Ocknęłam się. Żyłam. Mimo tego, że miałam ochotę skakać z radości pozostawałam w pozycji, w jakiej byłam i wciąż miałam zamknięte oczy.
- Harry Potter nie żyje! Dotarło to do was w końcu, naiwniacy? Był nikim! Zawsze był tylko chłopcem, który żądał, by inni poświęcali się za niego! - Słyszałam głos Voldemorta. O mały włos bym nie otworzyła szeroko oczu, stanęłabym na środku placu i krzyknęła: "Ale wy głupi jesteście, on żyje!".
Chwilę zastanawiałam się, co zrobić. Czy wtedy, gdy wszyscy ruszą do walki magicznie "ożyć" i do nich dołączyć? Obmyślałam to w głowie.
Usłyszałam krzyki, tupot i szuranie. Upadłam na ziemię. Najwyraźniej przyjaciele musieli porzucić mnie by wpaść w wir walki. Gdy tylko usłyszałam, jak Graup krzyczy: "HAGGER" otworzyłam oczy, wstałam i ruszyłam do sali wejściowej. Rozejrzałam się, szukając przyjaciół.
Zauważyłam Hermionę, Lunę i Ginny walczące z Bellatrix. Szybkim ruchem wyjęłam różdżkę i rzuciłam w stronę śmierciożerczyni Expelliarmus. Zadziałało, różdżka Bellatrix szybowała w powietrzu, a potem wylądowała w mojej dłoni.
- Ktoś tęsknił? - spytałam, a Hermiona i Ginny do mnie podbiegły i mocno uścisnęły. Tuż koło ucha tej drugie przeleciało mordercze zaklęcie.
- NIE W MOJĄ CÓRKĘ, SUKO!
Zawsze kochałam ten moment.
- May! - Hermiona nie mogła pozbierać się z radości. - Przecież... ty... widziałam...
- Niby tak, ale żyję. Jestem tu z wami. - Uśmiechnęłam się.
Przez chwilę patrzyłam, jak Molly pokonuje Bellatrix, jednak po chwili tuż koło mnie mignął zielony promień. Odwróciłam się, skierowałam różdżkę w najbliższego śmierciożercę i wysadziłam go w powietrze. Drobnostka.
Nagle ktoś złapał mnie w pasie i przykrył materiałem. Odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego. Przykrył nas peleryną niewidką, jako że jeszcze się nie ujawnił.
- Ty... ty żyjesz. - Jego głos drżał od emocji. Mocno mnie pocałował. Był to całus pełen emocji i frustracji. W końcu lekko go odepchnęłam.
- Nie teraz, skarbie. Masz zadanie do wykonania. Skop tam kilka tyłków.
Harry uśmiechnął się szeroko, delikatnie mnie cmoknął, a ja wyszłam spod peleryny. Nikt nawet nie zauważył tego zdarzenia, wszyscy byli skupieni na walce.
Dołączyłam spowrotem do przyjaciółek i we czwórkę - bo dołączyła do nas jeszcze Luna chwilę później - walcząc i zabijając śmierciożerców ,powolnym krokiem zmierzałyśmy na zewnątrz zamku. Jednak zatrzymałyśmy się, gdy usłyszałyśmy dwa słowa: "Harry żyje!".
Ja oczywiście o tym wiedziałam, ale dziewczyny wyglądały, jakby oczy im miały zaraz wypaść.
Przepchałyśmy się w stronę głosów. Trafiłyśmy do samego wewnętrznego kręgu.
Zobaczyłam Harry'ego.
On jednak był skupiony na swoim zadaniem. Wpatrywał się w Voldemorta i konwersował z nim. Pozwolił mu n ostatnie chwile życia posiadać wiedzę, jakiej się nie spodziewał.
I walczyli.
***
Stałam na placu. Wszędzie były ciała, a to smierciożerców, a to uczniów, a to innych, dobrych lub złych, czarodziejów.
Zauważyłam, że w moją stronę zbliżają się Ron, Hermiona i Harry. Rzuciłam się szatynowi na szyję.
- Udało ci się. Wiedziałam, że uda - wyszeptałam mu do ucha.
Objął mnie ramionami wokół talii. W końcu odsunęłam się by poświęcić więcej uwagi przyjaciołom.
Nagle ziemia zatrzęsła mi się pod nogami. Znałam to uczucie. Pojawiło się u mnie wcześniej w momencie, gdy miałam się tu przenieść.
Teraz zwiastowało koniec.
Odwróciłam się i w miejscu, gdzie wcześniej było kilka drzew, dostrzegłam ogromny, niebieski portal.
Już czas, usłyszałam w głowie głos mamy.
- Jeszcze chwila! - krzyknęłam. Portal na chwilę zniknął.
Rozejrzałam się. Po drugiej stronie placu był drugi portal, a tam... Marie i Draco Malfoy, we własnej osobie.
Przyjaciele wyglądali na zdezorientowanych.
- Muszę wam coś powiedzieć...
Za mną znów pojawił się portal.
- Dziesięć minut! - wrzasnęłam sfrustrowana.
Znów pusto.
Odwróciłam się do Rona, Hermiony i Harry'ego.
I powiedziałam im wszystko.
Skąd jestem. Jak tu trafiłam. Skąd mam wiedzę. Całość, co ciążyła mi na sercu.
Gdy powiedziałam ostatnie słowa, które chciałam powiedzieć, portal wrócił. Podeszłam do Pottera i go pocałowałam.
-Kocham Cię - wyszeptałam do niego. - Nie zapominaj o tym.
Spojrzałam w miejsce, gdzie znajdowała się Marie. Właśnie całowała się z Draconem. Nie wiedziałam, że ich historia tak szybko się rozwinie.
I w końcu weszłam w portal.
W jego miejscu zostało wszystko, co magiczne i związane ze mną.
***
Otworzyłam oczy.
Usiadłam.
Byłam w swoim pokoju.
Kalendarz byl ustawiony na 1 września. Pod cyfrą był czerwony napis: "Spotkanie z Kate".
To był sen.
Cholerny sen.
CZYTASZ
Ta Lepsza Rzeczywistość...
FanfictionMay Jones, piętnastoletnia mieszkanka Londynu, ogromna fanka książek o Harrym Potterze, pewnego zwykłego dnia trafia do świata magii, poznaje swoich największych idoli. Niby cudowny sen, niesamowite szczęście, ale z wiedzą wiąże się wielka odpowiedz...