Nie mogę się z nim umówić. Seth urwie mi głowę. Boże co mam zrobić? Ja nawet nie chce się z nim umawiać. On nawet nie jest w moim typie! Nie pójdę z nim. Co to, to nie. Chcę mieć jeszcze głowę, przez jakiś czas. On jest kompletnym dupkiem. Aroganckim, nie mającym szacunku, bezuczuciowym gnojkiem, który myśli o jednym. Nie mam ochoty na te zawody. Muszę jeszcze załatwić sprawy z Seth'em. Wie gdzie jadę, ale muszę z nim to obgadać, bo wiem że sam nie da rady. Nie myślałam, że ten niebieskooki fiut będzie chciał to perfidnie wykorzystać. Kurdę znam go zaledwie dwa dni, a on tu z takim tekstem. Może wysłał go gang The Dark Side? Boże tyle myśli, a zero odpowiedzi. Nie spytam go przecież, bo on wie kim jestem. A może ma mnie w sobie rozkochać i zabić? Może ma jakieś zlecenie na moich ludzi? Boże co ja pieprzę. No ja nie wiem co robić. Zawsze wiem jak mam zareagować na wszystkie sprawy te miłe, jak i te niezbyt miłe. Kurwa zawsze wszystko ogarniam, a teraz wryło mnie w glebę i patrzę na niego, a moja szczęka chyba nigdy już nie powróci do normalnego stanu przez grymas na mojej twarzy.
Zauważyłam, że blondyn zaczyna się wkurwiać moim zamyśleniem. Otrząsnęłam się i spojrzałam na nego i lekko się usmiechnęłam.
- Nigdy, kurwa w życiu - powiedziałam z uśmieszkiem, na co chłopak zrobił zdezorientowane spojrzenie. Chyba nie myślał, że się zgodzę. Zgodziłabym się gdyby był mniej wkurwiający. - Do zobaczenia o 20 blondyneczko. - minęłam go i ruszyłam przed siebie.
- Dobra nie to nie. Na wyścig nie przyjadę, bo muszę coś załatwić! -krzyknął za mną. Usmiechnęłam się do siebie idąc dalej. Wiedziałam, że to w pewnym sensie podstęp.
Wróciłam do domu z zakupami. Opatrzyłam ranę na wardze i udałam się do Seth' a. A no tak zapomniałam, Seth to mój brat. Tak brat. O jego istnieniu dowiedziałam się przypadkiem, przez te same rysy twarzy, kolor oczu, usta itd... Na początku naszej znajomości, cholernie mi się podobał. Naszą podobiznę zauważyła Charlie. Zrobiliśmy badania i okazało się, że to mój braciszek. Mam z nim bardzo dobry kontakt. Jest zabawny i kochany. Zawsze umie mnie pocieszyć, albo Cher. Po godzinie jazdy byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi i weszłam. Zawsze tak robię.
- Ems, to ty? - usłyszałam z salonu.
-Jasne, że tak. - skierowałam się w stronę jego głosu. - Musimy pogadać- oznajmiłam
.
- Poczekaj chwilę! - krzyknął i usłyszałam cichy śmiech jakiejś dziewczyny.- Jasne, spokojnie. Ubierzcie się, bo ja nie chce tego widzieć. Będę w kuchni. - skręciłam w drzwi obok.
Usiadłam na obrotowym, browym krześle i wyciągnęłam szklankę i wiskey. Nalałam trochę do szklanki i zaczęłam rozglądać się po kuchni. Nie była ona jakąś nadzwyczaj wielka, ale robiła wrażenie. Ściany pokryte były białą farbą, szafki jak i blat oraz wyspa przy której siedziałam były zielone. Wszystko pięknie się komponowało z czerwoną lodówką i zmywarką oraz z czerwonym zlewem. Pod sufitem wisiały 4 małe, czarne lampki. Kocham tą kuchnię. Siedzę w niej już jakieś 10 minut a po Seth' cie ani śladu. Dopiłam trunek i wstałam z krzesła. Dobra idę tam. Trudno jeśli dalej to robią. Wyszłam z kuchni i schodkami zeszłam do salonu, od razu zakryłam oczy. Boże naprawdę nie chciałam tego widzieć.
-Kurwa, Seth błagam cię! - krzyknęłam i słyszałam jak wciąga spodnie.
- Nie mogłaś jeszcze chwilę poczekać - powiedział z wyrzutem.
- Przepraszam, kurwa bardzo, ale nie uśmiecha mi się siedzieć w kuchni i czekać aż skończysz ją posuwać-powiedziałam wskazując pustą blondynę.
- No już spadaj- powiedział do tej laski, która się nam przyglądała. Ubrała sukienkę, bardzo ale to bardzo krótką i wyszła. - Co cię do mnie sprowadza siostro?
-Wiesz, że jadę na warsztaty do Melbourne- przerwałam na moment- i czy mógłbyś się wszystkim zająć do mojego powrotu? - spytałam niepewnie.
- Jasne, ale wiesz, że sam nie dam rady Em. - wyjął z barku jakiś trunek.
- Charlie i chłopacy ci pomogą- wiedziałam, że teraz napewno zgodzi się dopilnować wszystkiego i wszystkich zleceń.
- Dobra, ale wisisz mi przysługę młoda- oblizał dwuznacznie wargi.
- Seth, fuj! Jak możesz, tak do mnie robić! Jestem twoją siostrą! - walnęłam go w ramię.
- Tylko żartuje! - uniósł ręce w geście poddania. Pocałowałam brata w policzek i pojechałam do domu.Mój wyjazd zbliża się wielkimi krokami. Trzeba zrobić jakąś imprezę. Charlie napewno się ucieszy. Ale czy ucieszy się, że wyjeżdżam na dwa tygodnie bez niej? Wątpię, bo nigdy się nie rozsrawałyśmy. Kocham ją, ale muszę spełniać marzenia. Ona mnie zrozumie. Tak myślę. A jeśli nie?
###
Zostawcie po sobie jakiś ślad :)
CZYTASZ
Droga do życia i śmierci #L.H#
Fanfictie"Droga do życia i śmierci" #L.H.# Emily i Charlie to dwie najlepsze przyjaciółki. Porzucone przez rodzinę, musiały same nauczyć się zarabiać. Mają po 17 lat i znalazły sposób na swoje życie. Może i nielegalnie, ale ważne że mają gdzie mieszkać, a t...