- Co tu robisz? - warknął Chris, schodząc z konia. Ze wszystkich stron otaczał ich gęsty las
iglasty.
- No jak to co? Przyjechałem cię szukać.
- Daj mi spokój. Powiedz wszystkim, że nie mogłeś mnie odnaleźć - odparł Chris, głaszcząc
czarnego konia po łbie.
- Nie ma mowy! Przyjechałem tu po ciebie, a jak nie chcesz ze mną wracać, to ja pojadę z
tobą... - Riskal przez chwilę skupił się na myślach Chrisa.
- Błagam cię Riskal, tylko nie mów o tym nikomu, a zwłaszcza Sophie... I tak już
zapewniliśmy jej wystarczająco dużo stresu.
-Nie martw się. Nie mam zamiaru jechać do domu, pojadę z tobą.
- Nie wtrącaj się... To niebezpieczne, jedź do domu natychmiast!
- Po co się stawiasz? I tak wiesz, że tego nie zrobię... I tak pojadę z tobą.
- Chris ciężko westchnął. -A jesteś chociaż uzbrojony?
Riskal uśmiechnął się szeroko i wyjął zza pazuchy srebrny miecz.
- To mój ukochany miecz... Wygrałem go w pojedynku jakieś 1850 lat temu w Rzymie...
Gdy byłem gladiatorem. A dzięki Eingardowi to w ogóle nie rdzewieje. Ach te ich elfickie
sztuczki... Ej no. Nie patrz tak na mnie! A coś ty sobie myślał? Nie pozwolę ci się tłuc w
samotności!
- No dobra, jedziemy Riskal! - Chris ponaglił konia. Chwilę potem anioł galopował tuż przy
nim.
* * *
Sophie wspięła się po schodach na górę. Miała dość wszystkiego. Chciała zapaść się
głęboko w pościel miękkiego łóżka. Otworzyła drzwi od swojego pokoju.
- Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłaś? - Sophie trzymała jeszcze w dłoniach klamkę. Ze
strachem rozejrzała się po pokoju, aby zobaczyć skąd wydobywa się znajomy jej głos. Głos, który
przywołał wszystkie makabryczne wspomnienia. Głos, którego właściciel zamordował już niejedno
bezbronne istnienie.
- POMOO... - w ułamku sekundy wampir zmaterializował się z drugiego końca pokoju za
plecami dziewczyny i zakrył jej usta.
- Dobrze ci radzę plugawa szmato, nie odzywaj się! Jeszcze słowo, a skręcę ci kark tu i
teraz! - od wampira czuć było mieszankę czegoś rdzawego, słono-słodkiego zapachu... To była
krew. - Jak będziesz grzeczna, to twojemu bohaterowi nic się nie stanie. Dobrze, że pojechał z nim
ten pieprzony jasnowidz.
George wyjął z kieszeni szmatkę, którą wepchnął głęboko do ust dziewczynie tak, że
zebrało jej się na wymioty. Potem zawiązał jej grubym sznurem ręce i nogi. Przy okazji zranił ją
ostrym nożem tak, że jej krew pociekła na podłogę. Ból z powodu powykręcanych kończyn był nie
do zniesienia. Wampir nie miał najmniejszego zamiaru okazać litości. Założył ją sobie na ramieniu
niczym worek i z prędkością błyskawicy wybiegł na dół, zamykając za sobą potężne wrota bez
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...