Sophie otworzyła zaspane oczy, jednak szybko je zamknęła, gdyż światło słoneczne poraziło
ją.
- Alexandra chyba odsłoniła zasłony - powiedziała sama do siebie. Szeroko ziewnęła i
wyciągnęła się w jakże wygodnym i miękkim łóżku. - Dziwne... nie przypominam sobie, abym
wczoraj poszła spać do łóżka. Pamięć urwała mi się w salonie... Czyżby ktoś mnie tu zaniósł?
Podeszła do okna i zobaczyła, że ziemię przykryła cieniutka warstwa śniegu.
- Co? Przecież mamy marzec - zajęczała Sophie. - Ach, no tak, przecież to Norwegia.
Sophie podeszła do szafy i wybrała sobie jakieś ubranie. Ciche pukanie do drzwi wyrwało ją
z zamyślenia.
- Proszę - do pokoju weszła Alexandra.
- Panienka Sophie się obudziła? Śniadanie czeka na stole.
- Dziękuję Alexandro.
Alex skłoniła się lekko i wyszła z pokoju. Sophie przebrała się i zeszła na dół. Chciała się ze
wszystkimi spotkać i zjeść przepyszne śniadanie. „Alexandra naprawdę świetnie gotuje" -
pomyślała dziewczyna.
W jadalni nie było nikogo. Dziewczyna zajęła pierwsze lepsze miejsce przy stole.
- Alexandro?
- Tak moja pani? - z pomieszczenia obok wyłoniła się Alex.
- Gdzie się wszyscy podziali?
- Chyba śpią.
Nagle otworzyły się drzwi i do jadalni wszedł cały rozczochrany i zaspany Scott. Jego włosy
nie były już spięte gumką, tylko sterczały na wszystkie strony. Był ubrany w granatową pidżamę.
- Zień bobly - wybełkotał, mrużąc i przecierając oczy.
- Dzień dobry paniczu Scott. Chyba się nie wyspałeś.
- Jaaaaa? - odparł, ziewając przy tym szeroko i wyciągając do góry ręce.
Sophie cicho zachichotała, na co Scott stanął na baczność i przestał wlec się jak zombie.
Kroczył teraz dumnie w stronę stołu, usiadł naprzeciwko niej, po czym nalał sobie kawy.
Po chwili do jadalni weszli bracia bliźniacy. Lotres miał ubraną czarną pidżamę, a Riskal
białą. Lotres wyglądał na zmęczonego, a jego brat pełen energii, wykłócał się z nim na temat
polityki. Wydawałoby się, że Lotres go kompletnie ignoruje, jednak ze zdolnościami brata nawet
nie musiał się do niego odzywać.
- Dzieńdoberek - odrzekł wesoło Riskal.
Bracia usiedli. Lotres obok Scotta, Riskal obok Sophie. Minęło jakieś pół godziny, wszyscy
się najedli i zaczęli rozmawiać o śnieżnej pogodzie.
- Chris to śpioch, prawda? - powiedziała Sophie w pewnym momencie (gdy skończył się
„najciekawszy" temat pogody).
- Eee... Chris nie spał - odrzekł Riskal.
- Już wstał? To dlaczego nie przyszedł na śniadanie?
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasíajest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...