MAIA
Mijały tygodnie od kiedy wyjechaliśmy z Nowego Jorku. Z każdym dniem coraz bardziej się ze sobą zżywaliśmy. Oprócz mnie i taty, nikt nie był powiązany więzami rodzinnymi, ale mimo to czuliśmy się jak jedna duża rodzina.
Ojciec nie wtajemniczał mnie w sprawy swojego biznesu i w sumie cieszył mnie ten fakt. Jednak za każdym razem, kiedy wychodzili późno w nocy i nie wracali do rana, czułam obawę, że stało się coś złego.
Justinowi i mi trudno było utrzymywać swój związek w tajemnicy. Rzadko kiedy spędzaliśmy ze sobą czas. Chłopak jedynie przychodził do mojego pokoju w nocy, kiedy mieli "wolne" i wtedy trochę rozmawialiśmy. On też nie mówił mi co działo się na ostatnim wyjeździe czy akcji, wolałabym, żeby tak zostało.
Najbardziej byłam zadowolona z przyjaźni pomiędzy mną a macochą. Clarie okazała się być naprawdę uroczą i miłą kobietą, więc nie musiałyśmy długo przyzwyczajać się do swojej obecności. Wiedziała o mnie dużo, ponieważ tata zawsze wspominał o swojej rodzinie. Uznała to za kochane, że nadal się troszczył o córkę i byłą żonę.
Właśnie... ciekawe co u Josha i mamy. Miałam tylko nadzieję, że ojczym dobrze się nią zaopiekował. Była już w okropnym stanie psychicznym, gdy "żyłam", a co czuje, kiedy nagle zniknęłam z jej życia?***
- Psst, kochanie? Maia, to ja. - usłyszałam ciche skrzypnięcie drzwi.
Odwróciłam się na łóżku w stronę chłopaka podchodzącego w moją stronę. Zegar na ścianie wskazywał późne godziny nocne. Przetarłam leniwie oczy i usiadłam na materacu robiąc miejsce dla szatyna. Justin rozebrał się ze swojej jeansowej kurtki, zrzucił z siebie koszulkę oraz spodnie i usiadł obok, łapczywie kradnąc moje pocałunki.
- Wszystko dobrze, jesteście cali? - zapytałam szeptem ujmując w dłonie twarz brązowookiego.
- Oczywiście, myszko. - uśmiechnął się szeroko i jeszcze raz przelotnie musnął moje wargi. - Czy twój bohater może dzisiaj spać ze swoją księżniczką? - zapytał proszącym tonem głosu.
- Piłeś coś? - z trudem powstrzymywałam się od wybuchnięcia głośnym śmiechem.
- Może. - poruszył zabawnie brwiami i całując mnie po szyi, położył mnie na łóżku.
- Przestań, co ty robisz? - chciałam powstrzymać go przed zajściem o krok za daleko. - Justin, ja nie chcę...
- Czemu? - oderwał się natychmiast ode mnie i patrząc w moje oczy chwycił mnie za dłonie.
- Ja jeszcze nie potrafię zapomnieć o... wiesz czym. - przełknęłam głośno ślinę i spuściłam smutny wzrok.
Justin jakby nagle otrzeźwiał i zrobiło mu się głupio. Podrapał się po głowie wzdychając ciężko. Po chwili niezręcznej ciszy, bez zbędnych słów, spokojnie i bez pośpiechu zaczął kolejny raz swoje słodkie pocałunki.
- Ufasz mi? - zapytał w momencie złapania oddechu.
- Tak. - odpowiedziałam szybko.
- Więc zaufaj mi teraz. Jeśli będziesz chciała żebym się zatrzymał, wrócimy do początku. Pomogę ci wyjść z tych chorych wspomnień. - wyszeptał mi do ucha po czym powolnym ruchem zanurzył się pod kołdrę.
Jego ciepłe dłonie dotykały najmniejszy skrawek mojego ciała, na którym pojawiła się gęsia skórka. Justin chwycił w zęby gumkę od moich szortów od piżam i zsunął je w dół. Później zrobił to samo z moimi majtkami i zrucił je na podłogę. Nic nie widziałam, wszystko to robił pod śnieżnobiałą pościelą.
Poczułam w pewnym momencie przyjemny dotyk na mojej łechtaczce. Wzięłam głęboki oddech i napięłam niekontrolowanie mięśnie. Z minuty na minutę robiło mi się coraz bardziej gorąco. Chłopak przyspieszał swoje ruchy, a ja zaciskałam prześcieradło w dłoniach czując jak po moich nogach rozlewa się delikatny dreszczyk.
Justin wyłonił się spod materiału. Wtedy też poczułam się trochę niezręcznie. Wiodłam wzrokiem za jego wykonywanymi czynnościami. Wyciągnął z kieszeni spodni prezerwatywę, którą otworzył zębami. Wyglądał tak gorąco! Roztrzepane włosy dodawały mu uroku, a jego umięśniony tors unosił się w bardzo krótkich odstępach czasu.- Słonko, mogłabyś się tym zająć. - puścił mi zalotnie oczko, na co się delikatnie uśmiechnęłam.
Klęknęłam na łóżku naprzeciwko niego i pokierowała jego dłońmi, aby zdjął ze mnie koszulkę. Oprócz tego musiał zatrzymać się też na moich piersiach... męska natura.
Nie szczędząc mu gorących pocałunków wsunęłam swoją dłoń w jego białe bokserki i każdy wie, co robiłam dalej.
Justin ułożył mnie pod swoim ciałem i subtelnym ruchem wsunął we mnie swoje przyrodzenie. Jęknęłam zagryzając wargę.- Shh, księżniczko. Chyba nie chcesz, żeby twój rycerz został złapany na gorącym uczynku. - zażartował kolejny już raz tej nocy.
Nie wyobrażałam sobie, że zwalczyłam strach po gwałcie stosunkiem z osobą, którą kocham.
Ubrałam się z powrotem w piżamy, a Justin założył na siebie bieliznę. Położył się na moim łóżku i z zachęcającym uśmiechem patrzył jak się przygotowywałam do snu.
- Położysz się w końcu obok mnie, czy mam sobie iść? - mruknął zachrypniętym, zmęczonym głosem.
- Już idę. - przeczesałam splątane włosy szczotką i spięłam je w kucyka.
Zasnęłam w objęciach chłopaka. Zawsze, gdy czułam, że jest obok mnie, miałam w sobie spokój. Justin to osoba o naprawdę zróżnicowanych cechach charakteru, co było tylko jego plusem. Podobało mi się jego zachowanie w stosunku do mnie. Pokazywał mi, że byłam dla niego kimś ważnym.
~~~
Kochani, wybaczcie mi moje opóźnienie z rozdziałem. Powinien pojawić się w środę, a dodaję dopiero w sobotę. Wiem, że pewnie mnie teraz udusicie, ale jestem zmuszona zawiesić opowiadanie.
Nie mam naprawdę żadnych, ale to żadnych pomysłów na dokończenie tej historii, a co dopiero chęci, żeby usiąść i napisać cokolwiek. Obiecuję, że wrócę, za tydzień, dwa, miesiąc... wrócę i dokończę tę historię, ale dajcie mi chwilę czasu, mam nadzieję, że mnie rozumiecie.
CZYTASZ
Time's Up
Fanfiction#992 w Fanfiction - 21.04.18r. "Ludzie widzą tylko to co chcą widzieć. Widzą we mnie wiecznie uśmiechniętą, spokojną i mądrą dziewczynę. Gdyby tylko spojrzeli głębiej w moje oczy tak naprawdę zobaczyliby, że moja dusza toczy walkę ze strachem, nien...