- Powiedz mi Justin, co ty takiego zrobiłeś, że ona się obudziła? - zaśmiała się miło ciocia wsiadając do samochodu.
- Nie wiem... - westchnąłem cały czas mając w pamięci jej zmęczone spojrzenie skierowane prosto w moje oczy.
Do siostry mamy przyszedłem z początkowym zamierzeniem pożyczenia pieniędzy na nocleg w hotelu, ale ona miała coś innego w planach.
"Mieszkałeś u nas przed pobytem w więzieniu i będziesz też po."
Usiadłem na miejscu pasażera zapinając pas.
Byłem zmęczony tym dniem. Wyjście zza krat, spotkanie z rodzicami i czekanie całego popołudnia aż ciocia skończy pracę, żebyśmy mogli razem pojechać do domu.
Znaleźliśmy się na bardzo dobrze mi znanym osiedlu domków jednorodzinnych. Zatrzymaliśmy się pod jednym z budynków. Tęskniłem za tym miejscem, ale przecież pewnie tak wiele się zmieniło. Stosunek wujka i cioci do mnie nie będzie już taki sam. Jestem przestępcą... będą się mnie bać.
Wysiadłem powoli z auta zatrzaskując za sobą drzwi. Nie ukrywałem, że bałem się zrobić pierwszy krok w stronę "mojego" domu.- Chodź, śmiało! - zachęciła mnie swoim pogodnym wyrazem twarzy Nancy.
Podeszliśmy do drzwi.
- Wie, że wyszedłem? - dopytałem dla pewności.
- Zaraz się dowie.
Ciocia weszła szybkim tempem do środka, ja jednak nie byłem zbytnio przekonany do pośpiechu.
- Wróciłam! - okrzyknęła radośnie, a już po chwili słychać było zbieganie z piętra po schodach.
- Cześć skarbie. - wujek pocałował swoją małżonkę w usta na powitanie.
Po chwili zobaczył mnie - ponurego dzieciaka stojącego samotnie przy drzwiach.
- Justin... - zaczął obojętnie. - Dobrze cię znowu widzieć!
Wysoki mężczyzna podszedł do mnie, by uścisnąć moją rękę po czym przytulić mocno do siebie.
Nie wiedziałem co mam mówić, czułem w sercu przyjemne ciepło, którego bardzo mi brakowało.- Zostajesz na stałe? - zapytał.
Skinąłem krótko głową.
- Obiecaj, że nie wpieprzysz się w to bagno po raz drugi. - rzucił szybkie, poważne polecenie.
- Obiecuję. - westchnąłem ciężko nie chcąc wspominać długiego pobytu w więzieniu.
- Więc witamy z powrotem. - zaśmiał się miło zapraszając mnie do środka.
MAIA
Cisza... spokój...Chwilę temu jeszcze tego nie mogłam zaznać. Wieczne latanie przy mnie lekarzy, idiotyczne badania i mama z Joshem opowiadający mi co działo się przez ten cały czas.
Ludzie, ja tylko długo spałam!
Nic nie pamiętałam z dnia wypadku. Potrafiłam przypomnieć sobie jedynie krótkie urywki z całej imprezy i z wręczenia dyplomów, ale nic więcej. Jedyne co mnie jeszcze dręczyło oprócz zaników pamięci to ON, a raczej myśli o nim.
Pierwsza osoba, którą widziałam po wybudzeniu to ten chłopak. Ubrany luźno, trochę niechlujnie. Kasztanowe włosy zaczesane delikatnie do tyłu dodawały mu uroku.
Przeczytał cicho moje nazwisko. Jego głos przyprawił mnie o ciarki. Dostrzegłam wtedy też piękno jego ciemnych oczu, a pełne usta prosiły o pocałunki.Oh God, jakie to głupie!
Prawdopodobnie na mojej do tej pory bladej twarzy wymalował się rumieniec. Chciałam go jeszcze zobaczyć... Kim on w ogóle jest?
JUSTIN
Po kolacji poszedłem do mojego pokoju. Powoli otworzyłem drzwi do niewielkiego pomieszczenia. Wszystko wyglądało tak samo... Meblościanka na przeciwko łóżka stojącego po środku ściany i dwie małe szafki nocne obok niego. Każda rzecz stała tam gdzie zawsze stała, a na nich nie było ani odrobinę kurzu.
Odsłoniłem firankę i wyszedłem na balkon. Ludzie nadal spacerowali, rozmawiali, grillowali... nie zważali, że powoli robi się ciemno.
Wziąłem kilka głębokich oddechów, świeże powietrze przyjemnie wypełniło moje płuca.- Wszystko w porządku Justin? - nagle za mną pojawiła się ciocia.
- Tak, chyba tak. - uśmiechnąłem się delikatnie dając pozory radości.
- Przyniosłam ci czystą pościel. Pewnie jesteś zmęczony, więc idź już spać. - rozczochrała zabawnie moje włosy.
- Dobranoc. - powiedziałem cicho, kiedy Nancy wychodziła z pokoju.
- Śpij dobrze słonko.
Kochałem, gdy używała pieszczotliwych słów, ale czułem w nich trochę odmienności. Na pewno trudno jest powiedzieć do kogoś "słonko", kiedy ten ktoś zachował się jak totalny idiota...
Powlokłem pościel, a z szafy wyciągnąłem szare spodnie dresowe. Wszystko było wyprasowane, wyprane i idealnie poukładane.
Przed położeniem się do łóżka wziąłem szybki prysznic. W końcu zaznałem prywatności przy codziennej toalecie.
Umyłem zęby, rozebrałem się z ubrań pozostając w samej bieliźnie i spodniach. Spojrzałem na siebie w lustrze, po czym zaśmiałem się głupkowato.- Myślisz, że wszystko będzie teraz idealnie,huh? - zapytałem sam siebie. - Mylisz się...
***
"- Chodź tutaj do mnie! - podbiegłem do dziewczyny.
Szybko przytulając ją uniosłem ją do góry.
Jej długie, brązowe włosy układały się tak jak dyktował im powiew wiatru. Zakręciłem się z nią kilka razy wokół własnej osi po czym postawiłem ją z powrotem na ziemi.
Byliśmy na jakimś polu, dookoła był las.
Śmialiśmy się, biegaliśmy, wygłupialiśmy.
Po pewnym czasie niska dziewczyna zatrzymała się daleko ode mnie.- Jak mnie kochasz to mnie złap! - wykrzyczała.
Zacząłem gonić za ślicznotką jak szalony po drodze zbierając jej polne kwiaty.
Kiedy w końcu ją złapałem zobaczyłem z bliska jej piękne zielone oczy... całą jej drobną twarzyczkę.- Kocham cię. - szepnęła stając na palcach, żeby sięgnąć do moich ust."
Obudziłem się gwałtownie.
Cholera, pieprzony sen!
Spojrzałem na elektroniczny zegarek stojący na szafce obok łóżka, który wskazywał godzinę 3:30.
Ponownie ułożyłem się wygodnie, ale nie mogłem zasnąć. Czułem niedosyt po tym śnie. Coś podpowiadało mi, że nie wyśniłem sobie tego przypadkowo...~~~
Jestem naprawdę bardzo szczęśliwa, że coraz bardziej podoba wam się to fanfiction.
Kiedy widzę waszą aktywność pod rozdziałami to uśmiech sam mi się pojawia na twarzy! Dziękuję wam z całego serca i mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej!
Czekam na wasze gwiazdki i komentarze! Podrzucajcie mi też swoje opowiadania, w wolnym czasie na pewno je sobie poczytam:)
Zapraszam na mojego twittera: @angrybizzle !
Pamiętajcie, rozdziały pojawiają się zawsze w środy i piątki!
CZYTASZ
Time's Up
Fanfiction#992 w Fanfiction - 21.04.18r. "Ludzie widzą tylko to co chcą widzieć. Widzą we mnie wiecznie uśmiechniętą, spokojną i mądrą dziewczynę. Gdyby tylko spojrzeli głębiej w moje oczy tak naprawdę zobaczyliby, że moja dusza toczy walkę ze strachem, nien...