Dwa tygodnie w szpitalu rozleniwiły mnie do tego stopnia, że nie chciało mi się nawet przewrócić na drugi bok. W ciągu tego czasu dzieci były pod kontrolą lekarzy ponieważ były wcześniakami. Zayn, Soph, Niall i reszta byłego zespołu mojego męża cały czas mnie odwiedzali, przez co nie miałam jak się nudzić. Pielęgniarki natomiast nauczyły mnie jak obchodzić się z niemowlakami, dzięki czemu nie byłam w tym już taka "zielona".
-Gotowi?- zapytał Zayn wchodząc do sali, w której siedziałam na łóżku i patrzyłam na niemowlaki znajdujące się w nosidełkach, które były wręcz naszymi kopiami. Julia miała ciemne włoski, śniadą cerę i czarne jak węgielki oczy. Natomiast Philip jasne, prawie że białe włoski, bladą skórę i takiego samego koloru oczka co jego siostra.
-Żartujesz? Mam dosyć szpitali.- westchnęłam, wstając aby dać buziaka mulatowi, który po tym schylił się w stronę nosidełek i uśmiechnął się widząc, że maluszki śpią. Chwycił uchwyt jednego z nich, po czym wziął je i poczekał aż zrobię to samo. Po chwili zjeżdżaliśmy już windą na dół, a gdy już tam byliśmy, w mojej głowie pojawiło się czerwone światło.
Przez przeźroczyste drzwi zobaczyłam tłum paparazzi , którzy za wszelką cenę próbowali dostać się do środka. Popatrzyłam na mojego męża, który warknął zirytowany i wyjął z tylej kieszeni telefon, aby zadzwonić, do jak mi się wydawało, ochroniarza. Gdy skończył rozmowę, poinformował mnie, że ochrona za chwilę przyjdzie. I tak było.
Ochroniarze stali przed i za nami, dzięki czemu mogli nas osłaniać. Kiedy wyszliśmy, od razu w naszą stronę skierowali się fotoreporterzy, przez miałam wrażenie, że się duszę. Ciągle zadawali pytania próbując zrobić jak najlepsze zdjęcia, co powodowało, że widziałam tylko błyski fleszy. Ochroniarze odganiali ich jak tylko mogli, jednak to i tak nic nie dawało.
Wszędzie słyszałam tylko imię Zayn'a, który zachowywał kamienną twarz, co było maską aby ukryć, że jest na skraju wybuchu.
Gdy dostaliśmy się do samochodu, odetchnęłam cicho z ulgą, mając nadzieję, że to koniec. Umieściliśmy nosidełka na tylnych siedzeniach, a następnie mulat odpalił auto aby ruszyć, co było prawie niemożliwe ponieważ paparazzi okrążyli maszynę.
-Pieprzone hieny.- warknął wściekły Zayn.
-Nie przeklinaj przy dzieciach!- skarciłam go, na co posłał mi na wpół rozbawione spojrzenie.
Kilka razy próbował ruszyć, aż w końcu się udało.
Kiedy dojechaliśmy do domu, wyciągnęliśmy dzieci z samochodu, po czym skierowaliśmy się do domu. Nawet nie miałam jak się rozejrzeć ponieważ mąż poganiał mnie abym poszła z nim na górę, co też uczyniłam. Otworzył drzwi jednej z sypialni gościnnej. Jak się okazało, już nią nie była ponieważ był to pokój dla Julii. Ściany były koloru pastelowego różu, a na jednej z nich, przy któej stało białe łóżeczko, była namalowana wielka żyrafa. Inne meble również były koloru białego, dzięki czemu pomieszczenie wyglądało uroczo, co podkreślały pluszaki stojące na komodzie. Pokój dla Philipa, który znajdował się naprzeciwko, był taki sam. Różnił go tylko kolor ścian, który był błękitny i malowidło na jednej z nich, ponieważ nie była to żyrafa a słodki hipopotam.
-Sam to wszystko zrobiłeś?- zapytałam oniemiała ponieważ nie mogłam uwierzyć jak on mógł to wszystko zrobić, przy tym przesiadując ze mną w szpitalu prawie całe dni.
-Niall mi pomógł.- odpowiedział, a następnie pociągnął mnie w stronę naszej sypialni, gdzie postawiliśmy nosidełka na łóżku, po czym wyjęłam z nich dzieci i położyłam je na pościeli. Zayn w tym czasie odstawił nosidełka na podłogę i usiadł obok mnie.
W przeciwieństwie do Philipa, który spał w najlepsze, Julia rozglądała się dookoła.
-Muszę powiedzieć, że dzieci się nam udały.- powiedział mulat patrząc na niemowlaki, na co jedynie wtuliłam się w jego bok.
-Jest do ciebie bardzo podobna.- wyszeptałam w jego stronę i musnęłam swoimi ustami jego policzek, który był pokryty jednodniowym zarostem. -Nie zdziwię się, jeśli chłopcy będą do niej dobijać się drzwiami i oknami.
-Co?- gwałtownie się ode mnie oderwał, dzięki czemu mogłam zobaczyć w jego oczach irytację. -Żaden chłopak się do niej nie zbliży na mniej niż dziesięć metrów.
-Włączył ci się tryb "nadopiekuńczego wkurzającego tatuśka"?- sarknęłam będąc rozbawioną jego postawą.
Nie odezwał się już ani słowem, natomiast wyciągnął dłoń w stronę dziewczynki aby pogłaskać ją delikatnie po brzuszku, a następnie wystawił w jej stronę małego palca, którego złapała swoją malutką rączką. Popatrzyłam na mulata, któremu oczy aż rozbłysły od ojcowskiej miłości i dumy na gest ze strony Julii.
Po chwili Philip zaczął płakać, dlatego wzięłam go na ręce, przez co mogłam poczuć nieprzyjemny zapach.
-No kolego, musimy coś zrobić, żebyś tak brzydko nie pachniał, co?- zwróciłam się do niemowlaka dziecięcym głosem, po czym skierowałam się z nim do pokoju chłopczyka aby go przewinąć. Wszystko robiłam tak, jak pokazywała mi to pielęgniarka. Moment później niemowlak spokojnie znajdował się w moich ramionach, niesiony z powrotem do sypialni.
-Ma parę w płucach.- stwierdził Zayn widząc, że jestem już w pomieszczeniu.
-I jest dużym śpiochem jak tatuś.- dodałam, lekko cmokając policzek dziecka. Mulat jedynie uśmiechnął się szeroko w naszą stronę, po czym zapytał czy może wziąć go na ręce, na co się zgodziłam. Delikatnie podałam mu chłopczyka, którego niepewnie do siebie przytulił.
-Cześć, koleżko.- powiedział miękkim głosem, ciągle się uśmiechając.- Musimy się trzymać razem, chłopie. Inaczej nie przeżyjemy z tymi szurniętymi babami.
-Nie demoralizuj go!- oburzyłam się żartobliwie, na co Zayn się tylko zaśmiał.
-Kochanie, ja go muszę po prostu przygotować na ciężkie życie wśród kobiet.- pokazał mi język, przez co tym razem ja zachichotałam. -Najgorzej będzie, jeśli twoja siostra będzie mieć taki sam charakter jak twoja mama.
-Jesteś taki głupi, Zaynee.
-I tak mnie kochasz.
***
W ciągu kilku ostatnich godzin wstawałam do dzieci przynajmniej trzy razy. Wiedziałam, że to dopiero początek zarywania nocek, jednak cieszyłam się, że mam to dla kogo robić, przez co warto na następny dzień chodzić jak zombie.
Kolejny raz usłyszałam niemowlęcy płacz, dlatego z cichym westchnieniem usiadłam na łóżku, aby z niego wyjść, co przeszkodziła mi ciepła dłoń, która doprowadziła do tego, że przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego, jak reaguje moje ciało na nawet najmniejszy dotyk mojego męża.
-Ja pójdę.- oznajmił cicho Zayn, na co jedynie skinęłam głową i z powrotem się położyłam, lecz nie mogłam zasnąć wiedząc, że mulat jeszcze nie wrócił.
Dlatego gdy minęło nieco ponad pół godziny, wstałam i skierowałam się do pokoju Philipa, gdzie zobaczyłam Zayn'a siedzącego na białym puszystym fotelu, który znajdował się w rogu pomieszczenia przy oknie, cicho śpiewającego jakąś kołysankę chłopczykowi, który leżał przytulony do jego torsu. Mulat, gdy zauważył, że stoję oparta o futrynę, uśmiechnął się do mnie słodko nie przerywając śpiewania. Wyszeptałam ciche "kocham cię", na co odpowiedział tym samym i popatrzył ze szczęściem w oczach na niemowlaka.
__________
To ostatni rozdział części RNA jak i całego opowiadania/serii. Za tydzień w środę/czwartek pojawi się epilog, którego nie możecie przegapić!
Pozdrawiam, Olka ❤️❤️
CZYTASZ
DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️
Fiksi PenggemarUWAGA! MOGĄ POJAWIĆ SIĘ PRZEKLEŃSTWA ORAZ TREŚCI POWYŻEJ 16 ROKU ŻYCIA. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ! Zapraszam do czytania :)xxx [zakończone]