Leżałem, strasznie bolała mnie głowa. Czułem się, jakbym przytył podczas snu kilka kilo
Otworzyłem oczy ii.. jednak nie przytyłem. Dzięki Bogu. Po prostu jakimś magicznym sposobem Blade znalazł się NA MNIE w MOIM ŁÓŻKU, prawdopodobnie po wczorajszym wieczorze, podczas którego z nim i Elrikiem lekko przesadziliśmy z alkoholem. Chcielibyście zobaczyć pijanego Blade'a.
Myślałem, że umrę ze śmiechu, kiedy cały czerwony bełkotał o karapaksie żółwi. Przy czym nie powiem, wyglądał całkiem uroczo. Spytacie się: Skąd do jasnej anielki wytrzasnęliśmy alkohol?Otóż jedną z wielu zalet tego miejsca jest fakt, że sprzedają nam go bez względu na wiek.
Spróbować go obudzić?- Rozważałem.- Strasznie chce mi się siku. Ale chyba nie mam serca, wyglądał, jak mały aniołek. Spojrzałem w stronę łóżka Elrica. Leżał oparty o rękę patrząc na nas z miną rasowego pedofila. No dzięki, dzięki.
Po chwili Blade otworzył oczy. Przetarł je dłońmi, ziewając.. Po czym zorientował się, że właściwie na mnie siedzi, więc najpierw rozszerzyły mu się źrenice, a potem odskoczył na drugi koniec łóżka, jak najdalej ode mnie. Co mnie zdziwiło najbardziej? Nie spalił buraka, tylko się lekko uśmiechnął. Dosłownie wszystko, co robi Blade Campbell jest przeurocze.~~
Zjedliśmy śniadanie, po czym wróciliśmy do pokoju, żeby odpocząć. Była sobota.
Elric znowu coś bazgrał, ja usiłowałem zasnąć, wpatrując się w ścianę, a Blade.. w sumie nie miałem pojęcia, co robił Blade. Wychyliłem się za ramę mojej części łóżka, i zerknąłem w dół.
Kończył czytać jakąś książkę. Chyba się zorientował, że go obserwuję, bo spojrzał czerwony w moją stronę.
-Cover?- Spytał.
-Hmm?- Odpowiedziałem, nadal wpatrując się w niego.
-Pójdziesz ze mną do biblioteki? Chciałbym wypożyczyć nową książkę, a boję się trochę iść sam..- Mówił z odwróconym wzrokiem. Nie dziwię się. Fakt, że Blade kilka tygodni temu został zgwałcony przez Simona Blacka rozniósł się po Akrylionie jak ciepłe bułeczki.
-Jasne, chodźmy.
-Dziękuję.. El, idziesz z nami?- Zwrócił się do Elrica, który najwyraźniej się do tego nie rwał, bo był za bardzo skupiony na jednym z jego wielu abstrakcyjnych portretów Marilyn Monroe.
-Nie, dzięki, może innym razem.- Odezwał się, nadal nie odwracając wzroku od płótna.
~
Idąc korytarzem Blade coś mówił o jakiejś książce, którą chce wypożyczyć. Oczywiście ani trochę się na tym nie skupiłem, bo:Po 1. Nie mam pojęcia o sztuce.
Po 2. Nie mam pojęcia o sztuce pisania romansów.
Po 3. Jego mimika twarzy, którą stosował, wyglądała, jakby właśnie los zesłał mu milion dolarów, więc ona zbyt bardzo zwracała mój wzrok.Zastanawiałem się, czy nie zabrać go na miasto. Na pizzę, lody, czy coś w ten deseń. Postanowiłem, że później z nim o tym porozmawiam. A właściwie to nie. Chciałem zapytać go od razu, ale..
Weszliśmy do biblioteki. Przy 'gorącej' starej bibliotekarce Emily stała jakaś dziewczyna.
Młoda dziewczyna. W Akrylionie. Podszedłem trochę bliżej, żeby lepiej się przyjrzeć. Czułem, jak robię się czerwony, kiedy obserwuję ją od stóp, do głowy. Nie powiem, nie było z nią źle. A tym bardziej w spódniczce do połowy ud i krótkim topie.
-Ekhm, Cover.- Odezwał się Blade, pstrykając mi palcami przed nosem. Musiałem głupio wyglądać. I głupio się poczułem, zdając sobie sprawę z faktu, że to widział.
-To co, idziemy po tę książkę?- Zwróciłem się do niego. Nie chciałem, żeby znowu był zazdrosny. Za bardzo mi na nim zależało.
-Jasne, tylko jeszcze spytam Emily, gdzie ją znajdę. Ta biblioteka jest za duża na szukanie na własną rękę.
Podeszliśmy do dwóch pań. Blade spytał o książkę.
-Oczywiście, kochaniutki. Betty wam pomoże ją znaleźć. Jest moją nową praktykantką. Sama sobie tutaj nie dawałam rady.. A właśnie Betty, przedstaw się chłopcom!
W tym momencie zwróciła się do nas jasnowłosa dziewczyna. Sięgała mi do ramion, przy czym miała na sobie szpilki o wysokości co najmniej pięciu centymetrów.
-Cześć, jestem Betty Clarkson. Od dzisiaj tu pracuję.- Powiedziała, i wyciągnęła rękę najpierw do mnie, a potem do Blade'a. Uśmiechał się, ale chyba już potrafiłem poznać, kiedy nie jest zdenerwowany, a kiedy UDAJE, że nie jest zdenerwowany.