Tak na początek, to bardzo chce wam podziękować, za wsze głosy, komentarze i odwiedziny w tym opowiadaniu! Jesteście wspaniali! Dziękuję też tym którzy dopiero dołączają to tek historii, która niestety dobiega końca :( Jestem szczęśliwa widząc ile jest gwiazdek oraz odwiedzin. Kiedy zaczynałam, nie myślałam, że będę miała prawie 8 tyś wyświetleń! Bardzo dziękuję. I niestety muszę was zmartwić (lub nie), bo to ostatni rozdział i później epilog. Także serdecznie zapraszam na moje nowe ff z Michaelem, które jest już na moim profilu "Ups?". Mam nadzieję, że się skusicie. A teraz upragniony rozdział, bo was zapiszę na śmierć!
Luke:
Nie spałem całą noc. Nie mogłem, nie umiałem, nie wiem... Po prostu się martwiłem. Martwiłem się o nią. Jeszcze nie odzyskała przytomności, chyba, ale to czego się dowie nie będzie zbyt przyjemne. Do tego jeszcze ja namieszałem, muszę się jakoś wytłumaczyć. Nawet jeśli nie będzie chciała mnie słuchać, muszę to wyjaśnić. Popełniłem błąd, to prawda, ale każdy je popełnia, prawda? Jestem tylko człowiekiem i mam takie same prawa jak inni. Wszyscy popełniamy błędy, ale po pewnym czasie dopiero rozumiemy, że to zrobiliśmy nie jest odpowiedzialne, bądź jest głupie. Ja zrozumiałem swój błąd i chcę go naprawić. Mam nadzieję, że mi się uda i kiedy wejdę do jej pokoju od razu mnie z niego nie wypieprzy i da mi się wytłumaczyć. Będzie mogła na mnie krzyczeć, wyzywać, cokolwiek, tylko niech da mi się wytłumaczyć i niech spróbuje zrozumieć, że chcę naprawić mój błąd. Zakochałem się w niej, chociaż tego w planach nie było. Ale czym byłoby życie, gdybyśmy je sami układali? Życie sprowadza na nas różne nieprzemyślane decyzje i ma swój ułożony scenariusz specjalnie dla nas. Nie mamy na to wpływu. Co ma być to będzie i tego nie zmienimy. W naszym przypadku widocznie miało tak być. Charlie miała zajść w ciąże, Em miała zostać porwana, ja miałem się w niej zakochać. I tak się stało. Oczywiste było to, że nie miałem zamiaru jej kochać, ale tak wyszło i cieszę się z tego, tylko teraz przygniata mnie myśl "co jeśli ona mi nie wybaczy?". Boję się tego. Tak wielki gangster się boi. Każdy z nas ma swoje lęki, a ja akurat boję się szczerych rozmów. Śmieszne no nie? Otóż, jakoś niezbyt mi do śmiechu.
Od godziny leżę na łóżku i rozmyślam "co by było gdyby.." czym jeszcze bardziej się dołuję. Zamiast ruszyć dupę i iść na spontan, ja rozmyślam i układam cały przebieg rozmowy. Boże jestem pojebany! Zwlekłem swój zad z jakże wygodnego łóżka, które dziś jak nigdy wcześniej krzyczało do mnie, że mam do niego wrócić i z niego nie wychodzić. Rozważyłem tą opcję i prawie uległem, ale w porę się opamiętałem. Boże, ja na prawdę jestem pojebany! Wydaje mi się, że łóżko do mnie gada. Czas jak najszybciej udać się do psychiatry. Wracając do mojego celu. Narzuciłem na siebie jakąś koszulkę i po cichu wyszedłem z pokoju. Z chłopakami też nie rozmawiałem, bo widocznie ich też uraziło to, że tak potraktowałem ich przyjaciółkę. Nie dziwię im się. Gdybym był na ich miejscu już dawno wylądował bym na swoim pogrzebie.
Kiedy dotarłem pod jej drzwi, pod którymi stałem z dobre 15 minut i wgapiałem się w drewnianą powłokę, w końcu odważyłem się lekko zapukać. Nikt mi nie odpowiedział, więc uznałem że jeszcze śpi. Uchyliłem cicho drzwi i wślizgnąłem się do środka. Jak podejrzewałem, spała. Wyglądała jak aniołek. Jej blond włosy rozrzucone na poduszce, jej piękne i zgrabne ciało lekko odkryte. Usiadłem delikatnie na brzegu łóżka, po czym ją przykryłem. Jej piękną twarzyczkę pokrywał siniak pod okiem. Miałem ochotę ucałować to miejsce, ale nie chciałem jej budzić. Wpatrywałem się w nią i myślałem. Myślałem co zrobię jeśli mi nie wybaczy. W pewnym momencie zaczęła się poruszać i cicho jęknęła z bólu, zapewne spowodowanym postrzałem w nogę. No tak, prawie zapomniałem, że to właśnie ja muszę jej przekazać niezbyt wspaniałą nowinę. Otworzyła oczy i przetarła je ręką. Jej spojrzenie padło na mnie, a jej usta wykrzywiły się w grymasie bólu. Nie wiem czy z mojego powodu, czy z powodu nogi. Postanowiłem się odezwać.
- Hej - mruknąłem cicho i niepewnie.
- Co ty tu robisz? - pominęła moje przywitanie i zapytałam.
- Musimy porozmawiać. Znaczy... j-jaa - zacząłem się jąkać.
- Chcesz żebym wysłuchała twoich wyjaśnień? -kiwnąłem niepewnie głową. - Nie będę ich słuchać. Cholernie się na tobie zawiodłam, Luke - widziałem łzy w jej oczach. Nie chciałem żeby płakała, na pewno nie żeby płakała przeze mnie.
- Em - poczułem jak łza spływa mi po policzku. Ja płakałem. Bardzo mnie to bolało. Wstałem i skierowałem się w stronę drzwi.
- Wybaczam ci, Luke. Ale nigdy więcej mnie nie okłamuj - mruknęła tak cicho, że myślałem że się przesłyszałem. Odwróciłem się w jej stronę, a ona posłała mi lekki uśmiech.
- Na- naprawdę? - znowu się zająkałem i otarłem łzy.
- Nie na żarty - wywróciła oczami. Usiadłem obok i przytuliłem ją.
- Emily, muszę ci coś powiedzieć. To bardzo ważne. - kiwnęła głową żebym kontynuował. - Kiedy zostałaś postrzelona, kula utknęła ci w udzie no i ten... uszkodziła jakieś mięśnie.. - zaciąłem się.
- Luke, no mów. Wyduś to z siebie. Zniosę wszystko, ale nie milczenie. Co jest z moją nogą?
- Masz niedowład i będzie już zawsze chodziła o kuli. Noga jest zbyt słaba no i ten... Ale nie przejmuj się, damy sobie radę. Pomogę ci. Będzie rehabilitacja, więc może uda się, że odzyskasz w niej czucie - zapewniłem ją. Blondynka tylko mocno mnie przytuliła, co od razu odwzajemniłem. Pogłaskałem ją po włosach i złożyłem czuły pocałunek na jej czole.
- Dziękuję Luke - wyszeptała.
***
No więc ten.. no.. Co ja chciałam? A no tak *facepalm*. Uważam, że rozdział taki se... No ale.. to już nie mnie oceniać :) Niedługo epilog i kończymy tą przygodę.. Pozdrawiam was kotki! <3
CZYTASZ
Droga do życia i śmierci #L.H#
Fiksi Penggemar"Droga do życia i śmierci" #L.H.# Emily i Charlie to dwie najlepsze przyjaciółki. Porzucone przez rodzinę, musiały same nauczyć się zarabiać. Mają po 17 lat i znalazły sposób na swoje życie. Może i nielegalnie, ale ważne że mają gdzie mieszkać, a t...