Osiem

670 50 2
                                    

Nie mogli mi przydzielić do tego zadania kogoś bardziej ogarniętego w tych sprawach? Jeszcze, że niby on jest najlepszy w tych klockach. Bullshit! Co Seth'owi strzeliło do głowy, że dał mi tego pewnego siebie dupka, który dyma wszystko co popadnie? Co z nim nie tak? Nie dość, że działa mi na nerwy, to jeszcze ledwo trzyma broń w dłoni. Będę musiała wszystko robić sama. Świetnie! Może nie będzie tak źle? Dobra, sama próbuję się oszukać. Ale, hej jest tego jakiś plus. Wcale nie muszę z nim współpracować i z nim gadać. Albo mogę mu odpowiadać po włosku, przecież nic nie zrozumie a bardziej go wkurzę. Tak to dobry pomysł. Przysięgam, że kiedyś zabiję mojego braciszka. I zapewne nici z mojego wyjazdu, fantastycznie. Dobra wiem, sama wybrałam sobie takie życie , uciekając z Rome. Jeszcze ta bezczelna Monic, chce się wplątać w moje życie. Nie przyjmę tej dziewczyny nawet za 100 lat, nie ma mowy. Nie po tym co wywinęła. Stałam z otwartą buzią i szeroko otwartymi paczałami, dopóki nie wyrwało mnie pstryknięcie palcami Seth'a przed moją twarzą.

-Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha, a ja tylko przedstawiłem ci twoje zlecenie- mówił ze śmiechem. Dostał kuksańca w bok i wywróciłam oczami na jego uwagę.

- Nie możesz mi tego zrobić! Mogę pracować z każdym tylko nie z nim, proszę! - prawie krzyczałam.

- Nie ma mowy siora.

-No, ale weź. Już wolałabym załatwiać tą sprawę z głupim i zboczonym Dylanem, niż z napalonym i narcystycznym Hemmings'em- myślałam, że zaraz się poryczę i padnę na kolana błagając o zmianę partnera. Cóż nic z tego.

- Nie dramatyzuj mała, jak będzie się dopierał odstrzel mu kartofle-uśmiechnął się pokazując białe zęby.

- Ogól się "mały", bo żadna nie poleci na twój zarost-powiedziałam ze zgryźliwością, uśmiechnęłam się słodko i wyszłam trzaskając drzwiami.

Głupi Luke. Głupi Seth. Ciekawe czy Hemmo ma świadomość z kim będzie pracował. Zobaczymy czy jest taki dobry, jak powiedział mój brat. Cher została w biurze z Cal'em, a ja postanowiłam się wybrać do szanownego Luka Dupka Hemmings'a. Zabiorę nas na strzelnicę i trochę sobie powalczymy. Zobaczę ile umie ten narcystyczny palant. Wyjechałam z piskiem opon samochodem.... no właśnie kogo? Nie ważne, pewnie kogoś z naszych więc nie będą mieli mi tego za złe. Muszę kupić auto.

Luke:

Kiedy usłyszałem, że będę musiał użerać się z tą dziewuchą, myślałem że wybuchnę i zabije Josh'a. Ale kiedy myślałem o za i przeciw, więcej było za. Moje za przeważnie opierały się na tym, że ta ładna dziewczyna zmięknie i zakocha się we mnie bez pamięci, a wtedy będę mógł ją wykorzystać jak będę chciał, albo po prostu jakimś cudem zaciągnę ją do łóżka. Najpierw postaram się, żeby zaczęła mi ufać, potem się coś wymyśli. Ta dziewczyna na pewno jest przebiegła i umie wiele. Tylko ona nie ma pojęcia, że ja potrafię więcej niż jej się wydaje. Jadę właśnie do mojego domu, gdzie czeka Monic. Podobno ma do mnie jakąś sprawę.

Po godzinie jazdy parkuję na podjeździe i wchodzę do domu. Od razu widzę ciemnowłosą na kanapie, w samej koronkowej bieliźnie. Podchodzę i zaczynam ją obmacywać i całować. Nie opiera się, w końcu po to tu jest. Moja prywatna "panna do łóżka" na nudne wieczory i upust emocji oraz podniecenia spowodowanego tą małą blondyną z którą będę musiał dowiadywać się informacji o The Dark Side, ale ja mam na to lepszy sposób. Przecież sypiam z zastępcą szefa gangu. Wystarczy podpytać, a ta głupia wszystko mi powie. Dobrze, że nie wie że należę do gangu z którym rywalizują.

Pieprzę ją już od godziny, a jej mało. Ja już dłużej nie mogę i spuszczam się na jej pokaźny biust. Jęczy nie zadowolona i zlizuję resztki ze swojej twarzy, którą przypadkowo pochlapałem. Boże jaka ona jest bezwstydna. No ale, cóż ja na tym korzystam. Wiem, że lubi kiedy proponuję jej numerek. Ona nic nie bierze, a ja zawsze mam pełny portfel i puste kartofle. Ma się ten urok. Wciągam na siebie bokserki i podaję jej ciuchy. Skończywszy się ubierać, pocałowała mnie namiętnie i zaczęła mówić.

- Mam prośbę- powiedziała jeżdżąc palcem po moim nagim torsie.

- Co chcesz? - wywróciłem oczami. Pierwszy raz czegoś chce.

- Znasz może Emily Dixton? - czego ona może od niej chcieć?

- Poniekąd, a czemu pytasz? - spytałem unosząc brwi.

- Wiesz, kiedyś wymieniła się za coś i bardzo ucierpiała. Teraz Marco, chcę ją z powrotem i dokończyć to co zaczął, a ty musisz mi pomóc. Bo niestety ja mam zakaz wchodzenia do ich biura, a ona nie chce mnie przyjąć do swojego gangu patałachów- uśmiechnęła się przebiegle i wstała z kanapy.

- Okej, co mam zrobić ? - spytałem z rozbawieniem w głosie.

- Rozkochać, porwać i dostarczyć nam.

- Będę informował na bieżąco. Cześć- powiedziałem, a ona wyszła bez słowa.

Wciągnąłem na siebie koszulkę, gdy usłyszałem silnik jakiegoś sportowego samochodu. Nie spodziewałem się dziś nikogo. Ale kiedy usłyszałem pukanie i otwierające się drzwi wyciągnąłem spluwę i wyszedłem w prost na Em.

-Te weź se tą broń schowaj, bo nie robi na mnie wrażenia- powiedziała i założyła ręce na piersi.

- Tak, cześć. Jasne wejdź- tak wiem jestem miły.

- Ubieraj się,jedziemy-oznajmiła i weszła do salonu, a ja stałem jak w murowany nie wiedząc o co chodzi.

- Co?

- No jedziemy. Trzeci raz nie powtórzę tylko zaciągnę cię do auta- wywróciła oczami.

- Ostry seks? W aucie? Brzmi bardzo kusząco. Możemy ruszać- oblizałem seksownie wargi, hacząc koniuszkiem języka o kolczyk.

- Weź rzecz do ćwiczeń i broń. Skoro mamy razem pracować, muszę cię przetestować- oznajmiła znudzona i zaczęła się bawić kolczykiem po środku dolnej warki.

- Przetestować w "ten" sposób- uśmiechnąłem się zadziornie a ona tylko westchnęła poirytowana.

- Rusz swoje culo (dupsko), bo inaczej cię w nie kopne i wlecisz prosto do auta- już szła w moją stronę z wściekłością wypisaną na twarzy.

- Nie mów w innym języku, nic nie rozumiem- zrobiłem zdziwioną minę. Myślałem że jest a Australii.

-To mnie nie irytuj pupazzo di neve (bałwanie) - to brzmiało słodko, cokolwiek znaczy.

- Podoba mi się to określenie. Jak to leciało puapuzo di nore? - zaczęła się śmiać, a ja wiem że zrobiłem z siebie debila powtarzając te słowo.

-Pupazzo di neve, idioto, nawet powtórzyć nie umiesz- wywróciła oczami.

- Powiesz co to znaczy?

-Nie. Może kiedyś- wzruszyła ramionami i wyszła, a ja zaraz za nią.

##

Wybaczcie za błędy :( Zapraszam do komentowania. Zostawcie coś po sobie. Do następnego :)) Pozdrawiam, mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

Droga do życia i śmierci #L.H#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz