem się takiego widoku.
Z jego ust i nosa płynęła krew, a on desperacko próbował ją tamować, lecz bez efektu. Jego oczy prawie się zamykały, a jego ruchy były tak słabe, jakby miał zaraz zemdleć. Obaj nie wiedzieliśmy, co się dzieje.
Wszyscy w końcu również to zauważyli i tak jak ja trwali w niemałym zaskoczeniu.
Koda opadł na mnie, opierając się rękoma, jednak wylew czerwonej cieczy wciąż trwał, i poczułem jak Koda próbuje rozpaczliwie zaczerpnąć powietrza. Płytkie oddechy nie dawały mu go wystarczająco i brunet zaczął się trząść.
Brudząc mnie krwią, starał się na mnie utrzymać.
Ja, gdy tylko poczułem w nozdrzach moje jedyne pożywienie, zamarłem i nie zdążyłem złapać chłopaka. Moje serce osunęło się na biały śnieg, który także ubrudziło i zasłoniło powiekami te pełne strachu niebieskie wejrzenie.
- Nie, nie. Koda, nie zamykaj oczu! Koda! - Mimo iż krew na moich dłoniach nie dawała mi spokoju, sam rzuciłem się na śnieg i podniosłem jego głowę.
- Tato! - Po raz pierwszy usłyszałem, żeby Onica zwróciła się tak do swojego ojca, lecz kto by się tym teraz przejmował. Nie mogłem się uspokoić i sprawdzić, czy Koda w ogóle oddycha. Zaraz cały będę w jego krwi!
Król Drion i Veneser znaleźli się tuż obok już po chwili, a ja spojrzałem na mojego mentora.
- Co mu jest?!
Pokręcił głową, sam pewnie nie wiedząc, a nowo przybyły zaczął zaglądać Kodzie w oczy, które odkrywał palcami, i w usta, nieruchome i całe w krwi. Już się z nich nie lała, ale cała jego szczęka byłą nią umorusana.
- Myślisz o tym samym, co ja, Drionie? - zwrócił się do króla Vesener, nawet na niego nie patrząc.
Jak może być tak spokojny?! Warknąłem do niego, oczekując wyjaśnień, a on w odpowiedzi jedynie zaśmiał się pod nosem, kontynuując badanie Kody jak jakiegoś przedmiotu.
- Victorze, to nic... - powiedział spokojnie król, a ja ze złości odsunąłem Kodę jak najdalej od Vesenera. Miałem wrażenie, że wcale mu nie pomagają, a może to tylko ta złość sprawiała, że nie mogłem im zaufać. Nie mogłem racjonalnie myśleć, widząc bezwładnego Kodę, i nie wiedziałem już, co robić. To się stało tak nagle.
- Uspokój się! - Onica usiadła obok i spojrzała na mnie z wyrzutem. - Jeszcze jeden protest i może być po nim.
Poczułem jak Koda zostaje mi odbierany i oparty o ręce Vesenera. Nie zdążyłem nawet się temu sprzeciwić, lecz własna wola, jak i mała pomoc siły ramion Onici, sprawiła, że siedziałem i wpatrywałem się w to, co się dzieje.
- Jesteś z nami, Koda? - spytał Drion, lecz po chwili ciszy obejrzał szyję chłopaka. Królewska twarz nie wyrażała nic, dopóki nie zauważyła czegoś na tyle szyi.
- Panie, wezwać lekarzy? - spytał jeden ze strażników przy bramie.
- Nie, poradzę sobie sam. Dziękuję - odrzekł król i spojrzał na Vesenera.
- Głębokie wgryzienie blisko kręgosłupa - stwierdził, a szarowłosy przytaknął.
- Jad wdarł się do krtani i trafił do płuc. Aż dziw, że nie zauważyłeś - odrzekł z kpiną.
CZYTASZ
Do Not
VampireKoda to dobrze wychowany młodzieniec. Mieszka ze swoją matką i siostrą, tworząc bardzo szanowaną rodzinę arystokratów. Kocha czytać i nie sprawia zbytnio problemów... Pewnego dnia jednak do Kody przyjeżdża jego przyjaciel z dzieciństwa, Victor, prz...