Perspektywa Blade'a
Obudziłem się przed wszystkimi. Po cichu zszedłem z łóżka i udałem się do łazienki.
Myłem zęby, nucąc dopiero co świeżo wymyśloną przeze mnie melodyjkę, gdy nagle ktoś spróbował spowodować u mnie zawał serca.
-BLADE!!!- Cover wleciał do łazienki jak poparzony. Przestraszył mnie tak bardzo, że z ust wypadła mi szczoteczka. Spojrzałem na niego znacząco, a na jego twarzy pojawiła się ulga.-Co ty robisz, człowieku?? Myślałem, że umrę.- Spiorunowałem go wzrokiem, podnosząc z podłogi upuszczony przedmiot. Ten podrapał się po głowie z przygłupiastą miną.
-Myślałem, że znowu zwiałeś.- Odpowiedział, myjąc moją szczoteczkę do zębów.
-Uświadomiłem sobie, że tutaj nawet nie ma gdzie zwiać.- Powiedziałem z sarkastycznym uśmiechem.Chłopak go odwzajemnił. Miał bardzo ładne zęby, bialutkie.
Odwróciłem od niego wzrok.
-Ogarnijmy się trochę, zjedzmy śniadanie i chodźmy do Brownesa. Dzisiaj nie wybieram się do liceum, żeby Ci pomóc. El chyba pójdzie, ale jemu się to przyda, bo jest tępy jak but. Musisz mu to wybaczyć.
-Wybaczam.- Uśmiechnąłem się. Potem poszliśmy do pokoju.Na śniadaniu oprócz mnie, Covera i Elrica siedziała przy stoliku jakaś dziewczyna. W miarę ładna. Zastanawiające było to, że innych tu nie było. Elric cały czas się na nią gapił, wyglądało to całkiem komicznie.
-Bett..- Powiedział Elric, po czym zorientowałem się, że to ta cała Betty z opowiadań Covera.
-Hmm?- Odpowiedziała dziewczyna.
-Co robisz wieczorem?- Zapytał, uciekając wzrokiem.
-Czy ty chcesz zaprosić mnie na randk..- Zaczęła Betty, ale zawstydzony Elric nie dał jej skończyć.-Skądże, ja..- Rozpoczął..
-Oczywiście, że chce Cię zaprosić na randkę. Bawcie się dobrze.- Powiedział Cover z uśmieszkiem.
Przyjaciel rzucił mu zabójcze spojrzenie, spalając buraka. Parsknąłem śmiechem.-Widzimy się o 18:00 pod biblioteką.- Odezwała się z uśmiechem, wstając od stołu.
Całe uszy jej poczerwieniały.
Kiedy wystarczająco się oddaliła, kolega z krzywym uzębieniem ponownie usiłował uśmiercić Covera wzrokiem.
-Człowieku, czy ty jesteś niespełna rozumu?- Zapytał.
-I kto to mówi. Musiałem Ci pomóc, bo w tym tempie poszlibyście na tę randkę za jakieś trzydzieści lat. Powinieneś być mi wdzięczny.- Powiedział Cover z dumną miną. Zgadzałem się z nim.
-Nawet nie wiem, gdzie ją zabrać. Blade, jak myślisz, co się robi na randce?- Zwrócił się do mnie.
To wytrąciło mnie z równowagi, bo sam również nie miałem o tym pojęcia. Wzruszyłem ramionami, spoglądając na Covera, który dziwnie się do mnie szczerzył. Odczułem, że wiedział coś, o czym ja nie wiedziałem, a powinienem.
-Ehh.- Sapnął Elric.- Dobra, sam coś wymyślę. Trzymajcie kciuki.. Idę, bo się spóźnię.
-Jasne. Powodzenia.- Odpowiedzieliśmy koledze w tym samym czasie.
Pakowałem z Coverem potrzebne rzeczy, Elric był już w szkole. Starałem się zachować kamienną twarz, ale tak naprawdę strasznie się niepokoiłem. Nie miałem pojęcia, kim są wszyscy wokół mnie, jakim człowiekiem byłem, zanim straciłem pamięć.. I czemu to się w ogóle stało.
Ludzie patrzyli na mnie z politowaniem, czego ani trochę wtedy nie potrzebowałem. Chciałem po prostu odzyskać utracone wspomnienia.
-Blade, pobudka.- Cover pstryknął mi przed oczami zauważając, że się zamyśliłem.
-T-tak.- Odpowiedziałem.- Jeszcze dopakuję szczoteczkę i możemy iść. Myślisz, że on przyjmie mnie z powrotem?- Zapytałem.
-Nie pozostawię mu innego wyboru. Jeszcze Ci nie powiedziałem, ale jestem synem jego szefa.
Co prawda moje relacje z ojcem nie są najlepsze, jednak Francis Brownes nie musi o tym wiedzieć.-Mhm.- Przytaknąłem niepewnie.
-Hej, Bladuś. Będzie dobrze. Odzyskasz pamięć.- Cover mnie objął. Zrobiło mi się gorąco.
-Mam nadzieję, dziękuję.- Odpowiedziałem. Serce zaczęło mi szybciej bić, zapewne przez niepokój.
Weszliśmy do gabinetu dr. Brownesa bez pukania. To znaczy.. To Cover otworzył drzwi, bo wyglądał na zdenerwowanego.Lekarz wyjątkowo nie spał, tylko siedział przy biurku, notując coś ze skupioną miną.
Obrócił się w naszą stronę. Wyglądał na zdziwionego.
-Cover, nie spodziewałem się, że jeszcze tu wrócisz.- Powiedział, po czym spojrzał na mnie z niesmakiem.- Co ty sobie wyobrażałeś, chłopaku?- Spytał, unosząc brwi.
-Bardzo pana przepraszam, to się więcej nie powtórzy.- Odpowiedziałem.
-Blade, nie masz za co przepraszać, to jego wina.- Zwrócił się do mnie Cover.
Nie wiedziałem, co miał na myśli.
-Tak więc.. Zdecydowałeś się powrócić z tego, co widzę.- Zaczął mówić lekarz, spoglądając na moją torbę.- Oczywiście nie mam nic przeciwko. Właściwie to trochę zacząłem już pracować nad twoim problemem. Zrobiłem kilka notatek na podstawie pierwszego dnia obserwacji.
-Pierwszego dnia obserwacji? Mowa o tym, który żeś przespał?- Zgryźliwie syknął Cover.
-Nie przesadzaj. Dziękuję doktorze.- Odparłem. Cover przewrócił oczami.
-No, to ty już możesz pójść, zajmę się twoim przyjacielem.- Skierował się Brownes do mojego kolegi.
-Sam zdecyduję o tym, kiedy sobie pójdę, Francis.- Powiedział Cover.- Ale rzeczywiście.. Może lepiej, żebym teraz go zostawił. Im szybciej rozpoczniecie badania, tym lepiej.- Skończył.
W pewnym sensie, nie mam pojęcia dlaczego, ale nie chciałem, żeby sobie szedł.
Był jedyną osobą, której zdążyłem zaufać po stracie pamięci.
-Mądra decyzja. A od kiedy jesteśmy na ''ty'', chłopcze?- Spytał lekarz
-Od kiedy uświadomiłem sobie, że biorąc pod uwagę poziom inteligencji, właściwie jesteś ode mnie młodszy.-Brownesa zatkało.- Dobra.. Blade, przyjdę wieczorem.- Powiedział z troską Cover.-Mogę, doktorze?- Sarkastycznie zwrócił się do medyka.
-Jasne. Lynch, czy twój ojciec wie, że opuszczasz lekcje?- Zapytał Covera specjalista, wyraźnie próbując mu dogryźć.
-Mnie bardziej zastanawia, czy wie, że przesypiasz godziny swojej pracy. A może powinienem mu powiedzieć?- Postawił pytanie Cover. Uznałem, że to było całkiem cool.. Po czym stuknąłem się ręką w głowę, ochrzaniając sam siebie, a następnie zorientowałem się, że kolega cały czas na mnie patrzy i poczerwieniałem, odwracając wzrok.
-Wolałbym nie, dziękuję. Do wieczora.- Powiedział lekarz, wyraźnie poirytowany.-Tia.- Odpowiedział Lynch. Zamykając drzwi, otaksował mnie wzrokiem.
Coś chwilowo zabolało mnie w sercu.
-Ehh. Twój kolega ma niezły charakterek.- Zwrócił się do mnie lekarz, trzymając się za głowę.
-Zdążyłem się przekonać.- Odparłem.
-Dobra.- Brownes wstał.- Zaczynamy badania, kładź się.
~
Perspektywa Covera
Po powrocie z gabinetu Brownesa, nie wiedząc, czym się zająć, położyłem się do łóżka.
Przy Campbellu starałem się zgrywać twardego, ale tak naprawdę bardzo się obawiałem.
-Już jestem.- Obudził mnie Elric, wchodząc do pokoju.-Widzę, idioto, ale nie musiałeś przy okazji mi przerywać snu.- Odpowiedziałem, siadając na łóżku.
-Cicho. Blade jest u lekarza? Wszystko poszło okej?- Zapytał, zdejmując buty.
-Taa.. Chyba tak.- Powiedziałem. Chyba dostrzegł brak przekonania w moim głosie, bo podszedł do mnie i położył mi rękę na ramieniu.
-Cov, będzie dobrze. Jak ja tak mówię, to tak będzie. Nie martw się na zapas.- Powiedział.
-.. Mam nadzieję, że masz rację.- Odparłem.
-Jasne, zawsze ją mam. A teraz pomóż mi wybrać ciuchy na randkę z Betty.. Ależ jestem podekscytowany!- Uznał z uśmiechem.
-Jesteśmy licealistami, a nie licealistkami, ośle. Sam sobie wybierz ciuchy na randkę i daj mi spać.
-No nie bądź taki! Chociaż powiedz mi potem, czy dobrze wyglądam.- Poprosił El.
-Przestań, bo zwymiotuję. Tak w ogóle.. Jeszcze nie słyszałem, żebyś mi podziękował za umówienie Cię na randkę.- Zwróciłem się do niego.
-Podziękuję Ci, jeśli się uda. A teraz wracaj do snu, chyba, że chcesz się gapić na to, jak się przebieram.- Rzekł, robiąc minę pseudo-pedofila.
-Spasuję. dobranoc.- Odwróciłem się i kontynuowałem sen.Obudziłem się około 19:00. Krzywozęba nie było. Wstałem, założyłem buty, poszedłem umyć zęby i wybrałem się do gabinetu.
Zapukałem.
Otworzył mi Brownes, nie wpuszczając mnie, tylko wychodząc na korytarz.
-Co jest? Blade śpi?- Spytałem zbity z tropu.
-To, że śpi jest pierwszą sprawą. A druga, ta ważniejsza..
-Tak?- Zapytałem kompletnie nieświadomy tego, o co właściwie mu chodziło.-Cover.. Blade nie może odzyskać pamięci.