Spędziłam w skrzydle szpitalnym sporo czasu. Nie uczęszczałam na zajęcia, bo nawet nie wiedziałam, o czym one były, nie miałam podstawowej wiedzy na temat czegokolwiek związanego z magią. Pani Pomfrey przynosiła mi różne eliksiry mające przyspieszyć powrót pamięci, przyjaciele i mój chłopak dawali mi moje własne wspomnienia. A pamięć nie wracała.
Nadszedł czerwiec, a dokładniej dzień ostatniego zadania Turnieju Trójmagicznego. Wszyscy wydawali się być w mojej sprawie bezsilni. Ostatecznie sam dyrektor zdecydował się pofatygować i mi pomóc.
- Hmm... Zostało na ciebie rzucone bardzo silne zaklęcie zapomnienia. Prawdopodobnie uczynił to dorosły człowiek, być może mężczyzna. Pamiętasz cokolwiek? - spytał.
- Nie. Zupełna pustka.
- Dobrze... Spróbuję teraz wejść do twojego umysłu i sprawdzę, czy jest sposób na przywrócenie twoich wspomnień.
- Za pomocę legilimencji, tak? - Popisałam się wiedzą z książek, które przez ten cały czas pożyczała mi Hermiona.
- Tak. Rozluźnij się teraz. To ułatwi mi dotarcie do twojej pamięci - powiedział, po czym wyciągnął różdżkę.
Najpierw nic się nie działo. Wszystko było tak, jak wcześniej, brak jakiejkolwiek świadomości o tym, co działo się przed miesiącami.
Nagle przed oczami mignął mi obraz blondwłosej kobiety. Była przestraszona.
I wtedy wspomnienia wróciły.
Wróciliśmy do gabinetu dyrektora.
Pamiętałam wszystko. Życie sprzed Hogwartu, tutejsze wydarzenia...
Cedrik przez ten cały czas obwiniał się za naszą kłótnię i to, co mi się przydarzyło!
- Ciekawe, bardzo ciekawe...- mruknął dyrektor. - Wiesz, że to nawet nie była moja zasługa? Wyglądało to tak, jakby jakaś siła wyższa odkryła twoje ukryte wspomnienia. Wciąż miałaś je w swojej głowie, ale tak jakby przykryte peleryną-niewidką.
- Ale... jak to możliwe? Jaka siła wyższa?...
- Naprawdę nie wiem, May. Mam nadzieję, że kiedyś razem to wyjaśnimy.
- Czyli Czarna Różdżka nie miała na to żadnego wpływu, tylko jakaś nieznajoma postać? - upewniłam się.
Profesor spojrzał na mnie z tym dziwnym błyskiem w oku.
-Tak. Nawet Czarna Różdżka. To było coś związanego z magią, jakiej nie znamy. Ojej, już późno! - powiedział, patrząc na swój dziwny zegarek. - My tu siedzimy i się martwimy, a zaraz zacznie się trzecie zadanie! Lepiej chodźmy, zarówno pan Potter i pan Diggory ucieszyliby się z twojej obecności. - Mrugnął do mnie.
Zarumieniłam się.
- Panie profesorze, przypomniało mi się coś. A raczej ktoś. Kto rzucił na mnie zaklęcie zapomnienia.
- Doprawdy?
- Profesor Moody... nie jest tak naprawdę profesorem Moodym.
- Ach tak... - zamyślił się na sekundę, lekko do mnie uśmiechnął, po czym wyszedł żwawym krokiem z gabinetu.
Tak bardzo jak chciałam zwiedzić każdy cal tego gabinetu, tak musiałam jak najszybciej znaleźć się na błoniach.
***
Kiedy doszłam na trybuny zawodnicy byli już w labiryncie. Niestety się spóźniłam. Usiadłam koło Hermiony i Rona.
- I jak? - zapytała przyjaciółka.
- Wszystko sobie przypomniałam. - Uśmiechnęłam się lekko, a ona mnie przytuliła.
- Jak dobrze! Chociaż to przecież fizycznie niemożliwe, zaklęcie zapomnienia... - Zamilkła kiedy zobaczyła moją minę. - Co jest?
- Ja... ja go nie powstrzymałam. On tam umrze. Tyle miesięcy... - Schowałam twarz w dłoniach. Gdy podniosłam twarz wbiłam wzrok w krzewy labiryntu czekając na to, co ma się stać.
Mijały godziny.
W końcu rozbrzmiały bębny. Jednak chwilę później ucichły.
Powoli zeszłam z trybun by zobaczyć, co się stało. Wszyscy ucichli, co nie wróżyło nic dobrego. Szczególnie, że przed chwilą wiwatowali.
Minusy tylnych miejsc.
Zaczęłam schodzić po schodkach w stronę murawy, gdzie rozciągała się plątanina krzewów. Wtedy coś do mnie dotarło.
Nie, tak nie może być. To nie może być prawda. Nie, nie. Na pewno nie.
A jednak.
Harry siedział na ziemi skulony ściskając w rękach sylwetkę. Obok niego stał dyrektor i profesor pseudo-Moody.
Jednak mój wzrok nie skupił się na Harrym, którego właśnie ciągnął Barty Crouch Junior do swojego gabinetu. Nie interesował mnie widok dyrektora i zastępcy idących w ślad za nimi. Nie interesował mnie widok przerażonych uczniów, rodziców, nauczycieli, orkiestry.
Interesowało mnie ciało leżące na ziemi.
Po policzku spłynęła mi łza.
To był Cedrik Diggory. Mój chłopak. Nieżywy.
Jego puste oczy wpatrywały się w dal. Drżącą ręką zamknęłam mu powieki.
"Widzisz? Wygląda, jakby spał."
A moje życie legło w gruzach.
Potem była ciemność.
***
- Miała za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Proszę stąd wyjść! - Usłyszałam głos pani Pomfrey.
- Ale... - zaczął Ron.
- Jak jeszcze raz... O, obudziła się! - zawołała pielęgniarka i chwilę później stała tuż przy mnie. Dała mi eliksir wzmacniający, po czym pozwoliła moim przyjaciołom, dzielnie stojącym przy łóżku, na pięć minut rozmowy.
- To był tylko koszmar, prawda? Ach, znowu ten sam. Słuchajcie, śniło mi się, że straciłam pamięć, a potem Cedrik...
Spojrzałam na twarze towarzyszy. Wszystkie wyrażały smutek i skruchę.
- Bo to był sen, prawda? Prawda?...
Ale oni milczeli.
Zdemaskowano Croucha Juniora. Niby wszystko poszło tak, jak miało. Ale niezupełnie.
Hermiona poszła pożegnać się z Wiktorem. Zostałam sama w dormitorium, dopakowując ostatnie rzeczy.
Sięgnęłam do szafki nocnej, by włożyć ostatnie sztuki do mojej magicznej torebki. Książki, podręczniki, słodkości, które dostałam od znajomych podczas pobytu w szpitalu...
Oraz listy. Te od Cedrika dla mnie, jak i ode mnie dla niego, które Anthony przyniósł mi poprzedniego dnia. Podobno Diggory trzymał je pod poduszką.
Mając karteczki w dłoni poczułam, jak po policzku spływa mi samotna łza.
Miałam pewność, że gdyby Nate tu był, rozśmieszyłby mnie jakimś słabym tekstem, przytuliłby, a co najważniejsze: nie mówiłby, że mu przykro.
Jednak go tu nie było. Nawet Marie nie fatygowała się, by do mnie podejść. Widziałam w jej oczach, że było jej przykro, lecz zachowała swoją postawę, złożoną z miliona pozorów.
Wyszłam z dormitorium. Wieży Gryffindoru. Zamku. Terenu Hogwartu.
I ruszyłam przed siebie.
Wakacje miałam spędzić ponownie u rodziny Weasley. Planowałam odciąć się od zmartwień. Wszystkiego.
Zapomnij o przeszłości, żyj teraźniejszością, planuj przyszłość.
CZYTASZ
Ta Lepsza Rzeczywistość...
FanfictionMay Jones, piętnastoletnia mieszkanka Londynu, ogromna fanka książek o Harrym Potterze, pewnego zwykłego dnia trafia do świata magii, poznaje swoich największych idoli. Niby cudowny sen, niesamowite szczęście, ale z wiedzą wiąże się wielka odpowiedz...