Rozdział dwudziesty: interactions

1.3K 105 38
                                    

"Lu: Hejka hejka"

"Ri: elo elo"

"Lu: masz już dobry humor?"

"Ri: robię postępy:)"

"Lu: to dobrze"

"Ri: staram się jak mogę"

Tego dnia Rachel została wypisana ze szpitala. Wszystkie badania były skończone i kuracja dobiegła końca. Dziewczyna czuła się lepiej po tym, jak przytyła kilka kilogramów, ale nie zamierzała specjalnie walczyć z utrzymaniem wagi. Dodatkowo czuła duże wsparcie ze strony Sam, która ciągle jej towarzyszyła.

"Ri: wróciłam"

Napisała radośnie, wnosząc walizkę do domu. Mogła oficjalnie oznajmić, że to jej powrót z długiej wizyty u mamy. Upiekło jej się i Luke nie wiedział nic o jej pobycie w szpitalu. Dziewczyna do domu wróciła jednak autobusem, bo Tony nie miał czasu jej odebrać. Ale to było dla niej błachostką.

Była pewna, że zobaczy dziś Luke'a, a to było chyba najważniejsze. Postanowiła odstawić na bok swoje wątpliwości i po prostu cieszyć się jego towarzystwem póki jest jeszcze w Australii.

Odstawiła torbę przy obitych szarym dywanem schodach i ruszyła do kuchni. Dostawała środki na apetyt, więc odkąd wsiadła do autobusu, myślała nad daniami, które może zrobić, gdy już wróci.

- Cześć! - O blat naprzeciwko opierała się ubrana w zszarzały szlafrok Grace. Jej krótkie, kasztanowe loki opadały na ramiona w lekkim nieładzie, a pełne usta uśmiechały się do niej. W rękach trzymała kawę i telefon. - Jak się czujesz?

- Myślę, że dobrze, dziękuję - odparła speszona i otworzyła lodówkę. Nie zbyt dobrze znała Grace, ale ją lubiła. Była bardzo sympatyczna i troskliwa. Do tego śliczna i naturalna, więc nie wzbudzała różnych dziwnych podejrzeń jak poprzednie dziewczyny Tony'ego. - Co tu robisz? - Obróciła głowę, dłońmi wciąż poszukując mleka.

- Oh, wprowadziłam się na trochę - zaśmiała się lekko, a Rachel na chwilę zamarła. Jak wiele musiało ją ominąć... - Tony ci nie mówił?

Pokręciła głową i znalazłszy karton, wlała trochę z jego zawartości do miski.

- Moi rodzice robią remont i Tonnie mnie przygarnął. Mam nadzieję, że nie masz mu za złe? - Spytała i rozszerzyła oczy, nie ukrywając, że czuje się winna.

- Nie, nie, no co ty - powiedziała szybko i posłała jej uśmiech. - Śpisz z nim? - Wypaliła, po czym zrozumiała jak głupio musiało to zabrzmieć. Złapała się za piekące policzki i wybuchnęła niekontrolowanym śmiechem. - O Boże, przepraszam.

Obie zaczęły się głośno śmiać, a Rachel próbowała wyjaśnić, o co jej chodzi.

- Miałam na myśli pokój...

- Domyśliłam się - zachichotała Grace. - Tak, śpię z nim... A twój chłopak?

- Nie widziałam go przez cały pobyt w szpitalu - odpowiedziała i odruchowo odblokowała telefon.

"Lu: GDZIE JESTEŚ"

"Lu: BOŻE"

"Lu: FAK REJCZEL NO"

"Ri: spokojnie, pingwinku"

"Lu: to nie czas na bycie 5sosfam"

"Ri: jestem u siebie, przyjedziesz?"

TOUR ☁ hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz