''Perpetuum mobile''- Powiedziałem.- Taka hipotetyczna maszyna, która działa w nieskończoność.
-Że co? Jak to się w ogóle pisze?- Spytał Blade.
-No właśnie, Jezu Chryste..- Westchnął Elric.Uczyłem ich na sprawdzian z zajęć technicznych. Głównie Elrica, bo zawali jeszcze jeden, a już totalnie wywalają go ze szkoły. Obniża poziom całej klasie.
Bladuś sobie jeszcze jakoś radzi, nie jest źle. Ale czasami można się załamać.
-Ludzie, to przecież takie proste.- Zaśmiałem się.
-Może dla Ciebie, panie profesorze.- Odpowiedział Blade z uśmiechem. Panie profesorze. Całkiem mi się to spodobało w jego ustach. Odwzajemniłem uśmiech tak, żeby El nie zauważył.
-Pfft.- Prychnął Elric.
-O co chodzi?- Spytałem go wytrącony z równowagi.-Jeśli naprawdę myślicie, że jeszcze nie zauważyłem, że moi dwaj najlepsi przyjaciele mają romans stulecia, to jesteście w wieeelkim błędzie. Tak zwane sokole oko, kochaniutcy.- Powiedział.
Czułem, jak się cały czerwienię. Spojrzałem na Blade'a, który już był cały czerwony. Czyli tradycyjnie.
-Nie musicie się wstydzić, nic w tym dziwnego. Ale chcę być ojcem chrzestnym waszego dzieciaka.- Ciągnął Elric z poważną twarzą.
Myślałem, że się uduszę ze śmiechu.
-Elric, ułomie, ale ty wiesz, że dwaj mężczyźni nie mogą mieć razem dzieci? Pomyśl lepiej o nauce, mózgu.- Mówiłem.Krzywoząb prychnął, udając obrażenie, a Blade spalił jeszcze większego buraka, niż ostatnio. Ale wyglądał na smutnego.
Zdaję sobie dobrze sprawę z tego, że związek pomiędzy dwoma mężczyznami nie jest czymś codziennym i duża ilość ludzi może tego nie akceptować, ale kocham Blade'a, więc mam to głęboko w dupce. Mam tylko nadzieję, że on również mnie kocha, bo jeszcze nigdy nie raczył mnie o tym powiadomić, czym zaczynam się całkiem martwić, gdyż ja staram się mu o tym przypominać za każdą możliwą okazją.
No nic, mam nadzieję, że jeszcze się tego doczekam.
-Eech.- Westchnąłem po moich jakże głębokich przemyśleniach i kontynuowałem nauczanie.
-Ej Cov, dzisiaj przypadkiem nie przyjeżdża twój ojciec?- Spytał Elric.
Zdziwiłem się, nic mi o tym nie było wiadomo, a zwykle zostaję o tym poinformowany jako pierwszy.
-Nie sądzę, całkiem niedawno go tu przywiało. A teraz chyba nawet nie ma powodów do przyjechania.
-No okej, powtarzam tylko, co słyszałem. Pewnie zwykłe plotki.
-Pójdę do toalety.- Oznajmił Blade, wstając.
-Idę z tobą, kto wie, co czai się na korytarzu.- Również wstając, uśmiechnąłem się do niego.
-Taa, jasne. Nie potrzebuję niańki, Cov.
-Owszem, potrzebujesz. Elric, przejrzyj jeszcze raz tę stronę, a my zaraz wracamy.
-Jasne, jasne, miłego.- Odpowiedział Elric uśmiechając się szyderczo. Blade się odwrócił z czerwonymi uszami. Pff.
~Byliśmy już przy toaletach, Blade otworzył drzwi jednej z nich, a ja chwyciłem go za rękę.
-No wiesz co, Cover? Tyłka to ty mi nie będziesz chyba podcierać.- Zwrócił się do mnie Blade.-Nie? A szkoda, myślałem, że skorzystam z okazji.- Powiedziałem, uśmiechając się.
-Zbok.- Również z uśmiechem, za to cały czerwony puścił moją rękę i wlazł sam do ubikacji.
'With a taste of your lips, I'm on a ride, you're toxic, I'm slipping under '- Pięknie podśpiewywałem sobie czekając, aż on w końcu stamtąd wylezie.Wyszedł.
-No nareszcie.- Powiedziałem.
-A cicho bądź.- Odpowiedział, ruszając w stronę umywalek. Mył ręce chyba z pięć minut.
Kiedy je wycierał, podszedłem do niego.-Hmm?- Spytał, widząc, że stoję blisko.
Nachyliłem się i pocałowałem go.-Boże Cover, naprawdę całujesz mnie w miejscu, w którym ulatniają się takie zapaszki?- Spytał czerwony.
-Masz rację, to nie jest dobre miejsce. Chodź ze mną.