Rozdział 4

4K 223 8
                                    

Tamtego dnia nie potrafiłam skupić się na zajęciach. Myślałam tylko o słowach Profesor Trelawney. Czy Ona już coś wtedy wiedziała ? Miałam nadzieję , że ta stara krętaczka zmyśliła po prostu całą wróżbę.
Był 10 września , godzina wpół do dziesiątej, a ja siedziałam w trzecim rzędzie, przy oknie na lekcji Historii Magii. Prawie przysypiałam. Nie potrafiłam zrozumieć czemu Profesor Binns uczy tego przedmiotu. Po pierwsze był duchem a po drugie nie potrafił zainteresować nikogo swoim wykładem. Położyłam się na ławce i zaczęłam bawić się włosami. Słyszałam z oddali ciche szepty, co jakiś czas ktoś wiercił się w swoim krześle. Wszystkie dźwięki zlały się w jedno , powoli zaczęłam odpływać. Nawet nie zauważyłam jak moje powieki zrobiły się ciężkie, zmęczone brakiem snu. Po kilku minutach całkowicie zamknęłam oczy odpływając w sen.
_______________________________________________________________________
-Hermiona, Hermiona no obudź się wreszcie , nie będę tu stać cały dzień. - Usłyszałam twój głos, ale nie zrozumiałam sensu wypowiedzi. Podniosłam się z miejsca,zgarnęłam rzeczy do torby i skierowałam się do wyjścia. Nie miałam ochoty na rozmowę z tobą , jednak Ty dalej kontynuowałeś.
- Hej,czemu się nie odzywasz ? Zawsze byłaś taka skora do rozmowy, a teraz milczysz. Już stęskniłem się za tymi twoimi docinkami.
-Zamknij się , Malfoy.- Przyspieszyłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w swoim dormitorium. Byłam zażenowana faktem , że to właśnie ty znalazłeś mnie śpiącą po zakończeniu lekcji,
-Oj , co taka niemiła? Myślałem że ta twoja drzemka przyćmiła Ci mózg. - Podbiegłeś do mnie i chwyciłeś za nadgarstek.
-Nie rozumiesz słowa, odczep się? Nie rozumiesz że nie mam ochoty przebywać z Tobą ?
-I ty myślisz że ja mam ochotę z Tobą rozmawiać? Upuściłaś książkę,ale jeśli nie chcesz jej z powrotem zawsze mogę sobie ją zatrzymać.
-Oddaj mi ją, i odejdź. -Wtedy podałeś mi podręcznik,nasze dłonie się styknęły. Jak oparzony zabrałeś rękę i poszedłeś w przeciwną stronę korytarza.
Schowałam zgubę i szybkim krokiem ruszyłam przed siebie. Zrezygnowałam z pójścia do dormitorium.
Wyszłam głównymi drzwiami i skierowałam się na błonia. Do chatki Hagrida. Dawno Go nie odwiedzałam, a w końcu był moim przyjacielem,nie chciałam Go zaniedbywać. Zapukałam energicznie. Nie musiałam czekać długo , bo olbrzym otworzył drzwi i zaprosił do środka.
-Jak się masz, Hermiono?-Zapytał i gestem ręki kazał usiąść.
Klapnęłam na pierwsze,lepsze krzesło i odparłam.
-Dawno Cię nie widziałam ,stęskniłam się.
-A gdzie masz Harrego i Rona ? -O boże-pomyślałam. Zapomniałam o nich totalnie.
-Nie mogłam ich znaleźć-Skłamałam.
-Cholibka, a chciałem pogadać sobie z Potterem.
-Mogę po niego iść i zaraz będę.-Już chciałam wstawać.
-Nie rób problemu,kiedy indziej się spotkamy. A Ciebie chyba coś trapi? Prawda? Jesteś taka smutna.
-Co? Mnie? Ach nie?.......No w sumie to tak. -Poczułam dziwne ukłucie w okolicach serca.
-Opowiadaj,mam czas- Hagrid poklepał mnie po plecach. Od razu zrobiło mi się raźniej. Zaczęłam opowiadać.
-No, bo poznałam kiedyś takiego chłopaczka,ale niezbyt się lubiliśmy,ale odkąd wróciłam na ten rok do szkoły wiele się zmieniło. Ja....Hagrid ja się chyba zakochałam.-Poczułam się zażenowana.
-Nie podałaś imienia,ale nie mów , nie jesteś jeszcze pewnie na to gotowa, cholibka, oby Ci się udało, zasługujesz na szczęście, tyle przeszłaś.- Po chwili ocierał łzy wielką chusteczką do nosa.
-Wiem,dziękuję,ale proszę nie mów nikomu.Tylko ty wiesz.
Wstałam i Go przytuliłam.
-To co napijesz się ze mną chirbatki?-Spytał.
-Chciałabym,ale pewnie jest już późno.Nie dostanę się później do zamku.
-To chodź,odprowadzę Cię.
-Weź jeszcze psa , zasługuje na spacer.
Kieł,chodź- zapięłam psa na smyczy i wyszliśmy w ciemną noc,
Nie rozmawialiśmy. Hagrid dobrze wiedział kiedy zamilknąć. Straciłam ochotę na rozmowę. Rozkoszowałam się rześkim , chłodnym powietrzem, co jakiś czas spoglądałam na gwieżdziste niebo. Starałam się nie myśleć.
Po kilku minutach stanęliśmy pod wrotami zamku.
-No ten ,tego trzymaj się.-Wziął ode mnie Kła i ciężkim krokiem zawrócił w stronę chatki.
-Dziękuję!-Krzyknęłam.Nie wiedziałam czy usłyszał.
Jedyne co mi pozostało , to otworzyć drzwi i iść do dormitorium.
Droga ,minęła ,mi szybko. Podałam hasło grubej damie (mimbulus mimbletonia) i weszłam do pokoju wspólnego. Od razu ujrzałam wszystkich moich przyjaciół siedzących na fotelach przy kominku. Oprócz nich w pomieszczeniu znajdowało się może z pięciu pierwszoroczniaków. Reszta gryfonów pewnie spała. Podbiegłam i zasłoniłam oczy Harremu,
-Hmmm, Hermiona.-Zgadł od razu.
-Skąd wiedziałeś?
-Tylko ciebie tu brakowało głuptasie.
Ron i Ginny zaczeli się śmiać. Ich śmiech był bardzo zaraźliwy. Po kilku sekundach już wszyscy nie mogliśmy wytrzymać,sytuacja była dla nas z niewiadomych przyczyn bardzo zabawna.
Potrzebowaliśmy kilku minut aby się opanować.
-No to , gdzie byłaś.-Ginny zaczęła temat jako pierwsza.
- U Hagrida,stęskniłam się za nim.-Pozwoliłam sobie na uśmiech.
-A nas to nie mogłaś już zabrać?-Ron odparł jak zawsze, zirytowany.
-Oj daj spokój nie rób jej wyrzutów,następnym razem zaprosi Cię na randkę Ronuś.-Ginny chciała wkurzyć brata.
-Co ? Ja mie chcę iś z nią na żadną randkę! -Ron poderwał się z miejsca i poszedł do chłopięcego dormitorium.
-No....cóż,chyba ja też pójdę, jestem zmęczona. -Poinformowałam Harrego i Ginny , po czym poszłam na górę do swojego łóżka.
Nie lubiłam używać magii,ale tym razem ubrałam piżamę jednym zaklęciem,i wgramoliłam się w pościel.
Było cicho,mogłam spokojnie myśleć....niestety.
Znowu zobaczyłam twoją twarz , usłyszałam zimną barwę twojego głosu. Nie mogłam wyrzucić Cię z głowy. Z resztą chyba nie chciałam.
Jednak przepowiednia Trelawney może okazać się prawdziwa.-Pomyślałam i odpłynęłam w głęboki sen.
Już drugi raz w tym dniu.
Nie śniłam wcale.
Noc minęłam bezproblemowo.
Jednak niedługo miał nadejść nowy dzień.
To tego najbardziej się obawiałam.

Pierwsza minuta. ~DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz