Luke siedział u niej dopóki nie zadzwonili po niego chłopcy. Niemal spóźnił się do studia. Zanim wyjechał rozmawiali głównie o tym, co się działo, zanim poznali się na nowo. Rachel opowiedziała o swojej szkole, a Lucas o drodze do tego kim jest, którą ona znała już na pamięć. Przy nim nie przejmowała się mamą, ani sprawą z Sam, choć wciąż czuła się nieważna. Zawsze szukała przyjaciół na siłę i narzucała się ludziom zanadto. Nie chciała, by to on był kolejną osobą, która ma ją za nachalną idiotkę. Jednak on zdawał się tym nie przejmować.
Po jego wyjściu wypiła kubek herbaty i poszła spać. Po swój telefon sięgnęła dopiero około szesnastej, gdy się obudziła.
"Tonnie: zjadłaś coś?"
"Tonnie: halo księżniczko"
"Tonnie: pobudka"
"Tonnie: RACHIE"
"Tonnie: widzę że nieźle ci się przysnęło"
"Tonnie: ok. Chociaż zadzwoń, jak się obudzisz x"
Wcisnęła zieloną słuchawkę przy jego numerze i przełożyła telefon do ucha.
- Wstałaś? - Zapytał.
- Nie, jeszcze śpię - mruknęła. Humor Hemmingsa na prawdę jej się udzielił. - Jak tam?
- W porządku. Wracam do domu, co chcesz na obiad?
- Obojętnie. - Zrzuciła nogi z łóżka i westchnęła, kierując się na dół, do kuchni, szurając bosymi stopami o szary dywan przykrywający schody. - Za ile będziesz? Może zrobię coś z tego, co zostało w domu?
- Za dziesięć minut. Zostało coś? - Spytał, a ona zabrała się za przeszukiwanie szafek.
- Starczy na spaghetti - mruknęła, wyjmując potrzebne rzeczy na blat. - Pójdę potem do sklepu, żebyś jutro nie musiał. - Zagotowała makaron i zabrała się za robienie sosu, upychając telefon między ramieniem a głową. - Wcześnie dziś skończyłeś - zauważyła.
- Zrobiłem wszystko co było potrzebne - wytłumaczył. Do uszu Rachel dobiegło trzaśnięcie drzwiami samochodu, a zaraz potem usłyszała, jak Tony wchodzi do środka, więc rozłączyła się i zabrała za odkręcanie słoika z koncentratem.
- Kończę gotować makaron! - krzyknęła, wychylając głowę jednocześnie odkręcając wieczko.
- To... Dobrze? - Zachichotał zdezorientowany Luke, pojawiając się w kuchni. Plastikowe naczynie wypadło z jej dłoni, gdy w zdziwieniu zapomniała o trzymaniu go. Czerwona ciecz częściowo rozlała się po podłodze, po drodze delikatnie ochlapując jej gołe nogi. Jej serce na chwilę się zatrzymało, po to by zaraz ruszyć ze zdwojoną prędkością.
- Luke? - Jęknęła zdziwiona.
- Już o to pytałaś... Hermiona - zachichotał i wskazał plamę sosu na kafelkach. - Pomóc ci?
- Nie, nie - ocknęła się i zaczęła to wycierać. Większa część przecieru została w słoiczku, więc dziewczyna szybko go podniosła i odstawiła na blat. Wytarła swoje nogi i skończyła przecierać podłogę. - Czemu przyjechałeś? To znaczy... Trochę mnie zaskoczyłeś...
- Przepraszam, zostawiłem telefon a zorientowałem się dopiero w studio.
- Oh, okej - mruknęła, podnosząc się z kolan. Razem z Lukiem ruszyła do salonu. - Powinien być tam, gdzie go zostawiłeś... Nie ruszałam go.
- Jest - ucieszył się, podnosząc urządzenie z kanapy. - Dobra to ja będę się zbierał...
Dziewczyna pokiwała tylko głową i wróciła do kuchni. Cholera. Nie mogła się powstrzymać.
- Luke? - Podeszła do niego, gdy zakładał buty. Podniósł głowę i spojrzał na nią niebieskimi oczami. - Może zostaniesz na obiad?
Jesteś skończoną idiotką.
- Pewnie, czemu nie... - Uśmiechnął się delikatnie i ruszył za nią do kuchni. Oparł się o blat i wyjął telefon, gdy ona kończyła robić sos. Sięgnęła po trzy talerze i razem z resztą zastawy postawiła je na stół.
- Jak romantycznie - zaśmiał się Tony, pojawiając się przy nich. - Mam cię pobić od razu, czy poczekać, aż spróbujesz ją skrzywdzić? - zwrócił się do Luke'a, palcem wskazując swoją siostrę.
- Przestań! - Syknęła, przechodząc obok niego i uderzając jego klatkę piersiową, na co tylko się zaśmiał. - Ja i Luke nie jesteśmy razem - sprostowała, gdy razem z chłopakiem siadali po jednej stronie stołu, naprzeciw Tony'ego.
- Skoro tak mówisz... - zachichotał, czekając, aż Luke sobie nałoży. Blondyn podał makaron Rachel i spojrzał na jej brata. - Czemu się rozłączyłaś?
- Przepraszam, myślałam że to ty wróciłeś...
- W porządku... - wymamrotał i spojrzał na Luke'a. - Mam wrażenie, że cię znam...
- Możliwe - mruknął Luke, powoli zabierając się za swoją porcję.
- Rachel! - Krzyknął nagle Tony, sprawiając że Lucas prawie się zadławił, a dziewczyna podskoczyła na swoim krzesełku, po czym posłała mu niepewne spojrzenie. - Czemu ty do cholery tak mało jesz?! - Wszyscy spojrzeli nagle na jej skromną porcyjkę. Dziewczyna tylko wzruszyła tylko ramionami i powoli zaczęła jeść przestraszona jego zachowaniem.
- Nie krzycz na nią - powiedział cicho Luke.
Jasna cholera... Zemdleję...
- Słucham?! - Warknął z niedowierzaniem brunet. - Jesteś w moim domu, przypomnę!
- To nie upoważnia cię do krzywdzenia Rachel - mruknął, nie tracąc fasonu.
- Nie krzywdzę jej, gówniarzu! - sarknął Tony. - Nie widzisz jaka jest chuda?! Musi jeść.
- Uspokójcie się, to nie ma sensu... - jęknęła, zsuwając się delikatnie na swoim krześle.
- Nie możesz tak mało jeść! - Krzyknął Tony, wchodząc jej w słowo.
- Chyba jest już dorosła... - burknął Luke w jej obronie.
Kiedy oni kłócili się o jej wagę, ona wyjęła telefon i odpisała na ostatnie wiadomości z Sam. Wiedziała, że uspokajanie Tony'ego nic nie da.
"Sam: Wiesz co dużo osób mówi że jesteś plotkarą."
"Rachel: Skoro jesteśmy przyjaciółkami, czemu nie możesz mi uwierzyć? Myślałam że liczę się bardziej niż inni..."
Ona nadal próbowała się pogodzić. Nie dostrzegła, że to kompletnie nie ma sensu.
"Sam: BYŁYŚMY przyjaciółkami. Kurna, Rachel, to trochę wnerwia. Serio nie jest miło, jak ktoś o tobie gada za twoimi plecami."
"Rachel: NIC O TOBIE NIE MÓWIŁAM!Proszę, Sam, uwierz mi."
"Sam: To bez sensu... Mam dowody, Rachie. Nie przyjaźnie się ze zdradliwymi sukami"
"Rachel: nie wiem, co powiedzieć... Nie chcę się kłócić"
"Sam: eh... nie musisz nic mówić"
"Rachel: czyli już wszystko ok?"
"Sam: no nie wiem... Nie masz o kim plotkować?"
To trochę zabolało. Rachel wstała, sprawiając, że spojrzenia chłopców skierowały się na nią.
- Hej, wszystko okej? - Zmartwił się Tony.
Jej blada warga zaczęła się trząść, a po policzkach spływały łzy. Było jej tak cholernie zimno. Naciągnęła długie rękawy na dłonie i ocierając twarz pobiegła na górę. Słysząc, że Tony idzie za nią, zamknęła drzwi swojego pokoju na kluczyk i rzuciła się na łóżko, wtulając się w chłodną kołdrę. Starała się nie płakać zbyt głośno, żeby nie skompromitować się przed nimi jeszcze bardziej.
(a/n)
Jejku ten rozdział jest beznadziejny ale mam ochotę więc dodam
Zmieniłam okładkę x
CZYTASZ
TOUR ☁ hemmings ✔
FanficRachel jest poważnie chora, co ma duży wpływ na jej samopoczucie. Jest głównie zdołowana, a na domiar wszystkiego ostatnio straciła przyjaciółkę. Nikt jej nie pozostał. Od popełnienia samobójstwa uratowała ją tylko interwencja brata. Luke jest jej i...