I znowu jestem bezrobotna... Czy to możliwe, że mam aż takie halucynacje?
Sophie siedziała w wannie wypełnionej po brzegi gorącą wodą. Zanurkowała.
- Ech... To nie to samo co ogromna łaźnia w zamku - westchnęła. I znowu ten sam ból.
Ostrze, które przecinało jej serce na samą myśl o tym, co działo się w Norwegii. Teraz było to
niczym wspaniały film, z beznadziejnym zakończeniem.
Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.
- Moment! - zawołała. Wyskoczyła z wanny, pospiesznie wytarła się ręcznikiem, po czym
nałożyła na siebie szlafrok.
- Rany, kogo o tej porze niesie do mnie? Listonosz przecież nie pracuje tak późno.
Dziewczyna nawet nie spojrzała przez dziurkę, otworzyła drzwi... Stanęła jak wryta.
- Nieee! - ktoś w ostatniej chwili złapał omdlałą Sophie.
Nagle kompletnie ją zamroczyło, przed oczami zrobiło się ciemno. Zemdlała z nagłego
przypływu potężnych emocji.
Chłopcy weszli jak gdyby nigdy nic do mieszkania Sophie. Chris, położył ją delikatnie na
sofie. Szkoda, że ich spotkanie musiało tak wyglądać, jednak ta chwila była dla niego w pewnym
sensie piękna.
Eingard szybkim ruchem zdjął czapkę. Rozmasował obolałe, przy - klapnięte uszy. Lotres,
Riskal i Scott rozejrzeli się po pokoju.
- Całkiem ładnie się urządziła... - mruknął anioł.
- Ale jaka normalna kobieta nabrudziłaby tak w mieszkaniu w ciągu paru dni? - Eingard z
niedowierzaniem spoglądał na stertę brudnych naczyń w zlewie, puste pudełka po lodach i paczki
po chipsach porozrzucane po salonie. Osiem kubków po kawie stało na niewielkim szklanym
stoliku. Na parapecie widniał niemały stosik pudełek po pizzy. A w całym mieszkaniu
porozrzucane były ubrania.
- Czy tego przypadkiem nie robią kobiety, gdy mają depresję albo coś w tym stylu? - zapytał
Scott. - Noo niezdrowo się odżywiają, nie obchodzi ich to, że w ich domach panuje kompletny
chaos i brud? Gdyby była facetem, to chyba co innego, ale dziewczyna...?
Chris na nic nie zwracał uwagi, siedział na dywanie oparty o sofę, na którą położył swoją
ukochaną, obejmował jej ciepłą dłoń. I nie spuszczał z niej wzroku. Jego serce wołało, iż krzywdził
ją przez parę dni... potem stracił na 2 tygodnie i szczęśliwym trafem znów są razem...
- Jestem padnięty... - powiedział Riskal. - Myślicie, że Evans się na nas obrazi, jak bez
słowa po prostu sobie kimniemy? Może ma tu jakieś materace? Chłopak spenetrował pokój.
- Bingo! - Riskal znalazł niewielkie łóżko polowe i dwa materace. Zwinięte w szafie.
- Która godzina?
- Dochodzi dziesiąta.
- No to idziemy spać, jutro lecimy do Norwegii! Musimy się wyspać.
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...