cz. II ~ Rozdział I

4.2K 320 28
                                    

Wakacje spędziłam w Norze. Musiałam przyznać – nic w świecie nie ukazałoby jej magicznej atmosfery, nawet książka. Rodzina Weasley przyjęła mnie z otwartymi ramionami. Poznałam Ginny, dowiedziałam się więcej o bliźniakach, Ronie, Percym oraz o Billu i Charlie'm. Czułam się akceptowana i kochana jak nigdy, nie miałam żadnych powodów do zmartwień. Wszędzie w powietrzu można było wyczuć magię, tak odległą i bliską mi jednocześnie. Oczywiście jako że pochodziłam z nieczarodziejskiej rodziny również pan Weasley bardzo był mną zainteresowany, często pytał mnie o działania różnych mugolskich przedmiotów. Na niektóre pytania nie mogłam odpowiedzieć, ponieważ zastanawiał się nad działaniem przedmiotów, które były sprzedaży w latach dziewięćdziesiątych, lecz w 2015 roku już nie.

Miałam dużo czasu na przemyślenia. Zrozumiałam po trosze tok myślenia Marie, nie byłam gotowa robić zbyt wielkich zmian w magicznym świecie. Nie wiedziałam, czym one zaskutkują, jednocześnie nie chciałam dopuścić do wielu tragedii, które miały nadejść oraz zamartwiałam się co się stanie, jeżeli za bardzo tę przyszłość zmienię.

Dzień przed uratowaniem Harry'ego z domu przy Privet Drive 4 jak zwykle wcześnie wstałam oraz zeszłam na śniadanie. Fred, George, Ron i ja przez ostatni tydzień planowaliśmy "wycieczkę" magicznym samochodem. Oprócz tego myślałam nad tym, co mogłabym zmienić w tym szkolnym roku. Uznałam, że tak czy siak powinno dojść do otwarcia Komnaty Tajemnic, mogłam jedynie wpłynąć na drobnostki.

Przejrzałam się w magicznym lustrze, poprawiłam kołnierzyk koszuli („Ja nie wierzę, znów te kołnierze!") i weszłam do kuchni.

Był tam już Percy i pani Weasley, Ron, Ginny i bliźniacy jeszcze spali, natomiast pan Weasley dawno był w Ministerstwie.

- Dzień dobry, kochana! - przywitała mnie z szerokim uśmiechem Molly.

- Dzień dobry, May - powiedział swoim poważnym tonem Percy.

- Dzień dobry - odpowiedziałam i usiadłam przy stole.

- Jak się spało? - spytała matka Rona.

- Dobrze, dziękuję. - Zamyśliłam się. - Czy mogłabym pojechać dziś Błędnym Rycerzem do Harry'ego?

- Harry'ego Pottera? - spytała pani Weasley i się rozpromieniła. - Nie wiem, czy to bezpieczne... Ale w sumie Błędny Rycerz jeszcze mnie nie zawiódł, dość często zdarza mi się gdzieś nim jechać... No dobrze, a kiedy zamierzasz wyruszyć?

- Po śniadaniu, jeśli to nie problem. Pojadę sama, bez Rona. - Nałożyłam na widelec jajecznicę i włożyłam do ust. - To jest przepyszne! – powiedziałam szczerze. Jajka dosłownie rozpływały się w ustach. Wstałam i schowałam naczynia do zlewu.

- Dziękuję. - Pani Weasley się zarumieniła. - No dobrze, leć już!

Pobiegłam szybko do pokoju, w którym spałam razem z Ginny. Spakowałam do torebki bez dna kilka rzeczy i wyszłam z Nory.

Wyciągnęłam rękę z różdżką przed siebie, a już po chwili przede mną pojawił się trzypiętrowy autobus. Drzwi się otworzyły, a stanął w nich Stan Shumpike.

- Witam w imieniu załogi Błędnego Rycerza, nadzwyczajnego środka transportu dla czarownic i czaro...- zaczął mówić, lecz mu przerwałam.

- Mogę wsiąść? Dziękuję. - Sięgnęłam do woreczka przy moim pasku i wyjęłam z niego jedenaście sykli. - Proszę. -Włożyłam mu to do ręki i usiadłam na jednym z łóżek.

Od środka autobus wyglądał naprawdę... oryginalnie. Wielkie żyrandole oświetlały łóżka złudnie przypominające szpitalne. Na części z nich spali czarodzieje i czarownice.

Ta Lepsza Rzeczywistość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz