Rozdział 14 - RNA

3.4K 201 3
                                    

-Zayn, do cholery! Daj mi już święty spokój!- krzyknęłam zirytowana, nie mogąc się już powstrzymać.

-Ronnie, mówiłem ci, żebyś się nie stresowała.

-Więc mnie nie denerwuj!- tak właśnie wyglądał ostatni miesiąc, odkąd wyszłam ze szpitala. Przez cały czas jestem pilnowana, karmiona, odprowadzana do łazienki. Tak się nie da żyć! Jak tylko wstanę to słyszę "Ronnie, nie możesz się przemęczać", a jak chcę się ubrać: "Daj, pomogę ci. Przecież nie jesteś na siłach, żeby robić tego typu rzeczy". Traktuje mnie jak porcelanową figurkę. Można powiedzieć, że takie nachalne opiekowanie się mną pomaga mu oderwać się od swoich myśli. Gdy tylko nie ma co robić, opływa do innego świata, co mnie martwi. Niestety nie chce mi nic powiedzieć. Jakby to o czym myśli było wielką tajemnicą, przez którą mogę się załamać. A jeśli faktycznie tak jest? Może myśli o odejściu bo ma dość niańczenia mnie?

Szlag, Ronnie, nie myśl tak nawet. Nie wolno ci się denerwować.

Już nawet zaczynam myśleć jak on. To się robi chore.


Przez następne dziesięć minut panowała cisza, która nie było komfortowa. Oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Coraz częściej się to zdarzało, że nie czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie i nie mogę winić za to tylko Malika, który staje się coraz bardziej oziębły w stosunku do mnie. Ostatnio jestem coraz bardziej marudliwa, wszystko mnie wkurza a do tego dochodzi ból pleców i nóg, co nie powinno mnie dziwić bo jestem w siódmym miesiącu ciąży, a czuję się jakby rozdeptało mnie stado słoni.

Usłyszałam cichy szmer i mulata już nie było w sypialni. Za to ja włożyłam do uszu słuchawki, po czym włączyłam piosenkę, która towarzyszyła mi od chwili, kiedy te sytuacje zaczęły się powtarzać.


Think of me when you're out, when you're out there

I'll beg you nice from my knees

And when the world treats you way too fairly

Well it's a shame I'm a dream*


Co się z nami stało? Kiedyś byliśmy tacy szczęśliwi, nie potrzebne nam były żadne słowa aby się zrozumieć. Po prostu wystarczała nam nasza obecność. Każdy gest, który wykonaliśmy do tej drugiej osoby, dawał nam dużo radości. Miłość, którą się darzyliśmy można było poczuć w każdym dotyku, uścisku, pocałunku. Za to teraz jest... Nie mogę znaleźć słów, na to jak źle jest między nami, jednak nie jestem w stanie powiedzieć sobie, że uczucie między nami się wypaliło. Bo tak nie jest, prawda? Przecież każdy związek ma wzloty i upadki, a my teraz mamy to drugie. Cały czas wierzę, że wszystko się ułoży i będzie jak dawniej. Och, na Boga. Przecież na pewno tak nie będzie. Za niedługo przyjdzie na świat mała istotka, która powstała w porywie naszej miłości. To wszystko zmienia: plany, marzenia. Wszystko.


I think I'll pace my apartment a few times

And fall asleep on the couch

Wake up early to black and white re-runs

What escape from my mouth*


Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy, które były oznaką mojej bezsilności na to co się dzieje i smutku, który był spowodowany zachowaniem mulata. Teraz dopiero sobie uzmysłowiłam sobie, co mogła czuć bohaterka jednej z moich ulubionych książek. Dażyła dużym uczuciem mężczyznę, z którym przeżyła najpiękniejsze chwile w swoim życiu, a które nie zostało odwzajemnione. Wielka pustka rozrywała serce od środka, rozszarpujące je na drobne kawałki, których nie da się skleić.

DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz