22

146 9 2
                                    


I znowu jestem bezrobotna... Czy to możliwe, że mam aż takie halucynacje?

Sophie siedziała w wannie wypełnionej po brzegi gorącą wodą. Zanurkowała.

- Ech... To nie to samo co ogromna łaźnia w zamku - westchnęła. I znowu ten sam ból.

Ostrze, które przecinało jej serce na samą myśl o tym, co działo się w Norwegii. Teraz było to

niczym wspaniały film, z beznadziejnym zakończeniem.

Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.

- Moment! - zawołała. Wyskoczyła z wanny, pospiesznie wytarła się ręcznikiem, po czym

nałożyła na siebie szlafrok.

- Rany, kogo o tej porze niesie do mnie? Listonosz przecież nie pracuje tak późno.

Dziewczyna nawet nie spojrzała przez dziurkę, otworzyła drzwi... Stanęła jak wryta.

- Nieee! - ktoś w ostatniej chwili złapał omdlałą Sophie.

Nagle kompletnie ją zamroczyło, przed oczami zrobiło się ciemno. Zemdlała z nagłego

przypływu potężnych emocji.

Chłopcy weszli jak gdyby nigdy nic do mieszkania Sophie. Chris, położył ją delikatnie na

sofie. Szkoda, że ich spotkanie musiało tak wyglądać, jednak ta chwila była dla niego w pewnym

sensie piękna.

Eingard szybkim ruchem zdjął czapkę. Rozmasował obolałe, przy - klapnięte uszy. Lotres,

Riskal i Scott rozejrzeli się po pokoju.

- Całkiem ładnie się urządziła... - mruknął anioł.

- Ale jaka normalna kobieta nabrudziłaby tak w mieszkaniu w ciągu paru dni? - Eingard z

niedowierzaniem spoglądał na stertę brudnych naczyń w zlewie, puste pudełka po lodach i paczki

po chipsach porozrzucane po salonie. Osiem kubków po kawie stało na niewielkim szklanym

stoliku. Na parapecie widniał niemały stosik pudełek po pizzy. A w całym mieszkaniu

porozrzucane były ubrania.

- Czy tego przypadkiem nie robią kobiety, gdy mają depresję albo coś w tym stylu? - zapytał

Scott. - Noo niezdrowo się odżywiają, nie obchodzi ich to, że w ich domach panuje kompletny

chaos i brud? Gdyby była facetem, to chyba co innego, ale dziewczyna...?

Chris na nic nie zwracał uwagi, siedział na dywanie oparty o sofę, na którą położył swoją

ukochaną, obejmował jej ciepłą dłoń. I nie spuszczał z niej wzroku. Jego serce wołało, iż krzywdził

ją przez parę dni... potem stracił na 2 tygodnie i szczęśliwym trafem znów są razem...

- Jestem padnięty... - powiedział Riskal. - Myślicie, że Evans się na nas obrazi, jak bez

słowa po prostu sobie kimniemy? Może ma tu jakieś materace? Chłopak spenetrował pokój.

- Bingo! - Riskal znalazł niewielkie łóżko polowe i dwa materace. Zwinięte w szafie.

- Która godzina?

- Dochodzi dziesiąta.

- No to idziemy spać, jutro lecimy do Norwegii! Musimy się wyspać.

klan nieśmiertelnychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz