- 3.45, a ja nie mogę zasnąć. - Sophie obróciła się na drugi bok. -Ach i tak już nie zasnę.
Wstała i wyszła z pokoju. Chciała pójść na dół do salonu i zobaczyć, czy z Chrisem
wszystko w porządku. Stanęła u progu salonu i....
- Ty... - warknęła złowrogo Sophie.
Na sofie leżał wciąż nieprzytomny wampir, a obok niego wtulona i cała rozpromieniona
Rose spała w najlepsze. Sophie miała wielką ochotę wykręcić nogi blondynce, jednak wiedziała, że
jedyna osoba jaka byłaby tutaj w stanie komuś wykręcić nogi to właśnie Rose. Sophie nie mogła
dłużej znieść tego widoku. Wybiegła z salonu i wróciła do swojego pokoju.
- Hej! Co się ze mną dzieje? Dlaczego ja się tak dziwnie zachowuję? Dlaczego czuję się
zazdrosna! - Sophie potrząsnęła energicznie głową. - To jakiś absurd. Jak Rose lubi Chrisa, to niech
sobie robi co chce. - Sophie raz jeszcze potrząsnęła głową. - No co ty? Nie możesz się w nim
zakochać! To przecież chłopak twojej prababki! - Sophie wsunęła się do łóżka. Zamknęła oczy...
- Sophie, szukaliśmy cię wszędzie! Siadaj szybko na krzesło. Zaraz zacznie się ceremonia.
Spojrzała do tyłu. Za nią stał wystrojony w czarny garnitur Lotres z czerwoną muszką
owiniętą wokół szyi.
- Ale co takiego? Jaka ceremonia? - zapytała.
Lotres poprowadził przyjaciółkę na miejsce i sam usiadł koło niej. Po chwili reszta
mieszkańców domu zebrała się na polanie. Alexandra w rozpuszczonych włosach i beżowej sukni.
Eingard w białym surducie. Scott ze starannie przylizanymi włosami spiętymi ciasno w kucyk oraz
Riskal w białym garniturze.
- Co tu się do ciężkiej Anielki, dzieje? - syknęła Sophie.
- No nie wiesz? Przecież, szykowałaś się na to widowisko od ponad miesiąca. No nie mów,
że tak się upiłaś na wieczorze panieńskim, że aż straciłaś pamięć - zaśmiał się Lotres. - Przecież
dziś Chris i... - zanim zdążył skończyć, przerwała mu melodia przypominająca marsz weselny.
Sophie spojrzała na ołtarz, gdzie stał blond włosy Książę. Na tle łuku z czerwonych róż
wyglądał jeszcze piękniej jak co dzień. Ubrany w czarny garnitur ze szkarłatnym krawatem
zawiązanym na szyi i czerwoną różą przypiętą do marynarki. Sophie odwróciła się, przez środek
małej kapliczki pewnym krokiem szła dziewczyna z twarzą zakrytą welonem. W rękach trzymała
malutki wianuszek z czerwonych róż. Jej biała suknia pięknie falowała na delikatnych podmuchach
bryzy dochodzącej z zatoki.
- Z kim się żeni Chris?
- Ty na serio masz tak potwornego kaca, że nic nie pamiętasz?
- Przestań Lotres, ja nie piję!
- No z Rose! A z kim innym? Z Eingardem? Przecież oświadczył się jej miesiąc temu.
Zapomniałaś? Kiedy się dowiedziałaś, wyglądałaś na podekscytowaną, a teraz dziwnie się
zachowujesz - oznajmił Lotres, patrząc zdziwiony na przyjaciółkę.
Sophie wstała z krzesła i zaczęła głośno się wydzierać. Krzyczała na całe gardło, sama nie
wiedziała dlaczego, chciała wywrzeszczeć swoje emocje, pragnęła, aby jej wrzask rozdarł jej
gardło.
Otworzyła oczy, rozejrzała się po pokoju, gdzie usłyszała czyjś głos.
- Obudziła się...
Poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu. Usiadła na łóżku. Przed nią stała Alex oraz Eingard
z Lotresem. Ich twarze mówiły same za siebie, umierali z przerażenia.
- Sophie, nic ci nie jest? - Spytał Lotres, kucając koło jej łóżka.
- Nie, ale miałam dziwny sen... - westchnęła i złapała się za głowę.
- Gdzie Rose?
- Panienka Richardson wyjechała dzisiaj rano. Chciała się pożegnać, ale Sophie spała i nie
chciała panienki budzić, więc kazała przekazać, że bardzo jej przykro i musi już jechać.
- No, w końcu, pojechała... - szepnął Eingard.
- Znowu przyśnił ci się jakiś koszmar? - zapytał Lotres.
- Tak... To znaczy nie.. .Albo tak? Nie! To nie był koszmar!
- Mówił ci już ktoś kiedyś, że jesteś dziwna? - zapytał z poirytowaniem Eingard.
- Nie chcę tego słyszeć od ciebie. - Elf skulił długie uszy i wyszedł z pokoju za Alex. Sophie
została sama z Lotresem.
- No to może... Powiesz mi co ci się śniło? - Lotresa zżerała ciekawość.
- C-co?! Nie... O nie... Nie musisz wiedzieć.
Sophie aż ciarki przeszły po plecach na samą myśl o tym, że Lotres albo ktokolwiek
dowiedziałby się ojej śnie.
- No, to masz szczęście, że Riskal pojechał do lasu.
- No... mam szczęście - mruknęła do siebie Sophie.
- Mówiłaś coś?
- Nie, nie, nic...
Lotres odgarnął wiecznie długą grzywkę z lewego oka, która i tak zaraz wróciła na swoje
miejsce.
- Lotres... Czy nie denerwuje cię czasami ta grzywka? Opada ci tak na oko... - demon
zaśmiał się cicho.
- Nie... Moje lewe oko i tak jest ślepe, nic przez nie nie widzę... Tak jak Riskal na prawe...
No to ja cię zostawię tutaj samą, ubierz się i zejdź potem do nas na dół. Dobrze?
- Dobrze...
Resztę dnia Sophie spędziła z Lotresem, Scottem i z Eingardem na wyjątkowo drętwych i
bezsensownych pogawędkach (zaznaczam, że byli z Eingardem) w salonie. Mijały godziny, a
Riskala i Chrisa dalej nie było.
Sophie podniosła się z fotela i ruszyła do drzwi wychodzących na korytarz.
- Gdzie idziesz? - spytał pośpiesznie Eingard.
-Naprawdę muszę ci mówić? To już nie można normalnie iść sobie do łazienki?
- W tym domu nic nie jest normalne - odparł Lotres z nosem w gazecie.
Elf lekko się zaczerwienił.
Sophie otworzyła drzwi do toalety. Podeszła do zlewu i przemyła twarz zimną wodą.
- Znowu ten dziwny sen mi się przypomniał! Dlaczego ja się tym tak strasznie przejmuję? -
jeszcze raz chlusnęła się wodą, po czym zakręciła korek. Spojrzała w lustro. - Dlaczego... Dlaczego
tak strasznie to przeżywam? Czyja naprawdę go... Kocham? Martwię się... o niego? Tak! Martwię
się... Nie ma go już cały dzień... Tak jak i Riskala...
CZYTASZ
klan nieśmiertelnych
Fantasyjest to opowieść o miłości, która nigdy nie powinna mieć miejsca. Opowieść o młodej dziewczynie, która z tragicznych przyczyn znalazła się pod opieką pięciu nieśmiertelnych mężczyzn, którzy całe swoje życie poświęcili na chronieniu rasy ludzkiej prz...