Twenty Eight ~ "BFF"

1.9K 131 15
                                    

- Miłego dnia kochanie. - Justin, ujmując moją twarz w swoje ciepłe dłonie, ucałował delikatnie moje usta.

- Dziękuję. - szepnęłam z nutą strachu w głosie.

Dobrze wiedziałam, że nikt na mnie nie czeka, że nie mam już żadnych przyjaciół w szkole. Zostałam sama z własnego wyboru. Wybrałam miłość ponad długoletnią przyjaźnią. Nie żałowałam swojego wyboru, ponieważ Justin był dla mnie bardzo ważny, ale kiedy wchodziłam do budynku uczelni i każdy mnie unikał, czułam się źle. Wiedziałam, że to wszystko wina Andre. Znałam go zbyt dobrze, żeby nie wiedzieć jak bardzo lubi się odgrywać na ludziach, których nienawidzi.

Szłam długim korytarzem, czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi, słyszałam obraźliwe tekściki na mój temat. Można by pomyśleć, że w wieku ponad 20 lat ludzie dojrzewają, ale niestety nie. Zawsze będą gadać za twoimi plecami, jak okropny jesteś.

Zajęłam miejsce w sali. Wyjęłam zeszyt z torby i zaczęłam notować temat zapisany na dużej tablicy. Poczułam jak dostaję w głowę, zgniecioną w kulkę, kartką. Zignorowałam to, chociaż słysząc śmiechy z tyłu sali miałam ochotę wstać i wsadzić sprawcom tych śmieszków moją pięść w gardło.

- Dobrze moi drodzy. Pomimo faktu, że niedawno zaczęliśmy rok akademicki, pora na dłuższą pracę. Pojutrze musicie oddać mi projekty na temat "Współczesna literatura przykładem dla młodych". Zinterpretujcie te zdanie po swojemu. Pamiętajcie, że musicie opisać w przykładach przynajmniej 4 dzieła, które omawialiśmy na ostatnich zajęciach. - mówił profesor, kiedy kończył się nasz pierwszy dzisiaj wykład.

- A jaki jest haczyk? - rozbrzmiał głos jednego ze studentów.

- Musicie pracować w parach. Lista jest na moim biurku. Możecie podejść, żeby sprawdzić swoją parę.

Jako jedna z ostatnich dostałam się do listy. Przejechałam palcem po kartce z góry na dół, wyszukując mojego nazwiska.

Moore Andre and Carter Maia

Wyszukałam wzrokiem mojego byłego przyjaciela, który wyraźnie pokazywał swoje niezadowolenie. Podeszłam do niego i przez chwilę się nie odzywałam. Wymienialiśmy ze sobą ostre spojrzenia.

- Możesz do mnie przyjść jutro o 19. - burknął niewyraźnie i odszedł.

JOHN

Dostałem późnym popołudniem informację z nieznajomego numeru:

"Dzisiaj, północ, tam gdzie zawsze. Ważna sprawa."

Takie sms-y nie były dla mnie zaskoczeniem, dostawałem je często, ale zawsze czułem przy czytaniu ich trochę strachu i ekscytacji.

Jadąc w nocy na miejsce spotkania towarzyszyli mi moi kumple, którzy również dostali tę samą informację. Weszliśmy do starego budynku hurtowni i z naładowaną bronią w ręku wspięliśmy się po drabinie na najwyższe piętro, gdzie było prowizoryczne biuro. Zapukaliśmy w stalowe drzwi i słysząc krótkie, ciężkie "Proszę", weszliśmy do małego, ciasnego pomieszczenia, w którym nie było żadnego światła oprócz kilku lamp naftowych ustawionych na starym, zakurzonym biurku. W pokoiku tym nie było nawet okna, czy jakichkolwiek szafek. Tylko to potworne biurko, krzesło obrotowe oraz mnóstwo kurzu, pająków, smrodu i innego syfu.
Na krześle siedziała ubrana na ciemno postać odkręcona plecami.

- Stawiamy się punktualnie na miejscu. - zaczął rozmowę Victor, nasz szef.

- Prawidłowo. - dostaliśmy w odpowiedzi filozoficzny głos.

Spojrzeliśmy na siebie porozumiewawczo, po czym mężczyzna odkręcił się w naszą stronę z podejrzanym uśmieszkiem.

- Mam dla was robotę. - wyjął z kieszeni zgiętą w pół kartkę i podsunął ją w naszą stronę.

Victor chwycił ją delikatnie w dłoń i rozłożył. Było to zdjęcie. Zdjęcie młodziutkiej dziewczyny, którą zdążyłem już poznać.
Gdy tylko przypomniałem sobie kim ona jest moje serce przyspieszyło ze strachu.

- Przyjechałem tu po nią z Kalifornii. Przyprowadźcie mi ją w całości.

MAIA

Zgodnie z planami, przyszłam do Andre wieczorem. Stanęłam przed drzwiami jego pokoju w kampusie i zapukałam kilka razy. Otworzył mi on we własnej osobie.

- Cześć. - westchnęłam krótko wchodząc do środka.

Wyjęłam z torby wszystkie notatki, które zebrałam w domu i położyłam je na biurku chłopaka.
Usiadłam niepewnie na łóżku i zaczęłam mówić mu jaki mam plan na ten referat. On tylko patrzył na mnie jak wściekły byk. Byłam pewna, że nawet przez chwilę nie słuchał tego co mówiłam, tylko wyzywał mnie w myślach. Ponieważ nie dostawałam jakiejś dobrej pomocy od Andre pisałam to co uważałam za słuszne, on mi tylko przytakiwał.
Spędziłam nad pracą domową dobre dwie godziny w kompletnym milczeniu. Byłam już zmęczona pisaniem, ale zostało mi jeszcze wiele do zrobienia. "Przyjaciel" zniknął gdzieś w połowie czasu zmarnowanego nad wylewaniem tuszu na podaniową kartkę w kratkę. Po chwili poczułam jak pochyla się nad moim ramieniem i zaczyna bez skrępowania całować mnie po szyi. 

- Co ty robisz? - zapytałam spokojnie, odsuwając się od niego.

Nie odpowiedział mi, uśmiechnął się tylko zadziornie i zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach.

- Puść mnie! - zaprotestowałam głośno, podnosząc się z krzesła, ale sekundę później znalazłam się przyciśnięta pod jego ciałem na twardym łóżku. 

Zasłonił mi usta dłonią, żebym nie mogła krzyczeć. Mimo, że rzucałam się jak wsza na grzebieniu, nie miałam z nim szans. Rozebrał mnie połowicznie i warknął przez zaciśnięte zęby:

- Co?! Twój Bieber też cię tak pieprzy?! Dobrze ci tak?!

Łzy płynęły mi ze strachu, smutku i bólu jednocześnie. Upokorzył mnie. Mój najlepszy przyjaciel sprawił, że poczułam się jak tania szmata.


~~~

Jakoś nie miałam dzisiaj motywacji, żeby wstawić ten rozdział, ale domyślam się, ze jest trochę osób, które na niego czekały, więc wstawiam:)

Czekam na wasze opinie i gwiazdki!



Time's UpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz