Obudziłam się następnego dnia rano. Mój pokój okalany był blaskiem słońca. Po pomieszczeniu walały się ubrania i najróżniejsze rzeczy. Wstałam, ubrałam się, zeszłam na dół.
-Cześć słonko. Jak ci się spało w końcu na wygodnym łóżku? - spytał się moja mama.
-Dobrze, mamy coś do jedzenia? Jestem głodna jak wilk.
-Tak, zrobiłam ci kanapki. Muszę niestety już lecieć do pracy. Kuba odsypia po imprezie, a Paulina jest u koleżanki. Zostajesz prawie sama. Nie narób wielkich szkód.
-Dobrze mamo. Pewnie wyjdę gdzieś z dziewczynami.Mama dała mi całusa w policzek i wyszła. Zabrałam się, więc za śniadanie. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, dojadając już chyba piątą kanapkę. Za drzwiami stała Dafne.
-Jak tam? Obudziłam cię? Śpisz o tej porze, gdy na dworze taka ładna pogoda - zasypała mnie potokiem słów i zakręciła się dookoła własnej osi.
-Dobrze się czujesz? - zaśmiałam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam jej w takiej euforii.
-Dobrze? To mało powiedziane. Podobno tylko dzięki tobie pojedziemy na POKĄTNĄ!
-Nie krzycz tak - skarciłam ją - Chociaż możliwe, że to trochę przeze mnie.Dziewczyna rzuciła się na mnie i przytuliła.
-Dobra, dobra... Ogar!... Już dobrze?
-Idealnie - uśmiechnęła się i odgarnęła blond grzywkę opadającą jej na oczy.
-Spotykamy się dziś z chłopakami?
-To drugi powód mojej radości i tych odwiedzin. - spojrzała na zegarek - Masz 10 minut, żeby się ogarnąć.
-Chyba, żartujesz. Ja dopiero co wstałam.
-W takim razie radziłabym ci przyśpieszyć.
-Dobra. Wejdź. Za chwilę wracam.Zamknęłam za nią drzwi i pobiegłam do góry. Wparowałam do sypialni.
Ubrałam luźną błękitną bluzkę odsłaniającą pępek i krótkie spodenki w kwiaty. Poczesałam włosy. Nie miałam czasu nawet, żeby je spiąć. Wróciłam do pokoju, wzięłam torebkę.
Spakowałam tam telefon, portfel i nieśmiertelnik Terenca. Uśmiechnęłam się nad swoją głupotą. Jak mogłam nie pomyśleć o tym, że jest w drugiej kieszeni. Po wydarzeniach na polanie postanowiłam znowu poszukać nieśmiertelnika. Nie było to łatwe, ponieważ bluza miała wiele kieszeni. Okazało się, że "biżuteria" znajdowała się w wewnętrznej kieszonce, tuż koło serca.
Niestety, nie mam czasu nad użalaniem się nad swoją głupotą. Wszyscy, jak zawsze, muszą na mnie czekać.Po 5 min szybkiego marszu byłyśmy na miejscu. Gdy weszłyśmy do kawiarenki, od razu przyciągnęło nas wesołe machanie naszych nowych przyjaciół i Rudej.
- Cześć - przywitałyśmy i dostawiłyśmy sobie krzesła.
- To co? Dziś wy oprowadzicie nas po „waszym" świecie? - zaproponował blondyn.
- Spoko, ale ostrzegamy, nie ma tu niczego ciekawego. Brak ruszających się zdjęć, samomyjących się naczyń, sów latających, jakby to było coś normalnego, itp. - zaczęłam wymieniać.
- Ale za to mamy telefony, telewizory, laptopy, zoo... O zoo co powiecie na małą wycieczkę? - zasugerowała Dafne.- Zoo? Hmmm, brzmi ciekawie, a co to? - zaciekawił się Terenc.
- Naprawdę nie wiecie co to zoo? Ogród zoologiczny, klatki, zwierzątka? - zadziwiła się Ginny.
- U nas nie ma czegoś takiego. Ale czy te zwierzęta nie męczą się w tych klatkach? - martwił się zielonooki.
- Nie, o nie są do końca klatki tylko duże wybiegi, ale co ja tam będę gadać, chodźcie! - zerwała się rudowłosa.Po tych słowach, wszyscy wstaliśmy i ruszyli w stronę przystanku. Okazało się, że autobus przyjedzie za 5 min. Czas ten upłynął nam na luźnej rozmowie. Podróż trwała całkiem krótko i już po chwili znaleźliśmy się przed bramą ogrodu zoologicznego. Pewnie podeszłam do kasy.
- Poproszę 6 biletów ulgowych - odrzekłam bez zbędnych uprzejmości.
- Oczywiście, mogę prosić wasze legitymacje - mina mi zrzedła i podałam jej mój dowód. Spojrzała na niego przelotnie i wyczekiwała reszty papierów.
- Jakiś problem? - zapytałam głupio.
- Tak, nie dostałam legitymacji twoich kolegów.Odwróciłam się do moich przyjaciół i posłałam błagającopytające spojrzenie. Chłopacy unikali mnie wzrokiem jak tylko się dało, a dziewczyny też nie były przychylne do podpowiedzi. Po sekundzie głuchego milczenia, które przerywało poćwierkiwanie ptaków, Gin wpadła na pewien pomysł.
- Ale proszę pani. Przecież na pierwszy rzut oka widać, że jesteśmy w tym samym wieku - spróbowała.
Jednak ta próba nie powiodła się. Kasjerka nadal nie ubłagalnie się w nas wpatrywała i chyba zaczęła coś podejrzewać.- Chodzi o to, że nasze legitymacje leżą na dnie mojej torby - wskazała Dafne na obszerną torbę zwisającą z jej ramienia. Mina kobiety wyraziła zrozumienie. Szybko zapłaciłam i odebrałam bilety oraz mapki zoo.
- Ok. To po małej „przygodzie" - nakreśliłam cudzysłowie w powietrzu - możemy zacząć zwiedzać. Od czego zaczniemy?
- Jedno pytanie. Czy wy w ogóle kojarzycie jakieś mugolskie zwierze? - po tych słowach na Dafne podejrzliwie spojrzała się grupka nastolatków starszych od nas, lecz przeszli koło nic nie mówiąc.
- Mogłabyś mówić odrobinę ciszej o ... TAKICH rzeczach? - syknęła Ginny.
- Okej, okej. No to - zaczęła szeptać blondynka - znacie jakieś TAKIE zwierzęta?
- Znaczy, bo wiecie... ONMS To nie Opieka Nad MUGOLSKIMI Stworzeniami tylko Magicznymi, więc... raczej nie - odpowiedział Scorp.
- To zagrajmy w grę - zaproponowałam - Będzie ona polegała na tym, że wy musicie zgadnąć nazwę zwierzęcia. Macie możliwość powiedzmy... 3 podpowiedzi. Okej?
- Jestem za! Będzie ubaw po pachy - na samą myśl zaśmiała się ruda.Po chwili niepewności reszta również się zgodziła.
- To może na rozgrzewkę coś łatwego?
Pokazałam dziewczyną na mapie co mam zamiar pokazać im jako pierwsze.
******************************
Witam, witamJak tam życie leci? Nauczyciele się na was już uwzięli? Ile zapowiedzianych sprawdzianów?
Jak myślicie, co dziewczyny pokażą chłopakom? Kto zgadnie dostanie dedykację :-)
Nie zapomnijcie o ★ i komentarzach.
CZYTASZ
Mugolka o czystej krwi
FantasyCo byś zrobił/a gdyby pewnej nocy do twojego pokoju zagościł by chłopak, który twierdzi, że jesteś czarodziejem? A on sam jest synem twojej ulubionej postaci z książki? A co jeśli wszystko co przeczytałeś/aś jest prawdą? Weronika, Julia i Wiki coś...