16

98 7 0
                                    


W salonie siedzieli Scott i Sophie.

- Dlaczego on...

- Nie martw się. Na pewno wkrótce wszystko się wyjaśni - pocieszał ją Scott.

- Sophie... - do środka wszedł Lotres. - Chciałbym z tobą o czymś ważnym porozmawiać. -

Demon był wyraźnie zmartwiony całą sytuacją.

- Chris...

- Właśnie. Co mu się stało? Dziwnie się zachowuje.

- On... Stracił pamięć.

- Tak jak podejrzewałem - mruknął Scott.

- I pamięta tylko dzieje do 1969 roku...czyli jakiś rok po śmierci Elizabeth.

Sophie zakryła ręką usta.

- No i... musisz wiedzieć, że Rise po jej śmierci zachowywał się... Eee... Jakby to

powiedzieć? No nie zbyt przyjemnie. - Lotres starał się wszystko zgrabnie ubrać w słowa. - Chris

był bardzo zamknięty w sobie, z nikim nie rozmawiał, wszystko go drażniło i potrafił być czasami

bardzo nieprzyjemny. Dlatego też musisz wiedzieć, że będzie ciężko... I w ogóle to, żebyś nie

wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Pamiętaj! To on sam musi ciebie na nowo pokochać...

- A skąd ty wiesz, że ja...?

- To nieistotne... Pamiętaj. - Lotres spojrzał głęboko w jej oczy. - Nie naprzykrzaj się mu, bo

inaczej może cię znienawidzić. - Odwrócił wzrok. Podszedł do okna. Przetarł ręką skroploną

mgiełkę z szyby. - Jezu... I pomyśleć, że znów będziemy musieli przejść przez ten koszmar -

westchnął. - Za ten czas ja, Riskal i Scott będziemy szukać sprawcy całego tego dramatu i

zemścimy się! Obiecuję ci Sophie.

Zapanowała długa cisza. Sophie milczała i wpatrywała się tępo w demona.

- Zemsta... To nie jest ważne, ważniejsze jest to, aby... aby Chrisowi wróciła pamięć.

Lotres przytaknął. Sophie odprowadziła go wzrokiem do drzwi.

- Sophie ja... - zaczął nieśmiało Scott.

Sophie wstała. Spojrzała zaszklonymi oczami na bruneta, po czym wybiegła z salonu.

Biegła na górę. Potknęła się o długą suknię na schodach. Upadła boleśnie na marmur. Czuła ból na

łokciach, na które upadła, jednak rana na sercu była o wiele bardziej bolesna. Usiadła na jednym ze

schodów, podwinęła pod siebie nogi i zakryła twarz rękoma. Zegar wybił pierwszą godzinę po

południu.

- Ej ty... Nie siedź na schodach, bo się przeziębisz.

Sophie podniosła głowę i spojrzała w górę. Na korytarzu stał znudzony Chris, oparty o

ścianę. Sophie szybko wstała, podwinęła sukienkę i wspięła się po schodach. Podeszła i spojrzała

na wampira, który puścił jej mimo wszystko lodowate spojrzenie, pełne nienawiści. Widząc jej

załzawione oczy, mruknął.

- Ludzie to naprawdę żałosne istoty. - Odgarnął włosy z oczu, a ręce założył na piersi. Jego

klan nieśmiertelnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz