Jedenaście

659 51 3
                                    

  Obudziłam się na kanapie. Dopiero świtało. Przeciągnęłam się i zrzuciłam z siebie koc.  Co ja w ogóle robiłam na kanapie? Pewnie wczoraj musiałam zasnąć. Ubrałam puchowe kapcie i skierowałam się do kuchni napić się soku. Otworzyłam szafkę, ale nie było w niej żadnej szklanki. W następnych szafkach też doznałam pustki. Wzruszyłam na to ramionami i napiłam się z kartonu. Dopiero kiedy odstawiałam karton z piciem na blat dostrzegłam, że na moich nadgarstkach są bandaże. Boże co ja wczoraj zrobiłam? Jak się uspokoiłam i jak znalazłam się na kanapie? Pamiętam, że dzwoniłam do kogoś, nic po za tym. Przecież gdybym wczoraj dostała ataku, byłby tu gdzieś bałagan a na dole takiego czegoś nie zastałam. Zerwałam się do biegu i wbiegłam po schodach. Mój pokój, nic nie jest uszkodzone ani pobite. Pokój Mike'a też jest cały. Postanowiłam go obudzić, wyobraźcie sobie jakie było moje zdziwienie kiedy zerwałam z domniemanego Michaela kołdrę. Okazało się, że śpi w nim Luke Kurwa Hemmings. Mój krzyk było słychać chyba, aż w Texasie. Poważnie. Blondyn zerwał się na równe nogi, ale kiedy zobaczył moją minę zaczął się nie pohamowanie śmiać. Moja mina widocznie musiała być komiczna.  Podniósł wzrok na mnie, a ja posłałam mu wściekłe spojrzenie, na co od razu spoważniał.

- Co ty tu robisz?!- spytałam wyraźnie wściekła.

- Dzwoniłaś wczoraj i gdybym nie przyjechał to chyba byś się wykrwawiła w kuchni- zsumował po krótkim namyśle.

- To już wiem czemu nie ma naczyń- mruknęłam sama do siebie.- Ale czemu nie ma bałaganu?- powiedziałam już głośniej i spojrzałam na tego idiotę w bokserkach. Dopiero zauważyłam, że stoi przede mną prawie nagi. Nie powiem, że mi się to nie podobało wręcz przeciwnie. Klatkę miał lekko umięśnioną, co potwierdzał jego delikatny sześciopak. Nie mogłam oderwać oczu od tego widoku, co go chyba rozbawiło.

- Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej- zaśmiał się, a ja po prostu wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie. Wytrzeszczył na mnie oczy, bo chyba nie spodziewał się że to zrobię. Zaśmiałam się cicho. - Posprzątałem wszystko- wzruszył ramionami.

- Naprawdę?- zdziwiłam się. On z miotłą? Dobre sobie.- Dzięki- uśmiechnęłam się do niego pierwszy raz szczerze co odwzajemnił.

- Spoko. Głodna?- spytał po chwili milczenia.

- Bardzo, ale nie bardzo wiem na czym cokolwiek zjemy- zaśmiałam się na wspomnienie, że nie mam już żadnych naczyń.

- Coś wymyślimy- ubrał spodnie i koszulkę i poszliśmy do kuchni. Hemmings postanowił zrobić nam jajecznicę. Czaicie to?! On gotował, dla mnie! Chyba uderzyłam go wczoraj w głowę przez przypadek. Kiedy wszystko było gotowe, wyjęłam dwa garnki i nałożyłam tam jajecznicę. Wyobraźcie sobie jak śmiesznie musiało to wyglądać: dwóch ludzi jedzących z garnków. Cały czas miałam polewkę z siebie i blondasa. Nie mogłam wziąć kęsa, bo wybuchałam śmiechem tak samo jak on.  Przez nasz napad śmiechu nie słyszeliśmy jak ktoś wszedł do domu. Tym kimś okazał się Michael.

- Co tu się dzieje? Luke co ty tu robisz? - nadal nie mogłam powstrzymać śmiechu i chichrałam się jak dziecko z głupiej miny.

- Nic, nie widzisz jemy śniadanie- odpowiedział z ironią i wskazał na swój garnek a ja znów zaczęłam się śmiać. Mike nie miał pojęcia o co chodzi.

- Czemu z garnków?- czekałam na to pytanie.

- Bo nie mamy naczyń - wzruszyłam ramionami.

- Dlaczego? - tak Mike tępota. 

- Bo wszystkie pobiłam. Miałam napad- powiedziałam i w końcu wzięłam kęsa jajecznicy, która była przepyszna swoją drogą.

- Boże nic ci nie jest?!- pisnął jak mała dziewczynka.

Droga do życia i śmierci #L.H#Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz