5

157 7 0
                                    


Nowy dzień zaświtał za wzgórzami gór. Sophie, mrużąc oczami, rozejrzała się po

oświetlonym pokoju. Wyciągnęła się i wstała z łóżka.

Podeszła do olbrzymich okien, które sięgały od podłogi do sufitu, a były tak szerokie, że

cały piękny krajobraz górski był widoczny niczym wielki cudny obraz. Szkarłatne zasłony były

poodsłaniane. Evans podeszła do wielkiej dębowej szafy. Na samą myśl, że musi ubrać odzież

zmarłej wampirzycy, ciarki przechodziły jej po plecach. Jednak nie miała innego wyjścia.

Wampirzyca Elizabeth miała wyjątkowy gust. Wszystkie jej ubrania były niczym żywcem wyrwane

ze średniowiecza, a mimo to były w doskonałym stanie. Miękkie, bez najmniejszego przetarcia.

Kobieta gustowała w długich ciemnych spódnicach i gorsetach, których kolorami

dominującymi były szkarłat, purpura, czerń, granat i biel. Na półkach leżały długie rękawiczki

mające na celu zakrywanie łokci. Sophie doszukała się pełno szali, niektóre z jedwabiu, inne z

wełny, a jeszcze inne z materiałów, których dziewczyna nie mogła zidentyfikować, miały

różnorodne wzory. W drugiej szafie leżał rząd trzewików, kozaków i innych damskich perfekcyjnie

wykonanych butów. Sophie jeszcze nigdy w życiu nie ubierała się w taki sposób, jednak teraz nie

miała wyboru. W tym domu wszyscy ubierają się równie dziwnie. Prawie tak jak w osiemnastym

wieku. Garnitury, staromodne kubraki oraz staroświeckie, ale eleganckie koszule. To było wśród

paniczów normalne.

Sophie znalazła długą czarno - purpurową suknię, do której pasowały małe wiązane trzewiki

na obcasach. Ubrania leżały na niej idealnie.

Nagle zauważyła małą foliową reklamówkę, w której znajdował się...

- CO?! - Sophie zaczerwieniła się odrobinę i miała wielką nadzieję, że zawdzięcza to tylko i

wyłącznie Alexandrze. Otóż w jednorazówce znajdował się komplet damskiej bielizny. Dziewczyna

spojrzała na jej krój i z przerażeniem doszła do wniosku, iż wybrać mógł ją tylko i wyłącznie

mężczyzna. W Aleksandrze było zbyt wiele pokory na tak odważne koronki i...

- Boże jakie to żenujące...! - wybełkotała do siebie. Mimo tego, że poczuła się strasznie

dziwnie to ucieszyła się, że przynajmniej bieliznę będzie miała własną i nową, o czym świadczyły

metki. - No, ale jak ja niby mam im za to podziękować?! Cześć chłopaki, dziękuję za majtki?!

Sophie trudno było uwierzyć w to, jak bardzo głupio to zabrzmiało. Nawet nie potrafiła sobie

wyobrazić Chrisa stojącego w sklepie z damską bielizną, Riskala przebierającego w stringach albo

Lotresa i Scotta komentujących miseczki staników!!!

Sophie podeszła do toaletki. Usiadła na taborecie i przejrzała się w ogromnych złotych

ramach cudownego lustra. Z wahaniem otworzyła szufladkę. Była bardzo ciekawa tego, co piękne

klan nieśmiertelnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz