- Eniu, masz nasze dokumenty? - zapytał Riskal, drwiąc z elfa.
- Tak - wycedził przez zęby. - Ostrzegam cię, jeśli jeszcze raz powiesz do mnie Eniu! TO
PRZEKONASZ SIĘ NA WŁASNEJ SKÓRZE, CO OZNACZA ELFI GNIEW!!!
- Jeeej, jakie mocne słowa. A tak poza tym, to wyglądasz śliczniutko. - Elf prychnął. Ściskał
w ręku białą kopertę.
W domu Alexandra spróbowała upodobnić Eingarda do człowieka. Creed musiał się
pożegnać ze swoimi elfickimi szatami, długimi kozakami itp. Pokojówka przyodziała go w
możliwie jak najbardziej ludzkie dżinsy, ludzką koszulkę i bluzę z kapturem, na nogach miał jak
najbardziej ludzkie adidasy, a na głowie obcisłą czapkę, która miała za zadanie zakrywać uszy elfa.
Na szczęście nakrycie głowy zdało egzamin.
- Panie Eingardzie! I proszę pamiętać o tym, aby nie ściągać czapki! - zawołała Alex.
Scott i Lotres nieśli właśnie Chrisa. Lotres za ręce, a Scott za nogi. Riskal rozsunął drzwi od
minibusa. Wcisnęli „śpiącego" na tylne siedzenia. Lotres usiadł za kierownicą. Brat obok niego.
Scott i Eingard usiedli na środkowych siedzeniach pojazdu. Cała piątka ubrana była we
współczesne ubrania zakupione przez Riskala i Scotta podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych.
Eingard był zmuszony spiąć swoje arcydługie czarne włosy w kucyk. Ale i tak przez swoje włosy
wyglądał trochę dziwnie, jednak Creed prędzej dałby sobie rękę uciąć, niż włosy.
* * *
- Daleko jeszcze? - zajęczał cały zielony na twarzy Eingard. Siedział skulony, a w ręku
ściskał butelkę z wodą.
- Lotres zatrzymaj się, bo znowu nam będzie rzygał! - rozkazał Scott.
- Eingard! Ty już dzisiaj wymiotowałeś osiem razy! Przestań wcinać te kanapki od
Alexandry.
Lotres zjechał na pobocze, elf wybiegł z samochodu i wsadził głowę w krzaki. Gdy Creed
wrócił, wypił kolejną butelkę wody.
- Zatrzymaj się potem na stacji benzynowej, proszę - powiedział Riskal.
- Po co? Dopiero co byliśmy, jedziemy na pełnym baku. - Nie interesuj się! Po prostu się
zatrzymaj - wycedził anioł. Podróż się dłużyła, Eingard co chwila puszczał pawia, a Riskal
koniecznie odwiedzał każdą ubikację po drodze.
- Jeszcze tylko pięćdziesiąt kilometrów do Oslo - powiedział Lotres, wskazując palcem na
znak drogowy.
- Martwię się o Chrisa - powiedział Riskal. - Nie słyszę go, a on nadal się nie budzi. Nie
możemy lecieć z nim w takim stanie.
- I ciekawe, co mu powiemy jak się obudzi - mruknął Scott.
- My?! A dlaczego my?! Eingard niech się wytłumaczy, to przecież jego wina!
- To nie...!
- Tak! To przez ciebie! Gdybyś lepiej pilnował swoją pannę, nie byłoby całej tej komedii!
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...