Następnie kupiliśmy kociołki, teleskopy, wagi, podręczniki i kufry. Teraz różdżki.
- Czas na Olivandera. Jeden problem. Ten dziadek jest strasznie zrzedliwy, dlatego może wejść tylko jedna osoba. Kto chce pierwszy? - Terenc'owi odpowiedziała cisza - Nie wyrywajcie się tak. No to... Luna. Wierzę, że sobie poradzisz.
Już miałam się sprzeczać, ale gdy zobaczyłam błagalny wzrok Bella, zrezygnowałam z protestów. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do sklepu. Przywitał mnie dźwięk dzwonka i kurz. Wszędzie go było pełno. Po chwili zobaczyłam strasznego mężczyznę za ladą. Przyglądał mi się dokładnie.
- To ona - powiedział cicho - Wyglądasz dokładnie tak jak Jennifer. Ale oczy. Cały blask Daniela. Panna Partinson prawda?
- Tak. Kto to Jennifer i Daniel? Czy to moi... rodzice? - dziwnie nazywać tak osobę, o których nic nie wiesz.
- Oj. Biedaczka. Nawet ich nie znałaś? To byli cudowni czarodzieje. Bardzo potężni. Ale od tamtej nocy... Nie chce o tym mówić. Pewnie chcesz jakaś różdżkę.
- Proszę. Niech pan mi coś powie o nich. Coś więcej. Nic o nich nie wiem - w moich oczach zebrały się łzy. Nawet nie znałam tych ludzi, ale jedak... to moi rodzice. Mój błagalny ton chyba do nie przekonał.
- Wybacz. To było dawno temu. To była straszna noc. Jedyne co mogę ci powiedzieć, że po tym co tam zaszło, nie zostało żadnego śladu. Co powiesz na tą?Mężczyzna podał mi długi patyk.
- 11 cali, czarny dąb, włos willi, giętka - wyrecytował - No dalej. Machnij lekko.
Zrobiłam ruch nadgarstkiem, ale nic się nie stało. Ollivander wyrwał mi ją z ręki.
- Nie, nie, nie. To nie to.
Mężczyzna zniknął przyniosły zakurzone pudełko. Otworzył i wyjął patyk. Z wielką ostrożnością podał mi go.
- 10 i pół cala, jarzębina, włos z grzywy jednorożca, sztywna.
Wzięłam kawałek drewna. Została cudnie zdobiona. Cała była pokryta motywami liści oraz drzew. Przesunęłam po jej całej długości, przeszły mnie przyjemny dreszcz.
- Widzę, że ci się podoba. Wypróbuj.
Ponownie wykonałam ruch nadgarstkiem. Snop niebieskich i żółtych iskier wystrzelił z jej końca.
- To to. Proszę - mężczyzna odebrał ode mnie różdżkę zapanował ją do prostokątnego pudełka. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu. Z uśmiechem na ustach ruszyłam do Pubu pod Trzema Miotłami, gdzie umówiłam się z przyjaciółmi.
- Jak tam zakupy? Jaka zdobyczy? - zasypali mnie pytaniami, gdy tylko usiadłam przy stoliku.
- Sami zobaczcie - wyciągnęłam pakunek z torby, którą powiesiłam na oparciu krzesła - 10 i pół cala, jarzębina, włos z grzywy jednorożca, sztywna.
- Piękna jest - zachwycała się Dafne.
- No. Całkiem całkiem - przyznał Geo.
- No to teraz ja. Życzcie mi szczęścia - ruszyła w stronę drzwi Ginny.
- Musimy coś jeszcze kupić? - rzuciłam chowając różdżkę do torby.
- Pomysłem, że może mógłbym kupić Wiewiórce miotłę. Na pewno bardzo by się ucieszyła - podrapał się po głowie czarnoskóry.
- Uuu... ktoś tu wpadł po uszy - zaśmiałam się.
- Nie wiem o co ci chodzi - powiedział - Smoczuś pomożesz mi coś wybrać? Twój tata się zna, wiec ty też pewnie coś wiesz.
CZYTASZ
Mugolka o czystej krwi
FantasyCo byś zrobił/a gdyby pewnej nocy do twojego pokoju zagościł by chłopak, który twierdzi, że jesteś czarodziejem? A on sam jest synem twojej ulubionej postaci z książki? A co jeśli wszystko co przeczytałeś/aś jest prawdą? Weronika, Julia i Wiki coś...