- No i co teraz? - Godzina czwarta nad ranem.
Chłopcy wyszli z lotniska Heathrow. Eingard zataczając się, usiadł na przystanku
autobusowym.
- No to może najpierw prześpijmy się w hotelu - zaproponował Scott. Jest jeszcze ciemno, a
ja ledwo stoję na nogach.
Mężczyźni zamówili sobie ogromny pięcioosobowy apartament w hotelu. Zapadli się w
ubraniach w łóżka i nawet, nie okrywając się kołdrą i nie zdejmując butów, zasnęli twardym snem.
- Dobra Eniu! Myśl jak ściągnąć tu Sophie! - ponaglił go Riskal, nie mogąc oprzeć się
pokusie nazwania elfa „Eniem".
- Rysiu, przestań go drażnić - mruknął Chris do anioła.
- Dobrze Krysiu. - W ułamku sekundy w czole Riskala utkwił ostry nożyk.
- Ups. Wymsknęło mi się - mruknął Chris, nie kryjąc zadowolenia.
- Aua!!! Idioto, jesteśmy w restauracji!!! Gdzie jest pełno ludzi...
- No właśnie. A ja jestem głodny.
Chris przyłożył do strumienia krwi kieliszek, wyjął delikatnie nóż, gdy napełnił naczynie do
połowy, pociągnął z niego spory łyk.
- Wiesz co Rysiu? Pocieszę cię czymś, smakujesz lepiej od szczurów, które musiałem sobie
rano złapać.
- Zapłacisz mi za to. - Zamachnął się i wbił z całych sił widelec w dłoń wampira. Sztuciec
wygiął się i odskoczył na bok.
- Wiesz, że mimo wszystko to i tak mnie to bolało? - zasyczał Chris, ściskając pulsującą z
bólu rękę.
- Idioci! Skończcie ten cyrk, bo ta kelnerka się na was gapi - warknął Lotres.
- Spokojnie, braciszku, ona tylko myśli, że twój tyłeczek jest pociągający - zakpił Riskal.
- Dobra! Koniec tych żartów, pomyślmy jak znaleźć Sophie - powiedział Chris.
- To może zróbmy coś głupiego! Coś, co by pokazali w telewizji! Sophie by to zobaczyła i
by do nas przyszła - podsunął Riskal.
- Co na przykład?
- No nie wiem... Może, przelećmy z Lotresem na skrzydłach przez najbardziej zatłoczoną
ulicę w Londynie. Nie dajmy się złapać wojsku i SIS. Media pokażą nas w telewizji i...
- A co jak was złapią, wsadzą do jakiegoś laboratorium i będą na nas robili testy! - martwił
się Eingard. - Przestań... „niebiescy" się wkurzą i będziesz musiał na Ziemi przesiedzieć aż do
samej apokalipsy. Nie, nie... zbyt dużo ryzykujesz.
- Ale mi się na Ziemi podoba... - mruknął nieśmiało Riskal.
- Ach, ty zdemoralizowany aniołku.
- Musi być jakiś inny sposób - powiedział zmartwiony Chris.
- Najlepiej będzie, jak wyjdziemy z tej restauracji i przejdziemy się po mieście, a nuż na nią
trafimy - zaproponował Lotres.
- To raczej niemożliwe, ale lepsze to niż siedzenie bezczynne w hotelu.
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...