14

80 6 1
                                    


- Lotres!!! Looooooootreeeeeeeeeees!!! LOTRES SPARKLING!!!

Demon wyskoczył z łóżka. Miał otwarte okna. Owinął się szlafrokiem i wyszedł na balkon.

Usłyszał niewyraźne krzyki dochodzące z lasu. Wydawało mu się, że ktoś niemiłosiernie wydziera

się na cały głos, nawołując go po imieniu.

- Niech mi ktoś pomoże!!! Riiiiiskal!!! Lotres!

- Boże! Przecież to głos Scotta! - Lotres wskoczył na barierkę balkonu. Z pleców wyrosły

mu kruczoczarne skrzydła. Wzbił się w powietrze i wleciał do lasu, z którego dochodziły krzyki.

Przeleciał jakieś 500 metrów. Zobaczył w końcu syrenę i wampira. Wokoło nich leżały cztery

martwe wilkołaki. Lotres wylądował, po czym podbiegł do ledwo żywego Scotta. Niedaleko nich

leżał Chris, nieprzytomny, oparty głową o kamień. Scott ściskał krwawiące lewe ramię.

- Scott! Dlaczego wilkołaki są tak blisko domu? I co one wam zrobiły? Scott słyszysz

mnie!?

Scott nic nie mówił, ze strachu miał zwężone źrenice, był wyraźnie zszokowany. Jego usta

drżały mimowolnie.

- C - co ja tu robię? - wyjąkał - Lotres przyjacielu! - Łkał, a łzy leciały mu z oczu. - Nie

pamiętam, nic nie pamiętam - wydusił te słowa, ciężko dysząc. - Co się stało?! Dlaczego ja

krwawię?! Nie pamiętam. Nie... Nie pamiętam - ostatnie słowa wyszeptał, tak jakby się bał, że ktoś

ich może usłyszeć.

Lotres nie miał chwili do stracenia, wyleczył rany Scotta. Po chwili podbiegł do Chrisa.

- Chris... Chris słyszysz mnie? - Ciało wampira bezwładnie leżało na kamieniu. - CHRIS!!!

BŁAGAM. JEŚLI MNIE SŁYSZYSZ, DAJ JAKIŚ ZNAK! Powiedz coś...

Lotres jeszcze nigdy nie był tak bezsilny. Potrząsał bezwładnym ciałem wampira. -

Dlaczego...? Przecież ostatnio dużo spał... Krwi też miał pod dostatkiem. SCOTT PRZYPOMNIJ

SOBIE DO CHOLERY!!!

- NIE MOGĘ!!! - obydwóm załamał się głos z rozpaczy.

- Scott, musimy go zabrać do domu.

- A gdzie my jesteśmy?

- Niedaleko, nie martw się zaraz będziemy w zamku.

- Lotres... Co się dzieje...

- Idziemy! - Lotres pomógł mu wstać. Podszedł do ciała i przełożył je sobie przez plecy. -

Scott, ty idź, ja polecę. Łatwiej mi go będzie zanieść do domu.

- Lotres nie podoba mi się to! Co się ze mną działo?!

- Nie mam pojęcia... Ale najlepiej będzie opuścić ten las jak najszybciej.

Demon wzbił się w powietrze. Chris wisiał bezwładnie, zgięty wpół na ramieniu przyjaciela.

* * *

- Czy on nie...? - wyszeptała cicho Alex.

Wszyscy mieszkańcy zamku zebrali się w sypialni wampira. Leżał sztywno na łóżku. Miał

klan nieśmiertelnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz