Cz. V ~ Rozdział II

2.5K 219 48
                                    

Gdy cała sprawa się wyjaśniła, wróciłam na Grimmuald Place 12. Cicho przeszłam koło nieznośnego portretu Walburgi Black i pobiegłam do pokoju, który dzieliłam z Hermioną. Dziewczyna siedziała na swoim łóżku i czytała zeszłoroczny podręcznik.

- Już jesteś! - powiedziała z ulgą. - Gdzie byłaś? Wszyscy się martwiliśmy! Pani Weasley, profesor Lupin, Syriusz... Nie rób tak więcej!

- Byłam u Harry'ego. Chciałam mu trochę pomóc. No wiesz, z dementorami.

- Tak, już słyszałam. Domyślasz się, kto to zrobił? Przecież ktoś musiał ich tam wysłać. Myślisz, że to ktoś z Ministerstwa?

- Oczywiście wiem, kto to zrobił. Ale jaka byłaby frajda, gdybym to tak od razu powiedziała? - Szturchnęłam dziewczynę łokciem w żebra. - Jestem wyczerpana, jeśli nie masz nic przeciwko temu, chciałabym pójść spać. - Ziewnęłam i spojrzałam na zegarek. Było już grubo po jedenastej. - Tobie też to radzę. Jutro przyleci Harry i będzie chciał sobie parę rzeczy z nami wyjaśnić, lepiej miej na to siły - dodałam i rzuciłam się na łóżko. Gdy tylko moja głowa opadła na poduszkę, zasnęłam.

***

Kolejnego ranka, gdy już się obudziłam, wszyscy już siedzieli przy stole. Pani Weasley krzątała się po kuchni, przynosząc coraz to nowsze potrawy.

Usiadłam między Hermioną a Ronem.

- Cześć - powiedział cicho Ron. - To straszne, co się stało, cała ta sprawa z tymi dementorami. Zastanawiam się, jak Harry sobie z tym radzi.

- May! - zawołał Syriusz, dopiero wtedy mnie zauważając. - Hermiona mówiła nam, że w końcu wróciłaś. Próbowałaś trochę dopomóc Harry'emu?

- Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy. Niewiele z tego wyszło, ale wyglądał na zmęczonego i każda para rąk mogła się mu przysłużyć.

- Wiesz też pewnie, kto jest za to odpowiedzialny?

- Tak.

- I pewnie nam nie zdradzisz, kto?

- Dokładnie. Ale niedługo powinno to samo wyjść na jaw.

Zjadłam jajko z bekonem, wypiłam kubek miętowej herbaty i poszłam spowrotem do pokoju zastanawiając się, jaką taktykę przybrać przy starciu z rozjuszonym Harrym Potterem.

***

Było tak, jak można było się spodziewać: sprzeczki nie ominęliśmy. Harry był wściekły, że od końca roku szkolnego do feralnego wieczora nie odezwaliśmy się praktycznie ani słowem (a przynajmniej ani jednym słowem informującym, co się w świecie czarodziejskim dzieje). Nie mając ochoty tego wszystkiego słuchać więc dopóki miał uniesiony głos wyszłam do Ginny. Gdy emocje opadły wymieniliśmy się wszyscy informacjami.

Gdy Harry i pan Weasley byli w Ministerstwie, siedziałam jak na szpilkach. Zastanawiałam się, czy swoją ingerencją zmieniłam jakiś istotny szczegół, przez który Harry jednak nie mógłby wrócić do Hogwartu.

-Oczyszczony ze wszystkich zarzutów! - zagrzmiał pan Weasley w drzwiach kuchni, gdy wrócił wraz z Potterem z przesłuchania. Głośno odetchnęłam z ulgą.

Wśród wszystkich przyjaciół wakacje minęły znacznie szybciej. NIe mogłam ukryć podekscytowania, gdy dostaliśmy swoje listy z Hogwartu.

Przeczytałam swój i przeanalizowałam Były tylko dwa nowe podręczniki do nabycia.

Już miałam schować kopertę do torby, gdy usłyszałam brzdęk towarzyszący upadkowi drobnego metalowego przedmiotu na podłogę. Schyliłam się by zobaczyć, co to dokładniej było i oniemiałam. Ściskałam w dłoni odznakę Prefekta.

Ta Lepsza Rzeczywistość...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz