W rozdziale pojawiają się sceny mogące być dla niektórych czytelników obraźliwe lub nieodpowiednie. Nie odpowiadam za wyrządzone na psychice krzywdy.
Miłej zabawy życzy autorka fanfiction.Siedziałam na miejscu pasażera obok kierowcy, którym był Justin. Jego lewa ręka była na kierownicy, a prawa znalazła sobie miejsce na moim udzie.
- A co jeśli moja mama się dowie... albo ojczym? - po raz kolejny zadałam to pytanie, tylko, że tym razem nie w głowie a na głos.
- Nikt się nie dowie, to zostanie między nami, tak? - chłopak chwycił mocno moje dłonie, które miałam ze sobą splecione.
Wymusiłam uśmiech na mojej twarzy, kiedy złapałam przelotny kontakt wzrokowy z szatynem. Założyłam włosy za ucho i sprawdziłam godzinę na telefonie: 11:24 PM.
Wjechaliśmy na strzeżoną dzielnicę i zatrzymaliśmy się przed dużą willą. Justin otworzył mi drzwi i razem ze mną ruszył do środka.- W drugiej części domu mieszka gosposia, ale o tej porze nie będzie się tutaj krzątać. - nagle rozbłysnęły wszystkie światła w całym mieszkaniu.
Rozglądałam się z podziwem bogactwu wnętrza, nigdy nie miałam okazji widzieć czegoś takiego jak to, co teraz miałam przed oczami.
- Idziemy? - spojrzał zachęcająco na moje ciało.
Wolnym krokiem kierowałam się za chłopakiem. Znaleźliśmy się najwyraźniej w jego pokoju.
- Rozgość się, ale na to chyba nie mamy zbyt wiele czasu. - uśmiechnął się zalotnie gasząc światło w pomieszczeniu zostawiając tylko włączoną małą lampkę przy łóżku.
Odłożyłam torebkę na parapet i stałam ze spuszczonym wzrokiem czekając na jakiś ruch ze strony Justina.
- Kochanie, nie bądź taka nieśmiała. Rozluźnij się, to naprawdę pomaga. - brązowooki przytulił mnie do siebie delikatnie masując opuszkami palców moje plecy schodząc powoli niżej i niżej.
- Jesteśmy na to gotowi? Minęło niecałe pół miesiąca od kiedy jesteśmy razem. - wyszeptałam bojąc się spojrzeć w oczy chłopaka.
- Czas nie ma tutaj znaczenia... liczy się uczucie. - wytłumaczył muskając wargami skórę na mojej szyi.
Zasychało mi w gardle. Z każdym ruchem szatyna czułam się bardziej nieswojo.
- Justin, ja jeszcze... nie... - nie wiedziałam jak mu to powiedzieć.
On pewnie miał już wiele dziewczyn, a ja? Ja nie prowadziłam nigdy "łóżkowych" związków, nie przywiązywałam uwagi do seksu, nie było to dla mnie najważniejsze.
- Shh, myszko... Kiedyś musi być ten pierwszy raz, prawda? - posłał mi miły uśmiech, który spokojnie odwzajemniłam. - Nie gwarantuję, że będzie dobrze, bo to zależy od twojego nastawienia. Chcesz tego spróbować?
Pokiwałam szybko głową. Mimo, że się cholernie bałam, to chciałam mieć z głowy trudny początek. Zaufałam Justinowi, miałam nadzieję, że nie zmarnuje tego tak łatwo.
- Możesz mnie potraktować jako osobistego nauczyciela. - zaśmiał się, co mnie trochę uspokoiło. - Chodź! - obniżył swój głos chwytając luźno moją rękę.
Podeszłam bliżej chłopaka. Położyłam mu dłonie na karku całując jego pełne usta. Zagryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam w swoją stronę. Szatyn mruknął z przyjemności. Chwilę później zdjął z siebie marynarkę i koszulę rzucając niedbale ubrania na podłogę. Jego spojrzenie kazało mi się rozebrać. Zwolnionym ruchem rozsunęłam suwak od sukienki i spuściłam ją luźno z mojego ciała.
Bieber przysunął mnie brutalnie do siebie zostawiając na mojej skórze zaczerwienione miejsce.
Jego umięśnione ramiona obejmowały mnie swobodnie, gdy bawił się zapięciem mojego biustonosza. Ciepły oddech chłopaka odbijał się od mojego ramienia, które właśnie całował bardzo czule.
Chciałam przypodobać się szatynowi, więc postanowiłam zapomnieć o wstydzie.
Odciągnęłam Justina od pocałunków i chwyciłam mocno jego podbródek. Brązowooki popatrzył na mnie zadziornym spojrzeniem oblizując wargi. Jego do tej pory ułożona fryzura była w seksownym nieładzie.
Popchnęłam go na łóżko, na które upadł bezwładnie w poprzek.
CZYTASZ
Time's Up
Fanfiction#992 w Fanfiction - 21.04.18r. "Ludzie widzą tylko to co chcą widzieć. Widzą we mnie wiecznie uśmiechniętą, spokojną i mądrą dziewczynę. Gdyby tylko spojrzeli głębiej w moje oczy tak naprawdę zobaczyliby, że moja dusza toczy walkę ze strachem, nien...