Witam po długiej przerwie. Zapraszam do czytania, ★ i komentowania. Więcej info i ważna prośba na końcu.
******************************
- Wiesz czego jeszcze nie dokończyłeś? -zapytałam w końcu.
- Ja czegoś nie dokończyłem? - zdziwił się Michał.
- No tak. Miałeś mi powiedzieć żart o latającym kocie.
- Aha... Więc - chłopak odchrzaknął teatralne - Jak nazywa się latający kot?
W odpowiedzi usłyszał napięta ciszę.
- Kotlet.
- Kotlet? - zdziwiłam się śmiejąc się.
- Kotlet - śmiał się twórca kawału.
- Może kotlet będzie naszym zawsze? - powiedział dostojnym tonem Maciek.
- Gwiazd Naszych Wina? Myślałam, że to romansidło dla dziewczyn.
- On? On czyta wszystko co mu wpadnie w ręce. Pamiętacie tą chyba 10 storonową ulotkę? Tylko ja zobaczył i od razu wiedział o co chodzi - odezwał się w końcu Kuba. Najwidoczniej musieliśmy go obudzić śmiechem.
- Matole! Przecież przeczytałem tytuł!
- Ej! To genialne! - dostał olśnienia brunet.
Odpowiedzą była kolejna salwa śmiechu.
- Dobra ja się zbieram. Za chwilę będzie... coś - podniosła się z łóżka, na którym spędziłam ostatnie 30 min.
Chłopcy doprowadzili mnie wzrokiem, a ja skierowałam się w stronę swojego namiotu.
- Gdzie byłaś? - "przywitała" mnie Basia.
- Nie mów, że u TYCH chłopów - dołączyła do rozmowy Zosia.
- Zależy co to znaczy TYCH - zdziwiłam się.
- No wiesz. Piotrek, Michał, Kuba no i oczywiście Maciek - po imieniu ostatniego szatynka głęboko westchnęła.
- Oj tam Maciek! Ja to wolę Kubę. Jest taki tajemniczy, ukryty i w ogóle. Wow - wtrąciła Basia.
- A ty Ania? Gdzie ona polazła? Mam nadzieje, że nie do mojego Maciusia! - poderwała się Zosia.
- Ej nie tak dziko - uspokoiła ją przyjaciółka - Ania poszła do dziewczyn.
- A to spoko - rozsiadła się ponownie szatynka. Lecz nie na długo.
***
Już po chwili wszyscy byłyśmy ułożeni w szeregu.
- Teraz nadszedł czas na grę terenową. Najpierw podzielimy się na patrole. Podaje wasze nazwiska, a wy ustawicie się jeden za drugim.
Po rozdzieleniu powstały 8 patroli po 4 osoby.
1. Ja, Piotrek, Kasia, Tomek
2. Ania, Michał, Karolina, Wiktor
3. Zosia, Maciek, Magda, Marek
4. Basia, Kuba, Kinga, Kamil
5. Wiki, Karol, Zuza, Mateusz
6. Paula, Paweł, Marta, Jaś
7. Ola, Łuki, Asia, Kris
8. Nati, Marcel, Tośka, FilipMi jak i dziewczyną z namiotu odpowiadał takie ułożenie. Każdy patrol wybrał sobie szefa. W naszym przypadku był to Tomek. Chłopak ten od druha dostał mapkę.
Gdy został ogłoszony początek gry, druh dodał coś o tym, że znajdujemy się w śnie, a konkretnie to koszmarze. Naszym zdaniem jest znalezienie 4 żywiołów, które są niezbędne w obrzędzie uwolnienia.
Podobała mi się taka gra. Już wiedziałam, że będę się świetnie bawić.
Moje przemyślenie przerwał Tomek, który zarządził, że czas wyruszać.
***
Na naszym pierwszym punkcie była koperta. Jej zawartości to szyfr. Nie był on zbyt trudny, a dawał nam informacje o współrzędnych kolejnego celu.
Szybko znaleźliśmy ten punkt na mapie i ruszyliśmy.
***
Gdy dotarliśmy na miejsce zobaczyliśmy niewielki domek. Stwierdziliśmy, że najwidoczniej trzeba wejść do środka.
Tomek zaczął otwierać drzwi, które niemiłosiernie skrzypiały. W pomieszczeniu zobaczyliśmy druha. Jego twarz była porządnie pokiereszowana. Mamrotał coś o śmierci i zabójstwie.
- Och. Mam gości! - zaśmiał się psychodelicznie - Jaka szkoda, że moje szpony nie są na to gotowe. Granie w tych filmach było błędem. Moje szpony już kompletnie nie są ostre.
Nie ukrywam, że trochę mnie to przeraziło. Klimatu dodawał półmrok, który rozjaśniało kilka świeczek. Pomimo to zaśmiała mnie perspektywa takiej postaci poza swoim oryginalnym filmem.
- Poszukujemy 4 żywiołów. Czy nie masz jednego z nich? - zapytał, nie zważając na groźby druha, Piotrek.
- Mam. Ognia. Ale dlaczego miałbym wam je dawać?
- Czy nie ma czegoś, co moglibyśmy ci dać albo załatwić za co dał byś nam ten żywioł? - spytała tym razem Kasia.
- Tak zasadniczo... Byłbym w stanie się zastanowić, jeśli przynieśli byście pilnik do paznokci oraz trochę tabletek nasennych. Nie cierpię dwóch rzeczy. Nie naostrzonych szponów i zbytniego krzyku ofiar. Do pakietu mogę wam dorzucić czosnek, bo bez niego nie dostaniecie się do wampira. Och, Drac. Dawno go nie widziałem. Podobno ma żywioł powietrza...
- Dziękujemy. U kogo możemy znaleźć te rzeczy? - przerwał mu Tomek.
- Pilnik i tabletki chyba ostatnio pożyczyłem od doktora Frankenstein. Mieszka on niecałe 59 kroków na północ, a potem 48 na wschód. - po tych słowach rzuciliśmy krótkie pożegnanie i wybiegliśmy z domku.Od razu zrobiło mi się lepiej. Bardzo przytłaczało mnie te małe, słabo oświetlenie pomieszczenie. Według instrukcji zaczęliśmy podążać do laboratorium dr. Frankensteina.
******************************
Witam ponownie.
Jak tam życie bez kolejnego mojego rozdziału?
Miałam ogromny problem z tym rozdziałem, ponieważ kompletnie nie potrafiłam wymyślić nic na tą grę terenową.
Zastanawiam się czy może chcielibyście tą grę ze strony innego patrolu?
Czekam na odpowiedzi.Mam jeszcze jedna ważna rzecz.
Chodzi o to, że była by mi potrzeba osoba, która była by w stanie udostępnić moje prace na Facebooku i tego typu forach. Jest to bardzo ważnej, ponieważ pozwoli to na rozpowszechnianie mojej pracy. Chętnych proszę o wiadomość prywatną.
CZYTASZ
Mugolka o czystej krwi
FantasiCo byś zrobił/a gdyby pewnej nocy do twojego pokoju zagościł by chłopak, który twierdzi, że jesteś czarodziejem? A on sam jest synem twojej ulubionej postaci z książki? A co jeśli wszystko co przeczytałeś/aś jest prawdą? Weronika, Julia i Wiki coś...