Mimo iż pogoda była okropna, Sophie ubrała ciepły płaszcz, zabrała parasol i ruszyła na
spacer po parku otaczającym dom. Wiatr dął w parasolkę tak, że musiała ją naprawdę mocno
trzymać. Szła w czarnych wiązanych trzewikach przez wąskie brukowane ścieżki ogromnego
ogrodu. Wiecznie piękne i liściaste drzewa szumiały i wyginały się lekko pod wpływem wiatru.
Sophie przykucnęła niedaleko jakieś sadzawki. Obok niej rosła płacząca wierzba, której gałęzie
pływały po części w wodzie. Na środku kwitły dwie białe lilie wodne. Starała się dostrzec
jakąkolwiek rybę w mętnej wodzie, jednak przez krople, które odbijały się w tafli wody, Sophie nie
dostrzegła żadnej rybki. Po chwili ruszyła dalej. Omijała piękne pomniki, które zapadały się trochę
pod ziemię. Zarośnięte po części przez winorośl, tę samą, która obrastała zamek, zostawiając
odkryte jedynie okiennice i balkony. Cudny i tajemniczy ogród zachwycał Sophie, jednak czuła, że
moknie do suchej nitki. Spojrzała na zamek, przez okno było widać wnętrze ciepłego salonu. Riskal
kucał przy kominku i dokładał drewna.
Sophie postanowiła wrócić do domu, jedyne o czym teraz marzyła to filiżanka ciepłej
herbaty. Zapukała do drzwi, które błyskawicznie otworzyła Alex. Zdjęła płaszcz, odłożyła parasol.
Zdjęła też przemoczone doszczętnie, skórzane trzewiki. I ruszyła na górę. W sypialni było
wyjątkowo ciepło. Sophie zdjęła przemoczoną sukienkę i ubrała drugą. Była ona ciemnozielona,
zdobiona złotą nicią. Zaczęła się zastanawiać, co by teraz zrobić. Postanowiła pójść do salonu. W
środku nikogo nie było. Opadła wygodnie na fotel.
Alex doskonale wiedziała, czego jej było teraz trzeba. Niosła na srebrnej tacy porcelanowy
dzban z czymś ciepłym, filiżanki i talerzyk z ciasteczkami.
- Dziękuję ci Alexandro, przez ciebie czuję się jak królowa... Trochę mnie to niepokoi -
powiedziała Sophie, gdy ta położyła na stoliku wszystko to, o czym ta akurat marzyła. - A wiesz
może gdzie się wszyscy podziali?
- Panicz Riskal usłyszał wilkołaki niedaleko naszego domu. Właściwie to bardzo blisko.
Dlatego wszyscy postanowili zobaczyć co się dzieje.
- A dlaczego postawiłaś dwie filiżanki?
- Panicz Chris pragnął zostać w zamku. - Alex tylko puściła oczko, po czym wyszła z
salonu.
Do środka wszedł Rise. Miał na sobie granatową koszulę z podwiniętymi rękawami. Stanął
jak wryty, gdy ujrzał Sophie. Ta od razu podniosła się z siedzenia. Przez chwilę patrzyli sobie
prosto w oczy. Niezręczna cisza dłużyła się... Nagle, wampir podszedł do Sophie, wyciągnął rękę w
jej kierunku, na moment się zawahał, cofnął ją, a po chwili znów wysunął. Targały nim różne
emocje... Był wyraźnie niezdecydowany. Sophie ujęła jego dłoń w obie ręce.
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...