Dwanaście

665 50 2
                                    

 Obudziłam się dość szybko, bo było jakoś przed 6:00. Próbowałam zasnąć, ale przez natłok myśli i ból głowy nie mogłam. Doskonale pamiętam, że wczoraj całowałam Luke'a Dupka Hemmings'a, który śpi właśnie w pokoju Michaela. Dziś jest dzień w którym będzie trzeba wydostać Charlie. Plan jako taki jest, ale co dalej? Musimy się jakoś przygotować. Muszę zadzwonić do Nicolasa, który zajmuje się bronią. Wstałam z jękiem z łóżka i po wyjęciu czystej bielizny oraz ciuchów skierowałam się prosto pod prysznic. Ciało umyłam płynem truskawkowym a włosy jagodowym. Osuszyłam ciało i wysuszyłam włosy. Ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy i zeszłam na dół zrobić śniadanie. Zajrzałam do pokoju Mike'a, w którym Luke spał jak zabity. Schodząc po schodach poczułam zapach naleśników. Czyli, że Mike wrócił i robi mi śniadanko. Kocham go za to. Jego naleśniki są najlepsze na świecie! Resztę schodków pokonałam biegiem, do kuchni wpadłam jak poparzona. Zostałam obdarowana śmiesznym wzrokiem Cliffcia, na co posłałam mu uśmiech.

- Na stole leży tabletka, weź i popij wodą. Zaraz nakładam ci naleśniki, a ty obudź Hemmo- powiedział obracając naleśnika na drugą stronę.

 Jak powiedział tak zrobiłam. Wróciłam na górę i weszłam do pokoju. Za cholerę nie mogłam obudzić tego przygłupa. Szarpałam, krzyczałam i nic, kompletnie. Wkurzona moimi marnymi staraniami, usiadłam na chłopaka okrakiem i pacnęłam go w czoło. Nadal nic. No cholera jasna mnie zaraz weźmie. Wkurwiona do granic możliwości weszłam do łazienki. Chwyciłam miskę i nalałam do niej zimnej wody i wróciłam do pokoju. Oblałam idiotę wodą, na co podskoczył na łóżku prawie spadając. Wybuchnęłam śmiechem. Wyglądało to prze zabawnie.

- Co ty robisz?!- zaczął powitanie krzykiem.

- Dzień dobry- odpowiedziałam dalej się śmiejąc.-  Należało ci się, za chuja nie mogłam cię obudzić. Tyle razy w pysk dostałeś i nic, kompletnie- podniosłam z zamachem ręce w górę po czym je opuściłam.

- Chodź, daj niedźwiadka- zaczął się do mnie zbliżać. Cholera jeszcze kawałek i będę mokra.

- Nawet nie podchodź!- pisnęłam i zaczęłam się cofać, ale był szybszy i po chwili też byłam mokra przez jego przytulasa. Właśnie Luke Hemmings mnie przytula, boże jakie to dziwne. Powiedziałam, że Mikey zrobił nam śniadanie więc dobrze by było gdyby zszedł. 

- Czemu jesteś mokra?- pierwsze co usłyszałam po powrocie do kuchni.

- Zsikałam się, wiesz- powiedziałam z ironią, a ten tylko uniósł brwi.- Dobra tego debila, za cholerę nie mogłam obudzić, dopiero woda mi pomogła. 

-Nadal to nie tłumaczy czemu ty jesteś mokra- zachichotał cicho.

- Bo zostałam zniedźwiadkowana- dostałam pytające spojrzenie. Wzruszyłam tylko ramionami a po chwili w kuchni zjawił się blondyn. Usiedliśmy do stołu i oczywiście Mike, nie byłby sobą gdyby żarcie nie spadło mu na spodnie. Wiecie jak to wyglądało? Bita śmietana na spodniach? Lepiej nie mówię, bo mi się skojarzyło.  Zielonowłosy poszedł się przebrać więc zostałam sama z niedźwiadkiem.

- Daj buziaczka- wytknął dzióbek w moją stronę.

- Chyba żartujesz, dziś nie jestem pijana- prychnęłam rozbawiona. Chłopak wzruszył ramionami i kończył naleśnika. Po śniadaniu pozmywałam naczynia, a następnie rozsiadłam się na kanapie włączając tv. Chłopaki pojechali do biura. 

   Co się stało z Lukiem? Jest miły? Ktoś mu zrobił pranie mózgu? Dobra, po co ja o nim myślę, powinnam zająć się myśleniem o planie jak uratować Charlie. Nie mając co robić, poszłam do piwnicy trochę po boksować. Moje ulubione zajęcie na nudę. Ćwiczyłam z jakieś trzy godziny, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi. Wzięłam spluwę i wyszłam powoli z piwnicy. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam że celuję do Charlotte. Co ona tu robi? Przecież....? Kurwa mać! Schowałam spluwę i spojrzałam na przyjaciółkę. Podarte ubrania, kilka zadrapań, kilka siniaków. W sumie nic poważnego. Rzuciłam jej się na szyję, by następnie zaprowadzić ją do łazienki żeby opatrzyć jej rany. Cher, nie odezwała się ani słowem. Zamknęła się w sobie, nie odpowiadała na jakiekolwiek pytania. Charlie, zamknęła się w łazience, a ja postanowiłam poinformować chłopaków. Wybrałam numer do Mike'a.

- Halo?- odebrał po drugim sygnale.

- Charlie, jest w domu- powiedziałam na jednym wydechu. - Przyjedź z chłopakami- rozłączyłam się zanim zdążył coś powiedzieć.  Usiadłam na sofie i przetarłam rękami twarz. Boże, jak ona im uciekła? Przecież nawet mi się nie udało.

  Na chłopaków czekałam godzinę. Nie zaglądałam do przyjaciółki i tak nie chciała nic powiedzieć. Moje starania były bez sensu, może Cal'owi coś powie. Wszyscy wpadli do salonu jak burza. Każdy się przekrzykiwał: "gdzie ona jest?","nic jej nie jest?" itd. Kazałam im usiąść, co posłusznie wykonali.

- Wróciła jakby nigdy nic, i nie odezwała się do mnie ani słowem. Nie wiem co robić. Nie wygląda źle, miała kilka zadrapań i siniaków nic poza tym- mówiłam tak szybko, że nie mam pojęcia czy zrozumieli.- Calum, idź do niej, może tobie cokolwiek powie- jęknęłam na moją bezradność. Azjata zrobił o co prosiłam, a chłopaki poszli czegoś się dowiedzieć o miejscu pobytu tych chujów. Oczywiście zostałam z blondaskiem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to że się na mnie gapił. Teraz w jego towarzystwie czułam się bardzo nieswojo.

- Nie patrz się tak na mnie- jęknęłam z frustracją.

- Jak?- posłał mi słodki uśmiech, niewinnego dziecka na co parsknęłam śmiechem.- Lubię jak się uśmiechasz- zmarszczyłam brwi i znowu się zaśmiałam.- Powiedziałem to na głos?- spytał speszony.

- Tak- zaśmiałam się i usiadłam obok niego.

- Dobrze, że wróciła i nic jej nie jest- powiedział z wyraźną ulgą.

- Tylko szkoda, że nie chce z nikim gadać- mruknęłam a Luke przytulił mnie do siebie. Spojrzałam na niego zdziwiona, na co się odsunął. Nasza relacja, była co najmniej dziwna. 

 Cal, nadal nie wrócił z pokoju Charlie, martwię się bardzo. Luke, też mnie zostawił bo musiał coś załatwić. Chłopaki też do mnie nie zeszli. Siedziałam na tej kanapie jak taki kołek. Znudziło mi się siedzenie samej i poszłam do pokoju, wzięłam prysznic i położyłam się na łóżku. Kiedy już prawie spałam, ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam ciche " proszę" i spojrzałam na Mike'a.

- Jak się czujesz?- spytał z troską.

- Jest okej, tylko martwię się o Cher- wtuliłam się w przyjaciela.

- Calum'owi też nic nie powiedziała. Ty będziesz musiała się jakoś dowiedzieć co się stało- pocałował mnie w czoło.

- Wiem, tylko zastanawiam się jak to zrobię- jęknęłam z bezradności.

 Długo rozmawiałam z zielonowłosym. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Obudziło mnie lekkie pukanie do mojego pokoju. Przetarłam twarz dłońmi i wysunęłam się z objęć Michael'a. Do pokoju wszedł Ashton.

- Próbowałem pogadać z Charlie, ale powiedziała że będzie rozmawiać tylko z tobą- a to niespodzianka, najpierw nie chciała mi nic powiedzieć a teraz mówi że tylko mi powie.

- Okej zaraz do niej pójdę, nie budź Mike'a- poprosiłam.

- Okej, mogę też się tu położyć? Cal zajął łóżko zielonowłosego- przytaknęłam i poszłam do pokoju przyjaciółki.

Wahałam się chwilę, czy aby na pewno tam wejść. Uznałam, że skoro nikomu innemu nie powie, to nie ma innego wyjścia. Zapukałam lekko i weszłam do pogrążonego w ciemności pokoju. Przysiadłam obok Charlie, która patrzyła beznamiętnie w okno na łóżku.

- Charlie, kochanie- mruknęłam i przytuliłam do siebie. Na początku nie odwzajemniła uścisku, ale po chwili wahania też się przytuliła.

- Przepraszam- zaczęła płakać. Musiałam poczekać, aż się uspokoi żebym mogła czegoś się dowiedzieć. Uspokoiła się po około pół godzinie i zaczęła mówić.

##
Czekam na komy i gwiazdki :) Pozdrawiam, chora ja :*



    

Droga do życia i śmierci #L.H#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz