Rozdział dwudziesty drugi: replies

1.4K 105 26
                                    

"Rachel: wytłumacz mi, dlaczego stoję z nim przy barku mimo, że od patrzenia na jedzenie robi mi się niedobrze"

"Sam: bo go kochasz hihi JEDZ, DZIELNA DZIEWOJO"

"Rachel: jeny, Sam..."

"Sam: jeszcze tydzień temu moczyłaś gatki, bo bałaś się tam wejść i pokazać się jego znajomym, a teraz nawet nie przeszkadza ci, że spędzasz całe dnie z chłopcami. CHŁOPCAMI Z 5SOS."

"Rachel: jestem tu tylko dlatego, że chcę spędzić z nim trochę czasu zanim wyjedzie, a John pożycza mu samochód tylko w godzinach pracy, żeby po mnie przyjechał i odwiózł potem do domu"

"Rachel: nie wiem, czy mi nie przeszkadza... Nie czuję się aż tak dziwnie, jak wcześniej, ale nie powiedziałabym, że wolę to od siedzenia z nim przed telewizorem"

"Sam: chodzisz ze swoim idolem, wyjaśnij mi na co narzekasz"

"Rachel: yh chyba nie zrozumiesz"

"Rachel: nieważne. Abstrahując: Ash, jako że dowiedział się już, jak kocham piwo, przyniósł mi dzisiaj jego ulubione, żebym spróbowała ❤"

"Sam: ty i piwo to nie najlepszy związek"

"Sam: trochę ci po nim odbija haha"

"Rachel: nieprawda ej"

"Sam: nie, tylko po pijaku straciłaś dziewictwo, przypomnę"

"Rachel: oh, dzięki"

- Ugh - warknęła, krzyżując ramiona tak, że jej telefon znalazł się pod pachą. Spojrzała na zdziwionego chłopaka, który właśnie oderwał się od swojej komórki.

- Co? - Zaśmiał się, a ona poprawiła włosy i chowając urządzenie do tylnej kieszeni wysokich rurek, upiła łyk swojego piwa.

- Zaraz wyjedziesz, a my tak spędzamy czas razem - wymyśliła na poczekaniu, czego od razu pożałowała. Nie chciała mu robić wyrzutów, więc od razu zrobiło jej się głupio. - Kurcze, przepraszam... - Złapała się za głowę i przymknęła oczy zażenowana.

- Ej, spokojnie - powiedział cicho i objął ją ciepłymi ramionami. - Przecież rozumiem... Też chciałbym spędzić ten czas inaczej, ale do wyjazdu mamy strasznie dużo pracy i w...

- Dlaczego nie poruszaliśmy tematu Anglii wcześniej? - przerwała mu. Odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy. - Nasza dwójka. Dlaczego nie rozmawialiśmy o tym między sobą?

- Rachel... - Jęknął. To ją bolało. Była już wyjątkowo przytłoczona przez sam fakt, że niedługo wyjedzie.

- Do tej pory wiem o tym tylko z twoich rozmów z moim ojcem i konwersacji z Calumem. Sam nigdy nie wspominałeś...

- To dla mnie trudne... Ciężko mi jest z tobą rozmawiać, kiedy masz łzy w oczach, bo sam mam ochotę płakać. Też nie chcę cię zostawiać, więc staram się dużo nie myśleć o tym, jak będzie... Rozumiesz?

Nie potrafiła się ruszyć. Jakby ugrzęzła w gęstym błocie, albo cały świat nagle zwolnił i utrudniał jej ruch. Tylko serce wariowało w nienaturalnym tempie. Gdy w końcu złapała oddech, zarzuciła ręce na jego szyję i przytuliła go mocno do siebie. Jej chude ciało niemal na nim zawisło, więc przytrzymał ją w talii.

Do jej uszu dobiegło nagle chrząknięcie.

- I jak piwo?

Jak poparzona zeszła z chłopaka i poprawiła bluzkę, patrząc na, parzącego herbatę, Ashtona. Posłał im rozbawione spojrzenie, po czym zaśmiał się pod nosem.

- Dobre - powiedziała posłusznie Rachel. Pokiwała głową i wymieniła z Lukiem krótkie spojrzenia. - A jak praca?

- W porządku - odparł i zmierzył blondyna wzrokiem, podając mu plik kartek. - Romeo, wypełniasz i jesteś wolny.

"Sam: ej no przepraszam, taka prawda"

"Rachel: cokolwiek"

"Sam: Rachel, nie bądź zła..."

"Rachel: nie jestem"

"Sam: To dobrze"

"Sam: co robisz?"

"Rachel: czekam, aż Luke wyjdzie ze sklepu"

"Sam: ok, będziesz jutro w domu? Chciałam się spotkać"

"Rachel: znaczy jutro Luke ma dzień wolny  i chciałam go zabrać do siebie"

"Sam: Uh, szkoda w sumie, bo dawno się nie widziałyśmy"

"Sam: będę wam przeszkadzać?"

"lol"

"Rachel: nie, no co ty"

Zamknęła okienko rozmów z nią, kompletnie ignorując, co do niej pisała i otworzyła twittera. Wiedziała, że to nie najlepszy pomysł, bo Luke miał zaraz wrócić do samochodu, a nie chciała, by widział, jak płacze, ale nie potrafiła się powstrzymać.

"@Luke5SOS: ostatnie dni w Australii..."

"@briii1743: @Luke5SOS siedzisz z tą suką?"

"@gemihemi: @Luke5SOS KOCHAM CIĘ"

"@awhemmotherapy: @Luke5SOS nie zrób jej dziecka plis, będzie wiocha"

"@liitleturtle: @Luke5SOS @kissmehemmo96 zabijcie mnie"

"@goatmichael: @Luke5SOS @kissmehemmo96 pozdrawiam z podłogi tych, co ich shippują"

"@tumblrjeny: @Luke5SOS eh, gdyby każda 5sosfam miała jej szczęście."

Klapa bagażnika trzasnęła, sprawiając, że Rachel podskoczyła z przerażenia i wbiła wzrok w siedzenie, na którym za chwilę miał się pojawić chłopak. Istotnie. Blondyn siedział tam już kilka sekund później i odpalił samochód, ruszając spod budynku.

- Co tam? - spytał, wpatrując się w drogę.

Zablokowała telefon i chrząknęła. Zanim zdecydowała się na zapytanie go o to, co ją męczyło, przekręciła się kilka razy na siedzeniu i wzięła kilka oddechów. Okej, Rachel, ogarnij się.

- Czytasz czasem odpowiedzi od fanek? - wyrzuciła z siebie, po czym przywdziała sztuczny uśmiech. - Wiesz, na twitterze... Dużo z nich chce wziąć ślub.

- Nieczęsto - odparł, śmiejąc się. Jaka szkoda... Dlaczego wypełniła ją pewność, że gdyby je czytał, stanąłby w jej obronie? - A ty?

- Nie korzystam z twittera - skłamała i posłała mu delikatny uśmiech. - Spytałam z ciekawości...

"Tonnie: Grace i ja idziemy na noc filmów do kina"

"Rachel: super?"

"Tonnie: wychodzimy niedługo, kiedy będziesz?"

"Rachel: wracam z Lukiem z pracy"

"Tonnie: nie masz pracy"

"Rachel: jego pracy"

"Tonnie: ma cię zostawić i pojechać do siebie"

"Rachel: nie ma sprawy, kochany braciszku ;)"

(a/n)
Mogłabym prosić o komentarze?

TOUR ☁ hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz