Rozdział II

513 32 17
                                    


Naprzemian krzyczałam ze strachu i z radości. Dla Terence na pewno nie byłato zbyt miła podróż.


Po jakiś 20 minutach zaczęliśmy się obniżać na poziom małej polanki. Czekał na niej pewien blondyn wraz z dziewczynach z tym samym kolorem włosów. Po chwili rozpoznałam w niej swoją przyjaciółkę.

- Julia! Czy ty też jesteś czarownicą?
- TAK!
   Podczas gdy rozmawiałyśmy, chłopaki również zaczęli konwersację. Wyglądali na zmartwionych.

- ... Ty też krzyczałaś, kiedy... - lecz przerwał jej pisk, przerywany śmiechem i na środku polanki wylądował czarnoskóry brunet, wraz z...
- WIKI! - podbiegłam z Julią do niej.
- Czy wy też jesteście... - zapytała, lecz nie dałyśmy jej dokończyć.
- TAK! Obydwie, a ty ? - odpowiedziała jej wyższa dziewczyna.
- Też! - AAA... - ryknęły dwie na całe gardło, a ja tylko się uśmiechnęłam.- Cudny sen.


- No dobra skoro jesteśmy już wszyscy to możemy zaczynać omawiać dokładniej. - zaczął czarnoskóry brunet - Ja nazywam się George Zabini, to Scorpius Malfoy - wskazał na blondyna - a to - teraz wskazał na szatyna - Terence Bell. Mamy po 13 lat skończyliśmy drugi rok w Hogwarcie - na ostatnie słowo wszystkie popatrzyłymy na siebie wielkimi oczami - A oto coś dla was - podał nam 3 listy.
Na ich tyle widniał herb Hogwartu odciśnięty w czerwonym wosku.- Czuje się jak sowa - zaśmiał się George.
- To mi się śni - szepnęłyśmy zgodnie.
- Poczekaj tu mi coś nie pasuje. Ja nie nazywam się Ginny Weansley tylko Wiktoria Kowalska. - wskazała na mnie - To jest Weronika Nowak, nie Luna Partinson. - A ona nie nazywa się Daphne Malroy, tylko Julia Wiśniewska.
- Właśnie o tym mieliśmy porozmawiać... - zaczął George.- W tak naprawdę jesteście... - zaczął Terence, lecz przerwał, wziął głeboki wdech i ze spuszczoną głową dokończył - ...sierotami, wasi rodzice zginęli.
- Ale jak to? A ci u których mieszkamy to...
- No tak. Oni są mugolami do których zostałyście wysłane, aby się wami opiekowali.
- Wiki... znaczy Ginny uszczypnij mnie, bo to chyba sen. Przecież to nie możliwe... - szepnęłam - Ałł... To bolało.
- Sama się prosiłaś - powiedziała Daphne dusząc się ze śmiechu.
- Hahaha... - zaśmiałam się sarkastycznie - Bardzo śmieszne.
- Jest mały problem - zaczął Bell - Nie jesteśmy pewni czy to wy jesteście tymi zaginionymi czarownicami...
- Wiedziałam, że nie może być tak pięknie. To możecie nas podrzucić z powrotem do domu? - dziewczynom od razu zrzedły miny.
- Łatwo można to sprawdzić. Łap - dodał George rzucając Ginny jakiś patyk.Jego przyjaciele uczynili to samo. Bez problemu złapałyśmy je jedną ręką. Koperty oddałyśmy Diabłowi, który włożył je do kieszeni spodni.
- Powiedzcie "Accio kamień" - dodał Scorp

- Accio kamień - powiedziałyśmy posłusznie, a w naszą stronę podleciały trzy kamienie. Jeden od razu poleciał w stronę Ginny. Do mnie niechętnie po momencie doleciał kolejny. Daphne miał największy problem, ale po chwili kiwania się trzeciego kamienia, również podleciał.

- Więc dobrze trafiliśmy - dodał ulgą George i wyszeptał coś jeszcze do Terencea. Usłyszałam tylko, że to o Ginny.
- Chcecie spróbować jakiegoś innego zaklęcia ? - spytał Scorp.
- Poczekajcie chwile. Skoro jesteśmy czarownicami i to w dodatku czystej krwi to czemu wcześniej nie dostałyśmy listu z Hogwartu ? - zapytał się dociekliwie Ginny.
- Ponieważ nikt nie wiedział o waszym istnieniu - odrzekł Bell jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie .
- Ale jak to? Wiecie, musiały być w szpitalu jakieś akty urodzenia. - nie dawała za wygraną rudowłosa.
- Zniknęły... - odpowiedział, lecz jego wzrok błądził wszędzie, tylko żeby nie spojrzeć na nas. Coś mi tu nie pasowało.
- Dobrze wiedzieć, ale możecie pokazać nam jeszcze jakieś zaklęcie ? - dodała Daphne. Może też uważała, że to sen i wolała poczarować niż słuchać jakiś opowiastek.
- No to może zaklęcie mhhh... Wingardium Leviosa ? - zaproponował Scorp.
- Ok. - ucieszyła się Ginny. Dziwne, że tak łatwo dała za wygraną. Zazwyczaj walczy do końca i nigdy się nie poddaje... To pewnie dlatego, że to sen.
- Chętnie - dodałam.
- Jestem za - uśmiechnęła się Daphne.
- No, a więc. Obrót i trach, a mówi się Wingardium Leviooosa - dodał Scorp, wykonując wcześniej opisany ruch ręki i celowo przedłużając "o".
- Wingardium Leviooosa - wykrzyknęłyśmy wykonując "obrót i trach". Trzy kamienie poleciały w górę. Podobnie jak było z zaklęciem Accio, najpierw udało się Ginny, potem mi-Lunie, a ostatniej udało się Daphne.

_______________________________________________________________________________________________

Witam, witam!

Dziękuję bardzo za komentarze pod poprzednim postem, ten zwracający uwagę tym bardziej. Mam nadzieję, że w tym rozdziale się poprawiłam.

Zapraszam do gwiazdkowania i komentowania.




Mugolka o czystej krwiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz