Rozdział dwudziesty trzeci: clothes

1.4K 105 15
                                    

Zdawało jej się, że słyszy jakieś krzyki i trzaski, ale bardziej skupiła się na okropnym bólu głowy, jednak hałas tylko się nasilił. Zmarszczyła brwi i zacisnęła powieki, nakrywając się kołdrą. Po krótkiej chwili spostrzegła, że miała jakąś dziwną lukę w pamięci i zaczęła się rozbudzać, próbując połączyć wątki. Jej ciało nie było takie, jak zwykle. Chwila... Gdzie moje ubrania?!

Ignorując ból głowy zerwała się do pozycji siedzącej i spostrzegłszy, że kołdra zsunęła jej się do pasa, szybko podciągnęła ją pod szyję i z sercem bijącym w przełyku rozejrzała się po pokoju, szczególną uwagę zwracając na zatrzaśnięte drzwi i zakładającego w pośpiechu ubrania Luke'a. Z korytarza ciągle było słychać krzyki Tony'ego, ale głowa za bardzo ją bolała, by walczyć z paniką i jakoś zareagować.

Cholera. Chyba jednak musiała coś zrobić.

Jedną ręką przytrzymując przy piersiach kołdrę, schyliła się po leżący na podłodze biustonosz i majtki i jak najszybciej umiała, założyła je, starając się nie plątać nóg z kołdrą. Wyskoczyła z łóżka i chwyciła pierwszą rzecz, jaką wpadła jej w ręce.

- Kurwa! - Dało się słyszeć zza drzwi zaraz po uderzeniu w dół drewnianego przejścia. - Wypruję ci flaki, jebana cholero!

Rachel, zapinając na sobie koszulę Luke'a, spojrzała na blondyna z niezrozumieniem.

- Zamknąłeś na klucz? - wyszeptała, gdy zobaczyła ugiętą klamkę i wciąż zamknięte, białe drzwi. Chłopak kiwnął głową z przerażeniem w oczach, ale ona się rozluźniła. Luke był śmieszny, kiedy się bał.

Rachel wykorzystała moment i zdążyła wsunąć na siebie jeansy, zanim otworzyła bratu. Od razu jednak zaczęła blokować go rękami i odpychać go od Luke'a.

- Chodź tu, skurwielu - warknął starszy, wyciągając ręce ponad drobnym ciałem dziewczyny. Co dziwne, nawet nie starał się jej odsunąć.

- Dość! - Krzyknęła, celując otwartą dłonią w jego policzek. Tony spiorunował ją wzrokiem, po czym powoli się odsunął. - Jesteś dorosły, czy mam dzwonić po ojca?

- Na pewno ucieszy się, że spałaś z tym smarkaczem - rzucił.

- Ugh... - Zakryła twarz dłońmi. Czuła jak jej głowa zaczyna się gotować.

- Wyjaśnisz mi co on robi w naszym domu?! - Zaczął, oskarżycielsko wskazując na Luke'a. - Co robi w twoim łóżku?! W dodatku nagi?! A podłoga usiana jest puszkami po piwie?!

- Nigdy nie przeleciałeś Grace? - przerwała mu, nie myśląc wiele, bo miała po prostu dość jego ciągłego kontrolowania.

- Oh, czyli, jak to ładnie ujęłaś, Luke cię przeleciał?

Nagle jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz i poczuła na sobie spojrzenia ich obu. Cholera. Nie lubiła tego uczucia. Jak zwykle swoim negocjowaniem tylko przysparzała problemów Luke'owi.

- Ta rozmowa nie ma sensu - mruknęła cicho, spuszczając wzrok. - Jedź już do pracy...

Myślała, że Tony będzie tam stał i dalej się wykłócał, ale on tylko prychnął i odwrócił się na pięcie, wychodząc.

Kiedy Tony wyszedł, Luke powiedział, że zrobi śniadanie. Nawet nie miała siły zaprotestować, tylko opadła na materac i leżała w ciszy. Została sama w pokoju, zażenowana swoim zachowaniem. Na szafce nocnej przewrócona była puszka z piwem, a na podłodze poniżej leżało jeszcze kilka i koszulka jej chłopaka.

Cholera...

Wstała, mimo że bolały ją wszystkie kości i zgarnęła z podłogi resztki dumy. Musiała poważnie zebrać się w sobie, by opuścić pokój. Po chwili zsunęła stopy po dywanie pokrywającym schody i ruszyła do kuchni.

Zatrzymała się w progu z otwartymi ustami, nie mogąc przestać patrzeć na delikatne zadrapania po bokach pleców stojącego przy blacie chłopaka. Mogłam to zrobić? Odruchowo spojrzała na swoje paznokcie. Były trochę długie i faktycznie... Cholera, jestem okropnie głupia!

- Zrobiłem jajecznicę.

Zachrypnięty głos sprawił, że podniosła głowę. Zrobiło jej się słabo i nie potrafiła zrobić nic innego oprócz żałosnego kręcenia głową. Dlaczego to zrobiła? Nie powinna w ogóle pić, ani dyskutować z Tony'm... A co jeśli on tego nie chciał? Nie chciał jej, a tym bardziej jej obrony. Najgorsze było, że nie pamiętała, co właściwie wczoraj zrobili.

- Przepraszam... - szepnęła ledwo słyszalnym głosem. Była bliska płaczu, jednocześnie z bólu i z zażenowania. To chyba nie tak powinno się przeżywać każdy seks w swoim życiu... - Kurcze, Luke... - jęknęła i usiadła przy stole, kryjąc twarz w dłoniach. - Przepraszam...

Chłopak milczał, co tylko napawało ją lękiem. Bała się tego, co powie i jak zareaguje. Pieprzona słabość do alkoholu i głupota. Przez długą chwilę głupio wierzyła, że podejdzie do niej i będzie okej, ale to się nie stało. Dopiero po kilku minutach odchrząknął lekko.

- Przecież nic się nie stało...

Odważyła się na niego spojrzeć. Nie wyglądał na złego. Nawet na nią nie patrzył. Był jakby nieobecny, a jego wzrok nie wyrażał nic więcej niż obojętność.

- Pamiętasz coś?

- Większość... - odparł. Jego spojrzenie napotkało jej oczy tak nagle, że się wzdrygnęła. - Ty nie?

Pokręciła nieśmiało głową, myśląc nad całą sytuacją.

- Nie chciałaś tego, prawda? - spytał nagle, znowu odwracając wzrok, więc zrobiła to samo, dłużej na niego nie patrząc.

- To nie tak... - mruknęła. Miała mu powiedzieć, że jest smutna, bo za każdym razem była w łóżku pijana? To nawet w jej myślach brzmiało żałośnie. Przyłożyła dłonie do czoła i westchnęła. - Chciałam to zrobić inaczej... - Jednak postawiła na szczerość. - Chciałabym pamiętać.

- Byłaś niezła - zaśmiał się, a ona cicho mu zawtórowała. Pojawił się przy niej z serdecznym uśmiechem, a gdy odchyliła głowę, by na niego spojrzeć, pocałował delikatnie jej czoło. - Nie martw się, jeszcze zdążymy zrobić to na trzeźwo. - Spłonęła rumieńcem, gdy puścił jej oczko i pocałował policzek. Miała coś powiedzieć, ale ją uprzedził. - Aspirynki?

Pokiwała lekko głową. To jedyne, na co było ją wtedy stać. Jednak, mimo wszystko, nie było okej. Może między nimi tak, ale ona nie czuła się z tym dobrze. Gdy chłopak podał jej lek, posłusznie połknęła pastylkę i chwyciła jego dłoń, leniwie ciągnąc go na kanapę. Ułożyła się pod kocem, kładąc głowę na jego udach.

(a/n)
Dum dum dum
Długo się wahałam nad wstawieniem tego rozdziału, bo trochę nam miesza w opowiadaniu i jest dosyć krótki, ale mniejsza. Co ma być to będzie. Mam nadzieję że mnie nie zabijecie

PRZYPOMINAM ZE CZYTAM KAZDY KOMENTARZ I ROZWAZAM KAZDA UWAGE!

ALSO BARDZO CHETNIE CZYTAM KOMENTARZE ❤

TOUR ☁ hemmings ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz