Rozdział 48

1.4K 73 0
                                    

Po wspólnym posiłku razem z Louisem postanowiliśmy trochę po leniucjować na kanapie w salonie. Mieliśmy piękny widok na jeziorko a nawet w domku było czuć piękny zapach lasu...

- Podoba mi się tu.

- Mnie również.

- Jest tu taka cisza i spokój. 

- Racja.

- Ale wiesz że niedługo będziemy musieli wracać do domu?

- Jest dopiero po pierwszej. Mamy jeszcze trochę czasu na leniuchowanie - zachichotałam na jego słowa po czym podniosłam głowę i pocałowałam go czule w usta.

Kochałam jego usta. Były takie miękkie i oczywiście dobrze całowały...

- Kocham cię wiesz? - powiedziałam a Louis jedynie zachichotał i tym razem to on mnie pocałował 

- Też ciebie kocham skarbie. Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Już mi to udowodniłeś.

- I udowodnię jeszcze nie raz - puścił mi oczko na co ja przewróciłam oczami i wtuliłam z powrotem w jego bok.

Postanowiliśmy z Lou obejrzeć jakiś film. Nasz wybór padł na Gwiazd naszych wina. Szczerze to nie oglądałam wcześniej tego filmu, dlatego przy nim płakałam. Louis mnie wtedy uspokajał mówiąc że to tylko film, ale ja mu powtarzałam że ta historia wydarzyła się naprawdę. Może to jest głupie że płaczę przy smutnych filmach, ale niestety już nic na to nie poradzę.

Minęły dwie godziny, kiedy zaczęliśmy oglądać film. Postanowiliśmy z Louisem że już będziemy się zbierać bo w końcu jest już grubo po piętnastej. Zabraliśmy wszystkie swoje rzeczy po czym wyszliśmy z domku i udaliśmy się do samochodu, ale oczywiście wcześniej zamknęliśmy domek. Szkoda było mi opuszczać tego miejsca. Spędziłam w nim zaledwie kilka godzin a już za nim tęsknię. Cóż się dziwić w końcu przez tak krótki czas dużo się wydarzyło...

- Nie martw się skarbie. Na pewno jeszcze tutaj wrócimy.

- Jak będę mieć męża i dzieci kupię sobie taki domek nad jeziorem i będę z nimi przyjeżdżała tu w wolne dni.

- Skąd wiesz że nie znalazłaś już męża, hmm?

- Bo ty się na niego nie nadajesz.

- Dlaczego? - spytał w zburzony 

- Bo byś przez te głupie tatuaże ślubu normalnie nie wziął bo ksiądz by uznał że jesteś szatanem.

- A jestem?

- W łóżku - powiedziałam cicho, ale Louis musiał to usłyszeć gdyż zaczął się śmiać

- Masz rację Szatanem jestem w łóżku - powiedział i położył rękę na moim kolanie nie odrywając wzroku od jezdni.

Rozśmieszyć Louisa jest bardzo trudno, ale jak widać mi się udaje.

Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz