-Malik! Kochanie ty moje! Ruchaj* dupę bo wychodzimy!- krzyknął Niall z dołu. Cholera, po co mu dałem klucze? A no tak... Nie chciało mi się wstawać żeby mu otwierać drzwi za każdym razem gdy do mnie przychodził.
Po chwili usłyszałem jego kroki na schodach, które były coraz głośniejsze.
Powinien tu być za 3... 2... 1...
-Wstawaj!!!
Kilka sekund później zrobiło mi się zimno, przez to że ten idiota ściągnął ze mnie kołdrę. Jego wzrok odnalazł coś czego nie powinien.
-Zayn, ja wiem że jestem przystojny, świetnie zbudowany jak na Irlandczyka przystało... Ale nie jestem homo... Jeśli wiesz o co chodzi.
Popatrzyłem w to samo miejsce gdzie blondyn i jęknąłem na ten widok... Cholera, muszę przestać śnić o seksie z Ronnie.
-Niestety jestem hetero.- wymamrotałem, zwlekając swoje zwłoki z mojego najlepszego przyjaciela - łóżka.
Skierowałem się do łazienki gdzie wziąłem pobudzający prysznic, dzięki któremu wróciłem do normalnego stanu... To znaczy u faceta oby dwa stany są normalne... Dobra, nieważne.
Owinąłem się ręcznikiem wokół bioder, po czym wyszłem z pomieszczenia kierując się do garderoby, gdzie założyłem czarne bokserki, tego samego koloru spodnie i białą koszulkę. Zszedłem na dół do kuchni, gdzie Horan wyjadał mi zawartość lodówki. Odchrząknąłem znacząco, na co podskoczył przerażony łapiąc się za serce.
-W końcu wyglądasz jak człowiek! Ale przydałyby ci się zakupy bo jedyne co masz do jedzenia to jajka i ser który robi się pleśniowy.- powiedział z niesmakiem, a ja wywróciłem oczami na jego słowa. Wziąłem z szafki paczkę szlugów i zapalniczkę, a następnie wyszłem na zewnątrz. Za mną podążył Horan i skierował się do swojego samochodu. Zamknąłem dom, a moment później siedziałem na miejscu pasażera, jadąc niewiadomo gdzie.
Niall zaparkował pod średniej wielkości bliźniakiem, który był pomalowany na biało. Każdy budynek wyglądał tak samo, ale czego innego można się spodziewać w takiej dzielnicy jak Greenwich.
-Po co tu przyjechaliśmy?- zapytałem, patrząc na budynek który był celem naszej podróży.
-Żeby ci pomóc.- odpowiedział krótko, na co w mojej głowie od razu zaczęły się pojawiać nazwy specjalistów zaczynając od terapeutów, a na psychiatrach kończąc. Widząc moją minę, Irlandczyk od razu sprostował:
-To nie jest żaden idiota leczący czubów.
Wysiedliśmy z auta, po czym skierowaliśmy się do drzwi budynku, które otworzył Niall. Ze środka wyłonił się zapach kawy, przez który mój umysł powędrował w przeszłość.
Kurwa. Ten dzień jest jednym z gorszych. Najpierw nie zadzwonił mi budzik, przez co się spóźniłem, potem nagrywanie w studio, a teraz muszę zapieprzać po kawę bo na całym piętrze jest jeden automat do kawy który wczoraj się zepsuł! Moje życie to jeden jebany pech. Wchodząc do najbliższej kawiarni, uderzył we mnie zapach kawy i ciast. Od razu podszedłem do lady, przy której siedziała jasna blondynka. Cholera, jeszcze do szczęścia brakowało mi tlenionej blondynki z mózgiem o pojemności fistaszka i tapecie na ryju, która nie potrafi obsługiwać ekspresu do kawy. Ten dzień nie może być gorszy.
Odchrząknąłem znacząco, dzięki czemu wstała z krzesła, obserwując moją sylwetkę.
Jak się chwilę później okazało, nie była pustą lalką Barbie, przynajmniej z wyglądu. Miała na sobie koszulkę jakiegoś zespołu rockowego, czarne rurki i tego samego koloru glany. Miała mniej więcej 155 cm wzrostu, a jej figura była inna - nie była chuda jak patyk. Wręcz przeciwnie, była w sam raz. Gdy jej wzrok natrafił na moją twarz, miałem wrażenie że prześwietla mnie na wylot. Jej uroda była nie typowa - nie była blondynką o niebieskih oczach. Jej tęczówki miały niezidentyfikowaną barwę - od źrenicy miały kolor mlecznej czekolady, który przy zewnętrznej linii tęczówki zmieniał się w zieleń.
Dałem sobie mentalnie w twarz za to że nie mogłem oderwać od niej wzroku.
-Co podać?- zapytała obojętnie. Miała cholernie dziwny akcent. Pewnie pochodziła ze wschodniej Europy, możliwe że z Rosji.
-Espresso.- oznajmiłem, na co bez słowa się odwróciła aby przygotować napój, a ja dzięki temu miałem świetny widok. Jej włosy miały miodową barwę blondu i sięgały jej do połowy pleców, układając się w loki. Moje spojrzenie zjechało niżej, przez co sprawdziły się moje "słowa": była w sam raz.
Zayn, nie zachowuj się jak dupek - skarciłem się w myślach. Rozejrzałem się dookoła, aż natrafiłem na obraz wiszący na ścianie. Przedstawiał on tancerkę przyodzianą w białą suknię na czarnym tle. Poły stroju "rozpuszczały" się w czerni. Wokół niego były inne płótna, jednak ten jeden mnie zauroczył. Ktoś musiał mieć wielki talent aby namalować coś takiego.
-Piękne obrazy.- stwiedziłem, dodając kilka sekund później:
-Wiesz może kto je namalował?
-Nie, szef ma numer telefonu do tego
artysty- powiedziała oschle,
stawiając kawę przede mną- To będzie 3,25£.
-Dzięki- biorąc kawę, po czym podałem jej pieniądze, mówiąc przy tym z łobuzerskim uśmiechem:
-Reszta dla ciebie.-Zayn.- powiedział Niall, szturchając mnie lekko. Potrząsnąłem głową aby pozbyć się wspomnień, po czym spojrzałem na Horana pytająco.
-Idziemy.- oznajmił, popychając mnie w stronę drugiego pokoju, który jak się okazało był gabinetem. W samym centrum pomieszczenia stało obszerne biurko, przy którym spokojnie mogły pracować trzy osoby. Za meblem siedział siwiejący mężczyzna, na oko miał niecałe 50 lat.
-Victor Linsky.- powiedział podając nam dłoń. Przedstawiliśmy się po czym usiedliśmy na krzesłach przed biurkiem, a on sam zasiadł na skórzanym fotelu, patrząc na nas wyczekująco.
-Chcieliśmy znaleźć pewną dziewczynę.- zaczął Niall, przez co moje brwi powędrowały do góry. Jak mogłem się nie skapnąć że to detektyw? Cholera, ze mną jest coś na prawdę nie tak.
-Może więcej szczegółów?
-Ona... zniknęła. Wiemy tylko że jest na coś chora.- dodał Irlandczyk. Na jego słowa, mężczyzna na przeciwko nas pokiwał w zamyśleniu głową.
-Kim dla was jest?
-To... To moja... Narzeczona...- wymamrotałem, czując jak żołądek nieprzyjemnie się ścisnął.
-Chcemy dowiedzieć się o co chodzi.
-Podajcie mi jej dane.- poprosił, na co skinąłem głową. Podałem wszystkie informacje które o niej wiem. Imię, nazwisko, data urodzenia, imiona rodziców. Niestety nie pamiętałem miejsca jej urodzenia przez to że nazwa miejscowości była skomplikowana.
-Myślę że to powinno wystarczyć. Jeśli przypomnielibyście sobie jakieś istotne informacje, skontaktujcie się ze mną.- skineliśmy głowami, po czym podaliśmy sobie dłonie, wychodząc.
-Myślisz że to coś da?- zapytałem pewien wątpliwości.
-Ten facet to jedyna deska ratunku. Ma kontakty w prawie całej Europie, więc jest duża możliwość że na coś trafi.- odpowiedział niebieskooki.
Obyś miał rację, Niall. Obyś miał rację.
__________
*gra słów moich znajomych z klasy - zamiast "ruszaj" mówią "ruchaj". @alexmeiko dużo razy to ode mnie słyszała ;*
__________
Powoli zbliżamy się do tego, na co chyba czekacie od początku RNA!!!Piszcie i głosujcie, co sądzicie na temat tego rozdziału.
Pozdrawiam, Olka ;*
CZYTASZ
DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️
FanfictionUWAGA! MOGĄ POJAWIĆ SIĘ PRZEKLEŃSTWA ORAZ TREŚCI POWYŻEJ 16 ROKU ŻYCIA. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Zapraszam do czytania :)xxx [zakończone]