Rozdział 19 cz. 1 - RNA

3.1K 180 7
                                    

Po zrobieniu wszystkich badań, nazajutrz musiałam spakować swoje rzeczy i odebrać wypis ze szpitala. Oczywiście nie mogłam pojechać do domu sama, ponieważ Zayn stwierdził, że to ryzykowne w moim stanie.

Podobno cud mieć takiego faceta na własność, no ale bez przesady, prawda?

W każdym razie, czekałam na mulata gadając przy okazji z Emilią, która wręcz rozpaczała, że ją opuszczam. I kiedy już drzwi się otworzyły, zamiast Malika zobaczyłam kręconą blond czuprynę i błękitne oczy mojej kuzynki.

-Mała zmiana planów, młoda. Ubierz się w to.- podała mi małą torbę podróżną, która była w miarę lekka.

-Ej! Jesteś tylko dziewięć dni starsza!

-Ale wyglądasz na osiemnaście lat.- pokazała mi język, a w jej oczach błysnęło rozbawienie. Uśmiechnęłam się złowieszczo, myśląc o słodkiej zemście.

Weszłam do łazienki i wyciągnęłam zawartość torby, w której znalazłam śliczną kremową sukienkę w stylu lat 50., a do niej czarne buty na niskim obcasie i kolczyki-perły. Dodatkowo znajdowała się w niej kosmetyczka pełna produktów do makijażu oraz perfumy.

Kiedy skończyłam się przebierać, narysowałam na górnej powiece cienką kreskę eyelinerem, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta pomadką. Efekt dopełniały naturalne loki, których próbowałam się pozbyć od szesnastego roku życia.

-Czuję, że wyglądam jak beczka.- wymamrotałam, widząc jak patrzą na mnie z zachwytem.

-Siedź cicho. Nie znasz się.- skwitowała Emilia, na co wywróciłam oczami.

-Gotowa?- zapytała kuzynka. Gdy przytaknęłam, wzięła moją torbę i wyszła, uprzednio żegnając się z moją "współlokatorką".

-Trzymaj się, Weroniko. I pamiętaj, gdy odejdą ci ody, nie panikuj.- zaśmiałam się, słysząc jej słowa i przytuliłam ją mocno.

-Pilnuj Doktorka, bo za niedługo zamiast przychodzić do ciebie na kontrolę, będzie między twoimi nogami czekając na dziecko.- ucałowała mnie lekko w policzek i wypuściła z objęć. Kierując się do wyjścia, pomachałam jej na pożegnanie i opuściłam salę.

Na zewnątrz panował chłód spowodowany nadchodzącą zimą, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że wszyscy zapomnieli o moich urodzinach, które albo minęły albo nadchodzą. Jak na razie nie wiem, który dziś jest i nie obchodzi mnie to.

-Gdzie Zayn?

-Musiał coś załatwić.- odpowiedziała i przytrzymała mi drzwi od taksówki, do której po chwili wahania wsiadłam. Coś tu nie grało. Po pierwsze: co do cholery Malik mógł załatwiać w mieście, którego nie zna? I po drugie: gdzie jest samochód Gabrysi? Przecież nigdy nie korzystała z taksówek.Po trzydziestu minutach taksówka zatrzymała się pod jakimś budynkiem, którego nigdy nie widziałam. Kolejny powód do podejrzeń.

Kuzynka zapłaciła kierowcy i wysiadła, co uczyniłam zaraz po niej. Rozejrzałam się dookoła szukając czegoś, co ułatwiłoby mi zlokalizowanie miejsca, w którym jestem. Otaczały mnie stare, odnowione jak i zniszczone kamienice przedwojenne ale to i tak nie pomogło. Kraków jest pełny takich zabudowań, w każdej dzielnicy się takie znajdą. No, może oprócz Nowej Huty. Tam są głównie fabryki i bloki mieszkalne z czasów stalinowskich.

Dziewczyna pociągnęła mnie do środka, gdzie panowało przyjemne ciepło. Wewnątrz panowały brązowe barwy, które na swój sposób uspokajały. Tylko przed czym? A jeśli chcą mnie zamknąć w jakiejś prywatnej klinice, w której nie będę mieć dostępu do świata do czasu porodu? O Boże. To więzienie dla ciężarnych kobiet!

Przemknęłyśmy szybki krokiem przez korytarz, aż znalazłyśmy się przed dwuskrzydłowymi drzwiami.

-Zamknij oczy.- poleciła. Zrobiłam to, o co prosiła z wahaniem.Usłyszałam, że ktoś otwiera jedno ze skrzydeł. Gabriela popchnęła mnie lekko dając mi tym samym znać, że mogę iść. Czułam, że po mojej drugiej stronie znajduje się ktoś jeszcze, ponieważ otaczało mnie bijące od tej osoby ciepło, którego po chwili zabrakło.

-Możesz już otworzyć.- wyszeptała mi osoba-nieznana. Odwróciłam się do niej i wykonałam polecenie. Przede mną stał Zayn. Wszystko pięknie, ładnie a jednak dalej coś mi nie pasuje. Zmierzyłam go wzrokiem i zorientowałam się, co się nie zgadzało.

-Co ty zrobiłeś z włosami? I po co ci ten garniak?- spytałam przyciszonym głosem.

-Rozejrzyj się.- i tak zrobiłam. Pomieszczenie było duże, panowały w nim beż i złoto. Stało w nim dużo krzeseł podzielonych na dwa sektory i średniej wielkości stół, przed którym stały jeszcze cztery krzesła, tym razem z czerwonym obiciem. Przy nich stała Gabrysia, Marcin i starsza kobieta, której nie znałam.

-Cccco?- wyjąkałam, kiedy uświadomiłam sobie gdzie się znajdujemy.Urząd cywilny.Dziś weźmiemy ślub.

-Wszystkiego najlepszego, kruszynko.

-Przecież to niemożliwe.- wymamrotałam, czując jak moje kolana zamieniają się w galaretę.Podał mi mały bukiecik kwiatów, których nigdy nie widziałam na oczy i założył mi kosmyk za ucho.

-Pięknie wyglądasz. Gotowa?Skinęłam głową, nie bardzo ogarniając to wszystko. Pomyślał o każdym szczególe kiedy leżałam w szpitalu. To było tak cholernie urocze... I słodkie... I kochane.

-A więc zaczynamy.Po wygłoszeniu przysięgi przyszedł czas na zamianę obrączek. Czekałam aż Marcin poda nam je ale to nie nastąpiło.

-Nie mamy ich.- powiedział Zayn jakby czytając w moich myślach.

-Jak to?

-Zobaczysz później.

_________

Druga część pojawi się w czwartek :)

DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz