NOTKA!
__________
Obudziłam się cała w skowronkach. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 8:24, po czym zaczęłam się ubierać. Wychodząc, zerknęłam jeszcze na Zayna, który spał w najlepsze. Ale co się dziwić, skoro wymęczyłam go dzisiejszej nocy.
Skierowałam się do kuchni, gdzie, o dziwo siedziała przy stole Gabriela, która jadła kanapki. Skradłam jedną i zaczęłam robić sobie herbatę. Gdy tylko była gotowa, z uśmiechem na ustach usiadłam na przeciwko kuzynki. Dziewczyna mierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem, jednak nie odezwała się. Mając dość jej wgapiania się w moją osobę, spytałam:
-O co ci chodzi?
-Mi? O nic. Jestem tylko ciekawa jak to możliwe, że wstałaś tak wcześnie z własnej woli i nie marudzisz, że "temu gówniarzowi jest za wygodnie i mógłby już wyjść".- odpowiedziała, cytując moją codzienną wypowiedź. Posłałam jej tylko szerszy uśmiech i wzięłam łyka herbaty. -Teraz powinnaś gadać jak bardzo ci brakuje kawy.
-Herbata jest bardzo dobra, więc nie rozumiem dlaczego się czepiasz.
-Walnęłaś się w głowę?- podniosła głos, jednak to mnie nie ruszyło, dlatego zaczęłam jeść kanapkę.
-Dlaczego tak się wydzieracie? Człowiek przez was nie może spać.- wymamrotał wchodzący do kuchni Malik.
Gabriela zmierzyła go wzrokiem, po czym przeniosła go na mnie i tak przez następne kilkanaście sekund. Gdy skończyła, zmarszczyła brwi i zaczęła się zapewne nad czyś zastanawiać.
-Chwila... O mój Boże!- posłałam jej pytające spojrzenie, na co prychnęła.- Nie rób z siebie głupiej. Marcin miał rację!
-W czym?
Zayn przez chwilę się nam przypatrywał, po czym pokręcił z politowaniem głową i zaczął przygotowywać sobie kawę.
-Stwierdził, że lepiej żeby nas tutaj nie było bo i tak byśmy nie mogli spać.- popatrzyła na mnie znacząco, przez co spaliłam buraka.- Widząc twoją reakcję, miał rację.
-Nieważne.- szepnęłam i kontynuowałam jedzenie śniadania.
***
-Pakuj się.- powiedział mulat dwa dni później, wpadając do sypialni i podchodząc do szafy, z której wyciągnął nasze walizki.
-Po co?- odłożyłam książkę na bok i popatrzyłam na niego, chcąc wiedzieć o co może chodzić.
-Wyjeżdżamy. Wracamy. Nie wiem. W każdym bądź racie jedziemy do Anglii.- syknął, nie patrząc na mnie.
-Przecież mięliśmy tu zostać na święta.
-Plany się zmieniły.
-Możesz mi wytłumaczyć wszystko na spokojnie?- próbowałam trzymać nerwy na wodzy, co było trudno ponieważ moje hormony szalały z powodu ciąży.
-Po prostu nie mam zamiaru spędzać tu świąt.- oznajmił suchym tonem, przez który przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze.
-A nie pomyślałeś, że ja chcę spędzić święta tutaj? Jeśli tak bardzo chcesz się stąd wydostać, to proszę bardzo, jedź... Beze mnie.- powiedziałam, nie mogąc już opanować wściekłości i niepokoju.
-A nie pomyślałaś może, że chciałbym spędzić czas z rodziną, której nie widziałem od jakichś kilku miesięcy?!- krzyknął wkurzony Zayn. Widziałam w jego oczach złość, a zarazem smutek. Nie mogąc dłużej patrzeć w jego ciemne tęczówki, spuściłam głowę aby nie widział pojawiających się pod moimi powiekami łez.
-Ja... Będę gotowa za dwie godziny.- wyszeptałam, mijając go szerokim łukiem i podeszłam do swojej walizki żeby spakować swoje rzeczy.
-Ronnie...
-Po prostu zostaw mnie w spokoju.
Po chwili usłyszałam dźwięk zamykania drzwi, na co odetchnęłam głęboko i zaczęłam robić to co kazał mi Zayn.
***
Jeśli gdybym wiedziała, że początek mojego małżeństwa będzie tak wyglądało nigdy bym się nie zgodziła na coś takiego jak ślub. To nie tak, że tego żałuję. Po prostu... Nie wiem jak mam sobie radzić z sytuacjami takie jak ta, która zdarzyła się cztery godziny temu. Mogłam powiedzieć z ręką na sercu, że związek z Zaynem był o wiele lepszy przed moim wyjazdem do Krakowa. Odkąd przyjechał do Polski, przez połowę czasu albo się kłóciliśmy, bo sprzeczkami tego nie można nazwać, albo nieodzywanie się do siebie.
Szczerze? To było trudne, zważywszy na to jak to było wcześniej. Jednak nic nie mogłam na to poradzić skoro on się nie starał tego naprawić.
Siedziałam na swoim miejscu w samolocie, oczywiście w sekcji VIP, bo jak mogły być inaczej. Oprócz mnie i Zayna, było jeszcze parę innych osób w tym lekarz, który miał mieć na mnie oko podczas lotu. Mulat oczywiście wytłumaczył to tym, że jestem do porodu nie jest tak daleko jak mi się zdaje i lekarz musi mnie pilnować.
Skwituję to tylko tym: sranie w banie i ruchanie.
Usiadłam na drugim końcu salonu VIP i wyjęłam z torby słuchawki, które podłączyłam do telefonu i włożyłam do uszu. Po wybraniu odpowiedniego utworu, zaczęłam cicho śpiewać pod nosem tekst piosenki.
W krainie nigdzie-nigdzie zaplątany sam w sobie
Trochę egoistycznie siedzę i nic nie robię
Ciało jest obecne, grzeczne i na kanapie
Duch wolny się wyrywa i hula razem z wiatrem
Krzyczysz, że chowam się przed tobą i jestem skryty
Lub chcąc być blisko ze mną solidarnie milczysz
Kochając i się złoszcząc znosisz to cierpliwie
Ja też cię bardzo kocham, tylko trochę autystycznie
Wiem o tym wszystkim, ty chyba też wiesz
I choć nie płaczę przy tobie, coś między nami jest
Uśmiecham się do siebie trochę tajemniczy
Znów pytasz o czym myślę, odpowiadam że o niczym
Wsłuchując się w kawałek Luxtorpedy zasnęłam ze łzami w oczach, mając nadzieję, że później będzie tylko lepiej.
hej hej na pierwszy rzut oka
hej hej nie widać, że kocham
hej hej na pierwszy rzut oka
Nie widać, że cię kocham*
__________
*Luxtorpeda - Autystyczny - ostatni fragment miał być odniesieniem do postawy Zayna :)
__________
A więc... Chciałam z całego serca przeprosić, że musieliście tyle czekać na nowy rozdział. Miałam dodać kolejną część jak tylko wrócę z wyjazdu, a zamiast tego daję go... teraz. Szczerze, to w życiu bym nie pomyślał, że klasa maturalna już w pierwszych tygodniach będzie tak pracochłonna. I do tego doszła praca w weekendy, sołłł...
Wracając do tematu, będę dodawała następne rozdziały w każdej wolnej chwili.
Oczywiście, proszę o komentarze i głosy bo one bardzo motywują do pisania.
Alex xxx
CZYTASZ
DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️
FanfictionUWAGA! MOGĄ POJAWIĆ SIĘ PRZEKLEŃSTWA ORAZ TREŚCI POWYŻEJ 16 ROKU ŻYCIA. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Zapraszam do czytania :)xxx [zakończone]