Rozdział 13 - DNA

7.2K 237 8
                                    

Ściany pokoju były całe w graffiti oprócz tej naprzeciw drzwi, która cała była przeszklona, dzięki czemu był widok na Londyn. Na środku stała mała kanapa, za t na podłodze było pełno sprayów, porozrzucane kartki i ołówki. Przykucnęłam przy papierach, które jak się okazało były wręcz dziełami sztuki. Oglądając szkice i innego różnego prace, byłam jak w transie. Każdy odzwierciedlał coś zupełnie innego, przez co odjęło mi mowę. Nie wiedziałam że Zayn ma taki talent do sztuki. To znaczy, obiło mi się o uszy że lubi rysować, ale nigdy nie myślałam że jest aż tak dobry. Przez to zaczynam się zastanawiać po co on zamawia u mnie jakikolwiek obraz, skoro sam mógł stworzyć świetne dzieło. Po chwili mulat pojawił się w drzwiach, czego nie zauważyłam, co równało się lekkim zawałem serca przez zaskoczenie.

-Widzę że znalazłaś moją pracownię- powiedział, na co przytaknęłam.

-Nurtuje mnie jedno pytanie- oznajmiłam, na co odpowiedział skinieniem abym kontynuowała -Po co zamówiłeś obraz mojego autorstwa, skoro mógłbyś zrobić kolejne dzieło sztuki które byś wywiesił na przykład w salonie?

-Jak tylko zobaczyłem twoje obrazy w kawiarni, pomyślałem że to jest to co szukałem od dawna. A to co widzisz to wytwór mojej wyobraźni, który przelewam na papier aby się "uspokoić"- stwierdził siadając na kanapie.

-Ale to jest świetne! Zakładam że zanim ci się udało w X-Factor, chciałeś iść na studia artystyczne czy coś w tym stylu- powiedziałam, podnosząc jedną brew do góry w pewności iż mam rację. No bo jak człowiek który lubi rysować i umie to, nie poszedłby na akademię sztuki?

-Mylisz się- powiedział, na co zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jak to możliwe. Bo jak to możliwe?! Człowiek ma zajebisty talent, a nie chce się rozwijać w odpowiedniej szkole? No właśnie... -Miałem zamiar skończyć studia i być nauczycielem angielskiego- oznajmił na co wybuchnęłam śmiechem. Przecież każdy jakby na niego popatrzył to pierwsza myśl jaka przychodzi do głowy, to to iż to jakiś niebezpieczny typ od którego powinno trzymać się z daleka.

-Z czego się śmiejesz?- zapytał marszcząc zabawnie brwi w niezrozumieniu.

-Z tego co mi się obiło się o uszy, to nie byłeś aniołkiem w szkole, a tu nagle wyskakujesz że planowałeś być kimś, komu zapewne dopiekałeś. Wybacz ale to jest śmieszne- powiedziałam nadal rozbawiona, na co wzruszył ramionami.

Siedząc w pracowni Zayna przegadaliśmy kilka godzin, nie orientując się że jest późno a ja muszę wracać do domu. Oczywiście była propozycja czy nie mogę zostać na noc, co od razu odrzuciłam, pomimo tego iż czuję z tym chłopakiem niewidzialną więź przyjaźni. A przynajmniej zdaje mi się że przyjaźni. Jednak nie mogę być niczego pewna.

W końcu mulat wymyślił że albo mnie odwiezie, albo zostaję u niego, przez co musiałam się zgodzić na pierwszą opcję. Nie oszukujmy się. O tej godzinie jest dość chłodno, więc wygodniej było jechać samochodem niż marznąć, czekając na autobus.

Po zbieraniu się wyszliśmy z apartamentu, po czym skierowaliśmy się w stronę windy, przez co żołądek zrobił nieprzyjemnego fikołka. Ach, no tak... Klaustrofobia. Po może minucie, byliśmy już w windzie, gdzie panowała cisza przez moje złe samopoczucie, które powodowało samo znajdowanie się w tym metalowym pudle. Gdy zjechaliśmy na dół, wyskoczyłam z windy jak poparzona za co dostałam pytający wzrok Malika. Wyszliśmy z budynku i skierowaliśmy się do czarnego Range Rover'a. Oczywiście Zayn jak to gentleman otworzył mi drzwi od strony pasażera, na co wsiadłam do auta, a on w tym, czasie zamknął drzwi i szybkim krokiem okrążył samochód siadając na miejscu kierowcy i odpalając auto. Przez połowę drogi rozmawialiśmy o różnych bzdetach, a w tle leciała muzyka rockowa. Jednak w pewnej chwili poczułam jak powieki są coraz cięższe, a ja oddalam sie do krainy Morfeusza.

_____________

Niestety rozdział krótki, gdyż pisałam go na szybko. Obiecuję jednak że następny będzie dłuższy :)

DNA/RNA (seria DNA, Zayn Malik fanfiction) ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz