W salonie siedzieli Scott i Sophie.
- Dlaczego on...
- Nie martw się. Na pewno wkrótce wszystko się wyjaśni - pocieszał ją Scott.
- Sophie... - do środka wszedł Lotres. - Chciałbym z tobą o czymś ważnym porozmawiać. -
Demon był wyraźnie zmartwiony całą sytuacją.
- Chris...
- Właśnie. Co mu się stało? Dziwnie się zachowuje.
- On... Stracił pamięć.
- Tak jak podejrzewałem - mruknął Scott.
- I pamięta tylko dzieje do 1969 roku...czyli jakiś rok po śmierci Elizabeth.
Sophie zakryła ręką usta.
- No i... musisz wiedzieć, że Rise po jej śmierci zachowywał się... Eee... Jakby to
powiedzieć? No nie zbyt przyjemnie. - Lotres starał się wszystko zgrabnie ubrać w słowa. - Chris
był bardzo zamknięty w sobie, z nikim nie rozmawiał, wszystko go drażniło i potrafił być czasami
bardzo nieprzyjemny. Dlatego też musisz wiedzieć, że będzie ciężko... I w ogóle to, żebyś nie
wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Pamiętaj! To on sam musi ciebie na nowo pokochać...
- A skąd ty wiesz, że ja...?
- To nieistotne... Pamiętaj. - Lotres spojrzał głęboko w jej oczy. - Nie naprzykrzaj się mu, bo
inaczej może cię znienawidzić. - Odwrócił wzrok. Podszedł do okna. Przetarł ręką skroploną
mgiełkę z szyby. - Jezu... I pomyśleć, że znów będziemy musieli przejść przez ten koszmar -
westchnął. - Za ten czas ja, Riskal i Scott będziemy szukać sprawcy całego tego dramatu i
zemścimy się! Obiecuję ci Sophie.
Zapanowała długa cisza. Sophie milczała i wpatrywała się tępo w demona.
- Zemsta... To nie jest ważne, ważniejsze jest to, aby... aby Chrisowi wróciła pamięć.
Lotres przytaknął. Sophie odprowadziła go wzrokiem do drzwi.
- Sophie ja... - zaczął nieśmiało Scott.
Sophie wstała. Spojrzała zaszklonymi oczami na bruneta, po czym wybiegła z salonu.
Biegła na górę. Potknęła się o długą suknię na schodach. Upadła boleśnie na marmur. Czuła ból na
łokciach, na które upadła, jednak rana na sercu była o wiele bardziej bolesna. Usiadła na jednym ze
schodów, podwinęła pod siebie nogi i zakryła twarz rękoma. Zegar wybił pierwszą godzinę po
południu.
- Ej ty... Nie siedź na schodach, bo się przeziębisz.
Sophie podniosła głowę i spojrzała w górę. Na korytarzu stał znudzony Chris, oparty o
ścianę. Sophie szybko wstała, podwinęła sukienkę i wspięła się po schodach. Podeszła i spojrzała
na wampira, który puścił jej mimo wszystko lodowate spojrzenie, pełne nienawiści. Widząc jej
załzawione oczy, mruknął.
- Ludzie to naprawdę żałosne istoty. - Odgarnął włosy z oczu, a ręce założył na piersi. Jego
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasíajest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...